- Dołączył: 2007-01-17
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 7057
10 września 2010, 15:24
Wszystkie wiemy , że nie trudno jest zrzucić pierwsze kilogramy kiedy mamy nadwagę.
Waga na początku leci na łeb na szyję, tracimy centymetry praktycznie codziennie, ale niestety w pewnym momencie jak już jesteśmy w miarę blisko celu, waga jak na złość zatrzymuje się.
I w najlepszym wypadku stoi...w gorszych przypadkach lekko idzie w górę (oby tylko lekko).
Otwieram więc ten wątek, aby poznać wasze sposoby na pozbycie się tych ostatnich nadprogramowych kilogramów.
Ile czasu Wam to zajmuje/zajmowało, czy jecie mniej, czy więcej ćwiczycie?
Jak sobie radzicie z przestojem?
Z góry dziękuję za wszystkie informacje.
Pozdrawiam i zapraszam do wypowiadania się;-)
10 września 2010, 15:26
oo -chętnie się dowiem ;)
- Dołączył: 2009-10-19
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 4384
10 września 2010, 15:54
też chętnie się dowiem, bo ja ponad połowę już zrzuciłam, ale sporo mi jeszcze zostało, a moja waga jest jak humorzasta panienka i buja się w górę i w dół i tak tydzień na tydzień... niestety...
- Dołączył: 2010-04-21
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 695
10 września 2010, 16:02
Dołączam się do pytania .
10 września 2010, 16:52
he he a ja wyznaczyłam sobie cel 65 kg jak waga zatrzyma się na 68 też będę happy.To takie oszukanie złośliwej wagi
- Dołączył: 2010-08-18
- Miasto: Wenus
- Liczba postów: 985
10 września 2010, 17:09
W tym wątku Finish podpowiada jak zgubić te ostatnie kg
http://vitalia.pl/forum22,82165,0_Gubiace_ostatnie_kg_.html
- Dołączył: 2007-01-17
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 7057
10 września 2010, 17:14
Ja w granicach 55kg bujam się już od jakichś 10 mcy;-((( Bywało lepiej np 53, ale i zdarzało się w tym czasie ponad 56. Mój błąd chyba tkwi w tym, ze jak waga już ładnie spada, to sobie zaczynam pozwalać: a to biała bułeczka na kolację, a to kawałek ciasta w ciągu dnia , a to pepsi, a to jakieś kebab... gdyby to się zdarzało jednorazowo, czyli np 1x na 2 tyg, to by nie było tragedii, ale ja potem tak codziennie zaczynam jadac i waga niestety wraca do 55-56kg;-(
Teraz znowu mam fazę na nie jedzenie słodyczy, fast foodów i nie podjadanie wieczorami- zobaczymy co z tego wyniknie. zważę się dopiero w poniedziałek.
- Dołączył: 2009-05-13
- Miasto:
- Liczba postów: 13435
10 września 2010, 17:20
Ja Wam powiem dziewczyny, że na mnie nic nie działało... Może dlatego, że nie stosowałam nigdy diety, raczej zmieniłam nawyki zywieniowe.. I tak waga leciała aż do 63 kg. I stanęła jak zaklęta. Od Bożego narodzenia aż do końcówki sierpnia. Ja niezadowolona, bo ćwiczę, staram się, a tu nic. Dziewczyny ode mnie coraz bardziej zachwalały Dukana , więc siadłam któregoś popołudnia, przeczytałam ksiązkę i mówię "jutro zaczynam!" Zaczęłam z marszu, zbytnio się nie zastanawiając. Póki co - na mnie podziałało :) Już tak niedużo do celu :) I myślę, żeby znów wrócić do ćwiczeń, ale to dopiero na III fazie ;)
- Dołączył: 2007-01-17
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 7057
10 września 2010, 17:25
no ja włąśnie też tak mam, ze nie byłam na diecie, tylko zdrowo się żywiłam i dużo biegałam, ale jak tylko wprowadzałm trochę węglowodanów(słodycze, białe pieczywo) to momentalnie waga w górę. Mimo tego iż nadal biegałam. Ostatnio miałam przerwę w bieganiu (wychodziło zaledwie ok 1x w tyg w sierpniu i wrześniu), więc waga w ogóle z tendencją wzrostową;-(
No ale teraz obiecałam sobie ze znowu wracam do treningów 3x w tyg i rezygnuję ze słodyczy i przekąsek wieczorami izobaczymy czy będą efekty...