Temat: Jedzenie, kalorie, skrajności.

Cześć Wam ;)
Otóż, jak zwykle odchudzam się ;) Zaczęłam tak na ostro od listopada.W październiku jadłam zdrowo, lecz podejrzewam że za dużo jak na moje potrzebowanie, wiec zmniejszyłam na oko ilość kcal i waga zaczęła spadać. Do tego biegam co drugi dzień i raz w tygodniu śmigam na aerobik. Wysiłek tak naprawdę żaden ale jak narazie działa to nie będę zwiększała.
Zastanawia mnie jedna rzecz. Ostatnio jak zjem coś, co wcale nie powinno utrudniać odchudzania, moja podświadomość krzyczy na mnie i mam wyrzuty sumienia. Uważam, że popadłam w skrajność. Jem teraz bardzo mało. Kalorii myślę wychodzi ok 1400-1500 i większość z Was jest na takich detach. Dziś zjadłam (było mało posiłków bo po podróży poźno wstałam...)
śniadanie: jajecznica(dwa jajka, łyżka kukurydzy,pomidor, 3 plastry szynki, ludzka ilość oleju, i biała bułka-zazwyczaj jem ciemnie pieczywo ale wszystko jest dla ludzi)
2 śn: pomarańcza, mandarynka,jabło, łyżka rodzynek i garść orzechów włoskich
obiad: ziemniaki(2-3max)i polane takim sosem który sam się wytworzył z warzyw i kurczaka(wszysto było gotowane)
kolacja: grejpfrut i herbata.
Miałam kolacji nie jeść, chodze wzdęta i mam brzuch jak balon. Boje się że za dużo zjadłąm, a przecież to niemożliwe! Zjadłam nomalna ilość jedzenia. Czy według Was to za dużo? Czy jak? Czy to jest jadłospis  osoby będącej na diecie?

skarpeteczka92 napisał(a):

Cześć Wam ;)Otóż, jak zwykle odchudzam się ;) Zaczęłam tak na ostro od listopada.W październiku jadłam zdrowo, lecz podejrzewam że za dużo jak na moje potrzebowanie, wiec zmniejszyłam na oko ilość kcal i waga zaczęła spadać. Do tego biegam co drugi dzień i raz w tygodniu śmigam na aerobik. Wysiłek tak naprawdę żaden ale jak narazie działa to nie będę zwiększała.Zastanawia mnie jedna rzecz. Ostatnio jak zjem coś, co wcale nie powinno utrudniać odchudzania, moja podświadomość krzyczy na mnie i mam wyrzuty sumienia. Uważam, że popadłam w skrajność. Jem teraz bardzo mało. Kalorii myślę wychodzi ok 1400-1500 i większość z Was jest na takich detach. Dziś zjadłam (było mało posiłków bo po podróży poźno wstałam...)śniadanie: jajecznica(dwa jajka, łyżka kukurydzy,pomidor, 3 plastry szynki, ludzka ilość oleju, i biała bułka-zazwyczaj jem ciemnie pieczywo ale wszystko jest dla ludzi)2 śn: pomarańcza, mandarynka,jabło, łyżka rodzynek i garść orzechów włoskichobiad: ziemniaki(2-3max)i polane takim sosem który sam się wytworzył z warzyw i kurczaka(wszysto było gotowane)kolacja: grejpfrut i herbata.Miałam kolacji nie jeść, chodze wzdęta i mam brzuch jak balon. Boje się że za dużo zjadłąm, a przecież to niemożliwe! Zjadłam nomalna ilość jedzenia. Czy według Was to za dużo? Czy jak? Czy to jest jadłospis  osoby będącej na diecie?


kamm
a ja tu widze jasno,ze autorka wspomina o takiej wlasnie dawce.Dla mnie przy diecie to nie jest mało absolutnie.
Pasek wagi

.Maff.

aaa w takim razie sorki, sugerowałam się tym komentarzem  "1100-1200 to dla mnie strasznie mało i nie wiem jak Wy potraficie tyle jeść."

wybacz,mój błąd :P
Hmm chodzi mi o to że to mało gdyż zazwyczaj jadłam 2500 max 3000 kcal i nie tyłam. Problem zaczął się kiedy naprawdę zaczęłam przesadzać ze słodyczami i zrezygnowałam z ruchu. Do tego lata lecą, metabolizm zwalnia, czuję to ;) No i wpływ na to miało stosowanie wielu diet, kiedy odchudzałam się a wcale tego nie potrzebowałam. Dlatego nagle z ponad 2000 kcal zjechać do 1500 to ciężko ;) Jeszcze jak chce się w ten limit upchnąć batonik? To niemożliwe. A niestety nie mogę zrezygnować ze słodyczy, bo wiem, że tak czy siak będę je jadła. Nie teraz to za 5 lat...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.