Temat: Umiar w jedzeniu.

Kurde no nie potrafię! Tyle razy próbowałam i nadal nie mogę nauczyć się umiaru.
Wiem, że część z was szczęśliwie wyniosła tę sztukę z domu i macie tak 'automatycznie'. Ale jak się tego wyuczyć?
Nauczyłam się w ogóle nie jeść słodyczy przez jakiś czas, ale nie tego chcę. Z resztą i tak zawsze w końcu widowiskowo pęknę. Nie chodzi mi o to żeby zrezygnować całkiem tylko ograniczać się do niedużych i wystarczających ilości. Jedzenie małych porcji 'cukru' jest dla mnie trudniejsze od niejedzenia go wcale. 
Macie jakieś doświadczenia, pomysły? Może jakiś trening dla silnej woli i wyćwiczenia tego sygnału 'apetyt zaspokojony-nie jem więcej'?
mi pomogło to że raz sie tak przejadłam slodyczami ze do tej pory moje ukochane trufle kojarzą mi się źle ... 
 ile zjadłaś tych trufli? :)
Ja się próbuje tego nauczyć 
u Mnie w domu niestety z mamą od małego jadłam mnóstwo słodkiego
teraz mam jej to za złe, a najbardziej że jedliśmy ogromne porcje jedzenia (np. obiad), a później za niecałą minutę mnóstwo słodkiego
Jem w mniejszych talerzach po prostu. Wszystko zaczyna się od głowy,więc popracuj nad nią zamiast zastanawiać się jak ktoś coś zrobił.

marlenka2506 napisał(a):

Jem w mniejszych talerzach po prostu. Wszystko zaczyna się od głowy,więc popracuj nad nią zamiast zastanawiać się jak ktoś coś zrobił.


No właśnie pytam jak ktosie pracują nad swoimi głowami, bo moja praca nie daje rezultatów.

noc.nik napisał(a):

marlenka2506 napisał(a):

Jem w mniejszych talerzach po prostu. Wszystko zaczyna się od głowy,więc popracuj nad nią zamiast zastanawiać się jak ktoś coś zrobił.
No właśnie pytam jak ktosie pracują nad swoimi głowami, bo moja praca nie daje rezultatów.


Silna wola + samozaparcie = sukces osiągnięty :)  Ps. Uwierz ,a uda Ci się.
Nie kupujesz i nie masz w domu. Jak kupujesz to bardzo małe porcje. Mały batonik,czekoladka na wagę.

Ja na chwilę obecną jestem w stanie mieć w domu czekoladę i jeść po kawałku do kawy. Hell yeah!


Ja też mam z tym problem niestety. U mnie w domu od zawsze są wspólne obiadki, po obiadkach kawki, a do kawek wiecznie słodycze, to samo wieczorami - mama wciąż piecze ciasta i spędzając w ten sposób czas z rodziną ciągle bym musiała siedzieć i patrzeć jak oni jedzą, a mnie by skręcało więc jem, wszystko ładnie pachnie, ładnie wygląda, i leży mi wiecznie "przed nosem". Szczerze mówiąc to nie wiem jak powiedzieć sobie stop, nie mam na to rady, jak tylko taką, że trzeba się zebrać w sobie, i tłumaczyć w myślach, że 1 kawałek ciasta to przyjemność, i powinna wystarczyć, bo przecież sobie pozwalam i mogę zjeść to ciasto, nie muszę sobie niczego zakazywać. Ja ciągle przypominam sobie o wyrzutach sumienia, o wstrętnym samopoczuciu kiedy się objem. Nie powiem, czasem są takie dni, że człowieka nic nie obchodzi - ani dieta, ani wygląd, tylko to, żeby sobie pojeść, dać na luz, i mieć wszystko gdzieś. Kwestia znalezienia tych odpowiednich argumentów dla Ciebie samej, dlaczego masz nie jeść tyle, ale mniej. Wiem, że to ciężkie, już prawie rok walczę z tymi myślami, a wciąż i wciąż mam ochotę się objadać, bo mi wtedy tak dobrze...
Pasek wagi
Też tak miałam, nagle jakos straciłam apetyt sama z siebie i od tej pory jem normalnie. nie wyniosłam tego z domu, moi rodzice jedzą najwieksze świnstwa i zawsze było "zjedz wszystko i możesz isc". a odkąd byłam mała to nawalali mi porcję jak dla co najmniej 5 lat starszego chłopca :P Zaczeło się od zatrucia alkoholem (ogrimny kac:D), dwa dni nic nie mogłam zjesc, a potem jakoś miałam wstręt chyba :P
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.