Temat: Jedzenioholiczka...

Witajcie! Zmagam się z zaburzeniami odżywiania od 2 lat... Teraz jestem w fazie nałogowego obżarstwa. Czy jest tu ktoś z podobnym problemem? Potrzebuję wsparcia, wskazówek... Czy komuś się udało wyjść? Możecie odwiedzić mojego bloga: http://jedzenioholiczka.blogspot.com/ Tam trochę więcej o moich zmaganiach...
jeśli to jakieś zaburzenia odżywiania , to może warto zgłosić się do psychologa? gdzieś ostatnio czytałam na ten temat. ;)

Puderniczka_a napisał(a):

jeśli to jakieś zaburzenia odżywiania , to może warto zgłosić się do psychologa? gdzieś ostatnio czytałam na ten temat. ;)

Owszem, wiem, że psycholog może pomóc. Jednak ja już chodzę do drugiego i wizyty te nie przynoszą dobrych efektów. Byłam też u psychiatry. Jadłam przez pewien czas tabletki, które miały niby zachamować apetyt, ale zupełnie nic mi nie dawały.
Hmm mam podobnie. Są dni, że nie jem prawie wcale,a są dni, że jem jak głupia... i wtedy 2,  3 kg jest więcej,przez to moje obżarstwo ciężko mi sie chudnie...myśle,  że to trzeba znaleźc siłę w sobie, bo inaczej nie ma szans na poprawę

karolinaxoxo napisał(a):

Hmm mam podobnie. Są dni, że nie jem prawie wcale,a są dni, że jem jak głupia... i wtedy 2,  3 kg jest więcej,przez to moje obżarstwo ciężko mi sie chudnie...myśle,  że to trzeba znaleźc siłę w sobie, bo inaczej nie ma szans na poprawę

Też mam podobnie. 
No i właśnie... jedynym wyjściem jest ogarnięcie się samej, jak my nie będziemy z tym walczyć to nikt za nas tego nie zrobi :(

1

ja miałam problem z jedzeniem ... no cóż, po prostu się obżerałam. Nie byłam u psychologa, bo wtedy brakowało mi pieniędzy. Powiedziałam teraz już mężowi wtedy chłopakowi o moim problemie-zaczełam szukać innych zajęć - zauwazuylam ze obżeram się jak jestem sama, mój ówczesny chłopak wyjezdzal na piłkę - ja zaglądalam do lodówki i potrafilam wyżerć całą, nawet rzeczy niezbyt jadalne ... jak jadłam normany obiad nakładałam sobie górę jak mąż i zawsze zjadłam wszystko a później chodzilam i szukałam cos do zajedzenia...  byłam na dnie, po napadzie czułam się jak bezuzyteczna rzecz - a wtedy cchciałam zajeść smutek ... ale w koncu zaczełam wartościować życie - szukać zajęć starałam jeść wszystko na co miałam ochotę ale w rozsądnych ilościach... stres pomógł mi tez - mialam problemy inne niż jedzenie a zawsze jak mam problemy mam ścisniety żołądek. Schudłam przez to parę kilo i stwierdziłam ze nie powinnam juz sie odchudzac, zaczełam jesc normalnie ot tak... ale mąż wiedział co jest na rzeczy i mnie wspierał bardzo. 
wydaje mi sie ze warto znaleźć sobie jakies zajęcie aby nie myslec. Wszystko jest w naszej głowie.
Ja chodzilam na spotkania do anonimowych zarlokow (spr. na stronie AŻ, czy u Ciebie w miescie sa mityngi) i na pewno to pomagalo. Jakies wsparcie mozna tam dosta, byc wsrod ludzi, ktorzy maja ten sam problem. U mnie jedzenioholizm wzial sie z innej choroby. 
dokładnie! tak więc ja od dziś  jestem zmotywowana  na maxa i mam nadzieje,  ze niedługo zmienie w tym  pasku moją aktualną wagę:))

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.