Temat: minus dziesięć kilo

hej, są tu osoby co tyle schudły?:)
w jaki sposób to osiągnęłyście?
szczególnie chodzi mi o ludzi z bmi ala prawidłowe już na początku
Ja schudłam po chorobie i śmierci Taty. Momentalnie zleciało ponad 10 kg. Nigdy wcześniej mimo wielu prób, waga tak szybko mi nie spadła.

moncia79 napisał(a):

Ja schudłam po chorobie i śmierci Taty. Momentalnie zleciało ponad 10 kg. Nigdy wcześniej mimo wielu prób, waga tak szybko mi nie spadła.

współczuję :( ... nie chodzi mi tu o takie ekstremalne przypadki
zajmij się leczeniem umysłu a nie ciała, dobrze Ci radze.
do wszystkich dziewczyn, która chcą skomentować: wejdźcie sobie, zobaczcie jej zdjęcia i wagę w pamiętniku.
-10kg to anoreksja w Twoim przypadku.

daisyxoxo napisał(a):

zajmij się leczeniem umysłu a nie ciała, dobrze Ci radze.do wszystkich dziewczyn, która chcą skomentować: wejdźcie sobie, zobaczcie jej zdjęcia i wagę w pamiętniku.-10kg to anoreksja w Twoim przypadku.


przestan ja atakowac, jakos nie napisala ze chce schudnac 10 kg !! czytajcie wkoncu ze zrozumieniem i odpowiadajcie na pytania :/
ja chyba pasuję do Twoich kryteriów. 
Zaczynałam w sierpniu i do teraz (grudzień) schudłam 11 kg. Głównie dietą MŻ, w którym wyróżnić mogę kilka faz. Pierwsze tygodnie diety to teoretycznie jedzenie zdrowych posiłków na bazie sezonowych produktów (warzywa, owoce), potem wyjechałam na studia, gdzie mogłam sama decydować o tym, jak będzie wyglądać mój obiad. Głównie gotowałam zupy (łycha staje) zarzucone ryżem, lub z ciemnym makaronem, kawałkiem chudego mięsa i dużą ilością warzyw. Śniadania zawsze jadłam i jem duże (nawet do 500 kcal), 2 śniadanie to przeważnie orzechy, migdały, owoce, czasem jakaś sałatka lub w ostateczności składana kanapka z ciemnego chleba z białym serem na przykład i jakimś warzywem. Kolacje skromne, aczkolwiek jak byłam głodna jadłam więcej. Nigdy nie kładłam się głodna spać :) przez pierwszych 100 dni ograniczyłam słodycze prawie do minimum (czasem jakieś ciasto czy cukierek wpadały, ale rzadko). Teraz jem już wszystko, tylko oczywiście w mniejszych ilościach. Zdarza mi się wypić gorącą czekoladę, lub zjeść pizzę. Ogarniam wzrokiem kalorie, ale nigdy nie liczę ich co do jednej, a raczej na oko. Staram się nie przedobrzyć, wybieram raczej zdrowsze rzeczy. Do tego wszystkiego dużo dużo ruchu i sukces murowany :) w pierwszych tygodniach waga leciała mniej więcej 1kg/tydzień teraz wolniej, ale ciągle w dół :) były zastoje, ale w górę poszła może raz (po obżarstwie). 
Jeśli masz jakieś pytania, śmiało :)

me.gusta napisał(a):

ja chyba pasuję do Twoich kryteriów. Zaczynałam w sierpniu i do teraz (grudzień) schudłam 11 kg. Głównie dietą MŻ, w którym wyróżnić mogę kilka faz. Pierwsze tygodnie diety to teoretycznie jedzenie zdrowych posiłków na bazie sezonowych produktów (warzywa, owoce), potem wyjechałam na studia, gdzie mogłam sama decydować o tym, jak będzie wyglądać mój obiad. Głównie gotowałam zupy (łycha staje) zarzucone ryżem, lub z ciemnym makaronem, kawałkiem chudego mięsa i dużą ilością warzyw. Śniadania zawsze jadłam i jem duże (nawet do 500 kcal), 2 śniadanie to przeważnie orzechy, migdały, owoce, czasem jakaś sałatka lub w ostateczności składana kanapka z ciemnego chleba z białym serem na przykład i jakimś warzywem. Kolacje skromne, aczkolwiek jak byłam głodna jadłam więcej. Nigdy nie kładłam się głodna spać :) przez pierwszych 100 dni ograniczyłam słodycze prawie do minimum (czasem jakieś ciasto czy cukierek wpadały, ale rzadko). Teraz jem już wszystko, tylko oczywiście w mniejszych ilościach. Zdarza mi się wypić gorącą czekoladę, lub zjeść pizzę. Ogarniam wzrokiem kalorie, ale nigdy nie liczę ich co do jednej, a raczej na oko. Staram się nie przedobrzyć, wybieram raczej zdrowsze rzeczy. Do tego wszystkiego dużo dużo ruchu i sukces murowany :) w pierwszych tygodniach waga leciała mniej więcej 1kg/tydzień teraz wolniej, ale ciągle w dół :) były zastoje, ale w górę poszła może raz (po obżarstwie). Jeśli masz jakieś pytania, śmiało :)

ćwiczyłaś coś?

zaprawdeprzekletemiejsce napisał(a):

moncia79 napisał(a):

Ja schudłam po chorobie i śmierci Taty. Momentalnie zleciało ponad 10 kg. Nigdy wcześniej mimo wielu prób, waga tak szybko mi nie spadła.
współczuję :( ... nie chodzi mi tu o takie ekstremalne przypadki


Wiem, wiem , nie chciałam żeby to tak drastycznie zabrzmiało, ale napisałam prawdę jak to było...

moncia79 napisał(a):

zaprawdeprzekletemiejsce napisał(a):

moncia79 napisał(a):

Ja schudłam po chorobie i śmierci Taty. Momentalnie zleciało ponad 10 kg. Nigdy wcześniej mimo wielu prób, waga tak szybko mi nie spadła.
współczuję :( ... nie chodzi mi tu o takie ekstremalne przypadki
Wiem, wiem , nie chciałam żeby to tak drastycznie zabrzmiało, ale napisałam prawdę jak to było...

naprawdę Ci współczuję.. akurat nie było kiedyś daleko żebym miała podobną syt ale na szczęście jest w porządku... 
chodzę na fitness od października raz w tygodniu po 1,5h. do tego dywanówki, czasem treningi ewki, jakiś basen raz na ruski rok, spacery

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.