Temat: dlaczego wielu osobom nie udaje sie schudnac?

temat jest dedykowany osobom zdrowym, które dorobiły się kilogramów poprzez lenistwo/podjadanie i ich celem jest osiągniecie wagi w normie stosownej dla ich wzrostu BMI

jaki to problem? doba ma 24h, z czego średnio 8 sie prześpi, kolejne 8 w pracy, jedną godzine czy 45minut dla siebie (na ćwiczenia) i to też nie codziennie a  3-5 x tydzień  można znaleźć.
 
w sieci jest pełno artykułów na temat racjonalnego odżywiania, wystarczy przejrzeć i stosować się do prostych zaleceń, w tej materii od lat nie wynaleziono jakiś rewolucyjnych rozwiązań, nihil novi sub sole.

rola ruchu wszytskim też jest znana. jest tyle rodzajów sportu czy odmian aerobicu, że każdy coś dla siebie znajdzie. wszystko kosztuje, ale np. bieganie czy rower jest relatywnie tanim sportem. niepogoda? zawsze można ruszyć tyłek do fitness klubu czy na pływalnie. za drogo? w necie jest pełno filmików i opisów ćwiczeń. nie każdy sam ogarnie jak prawidłowo wykonywać dane ćwiczenia, ale można poszukać czegoś łatwiejszego lub popytać wśród znajomych, może akurat ktoś chodził na fitness i coś może doradzić? 


 z moich własnych obserwacji,
zdrowie jedzenie wcale nie jest nudne/niesmaczne czy specjalnie droższe od tego śmieciowego. jogurty naturalne są tańsze od tych z owocami.  2 paczki ulubionych ciastek kosztują tyle co siatka owoców (w moim markecie). koktajl białkowy to ok.20 porcji białka z małym dodatkiem (owoc/warzywo) może spokojnie robić za lunch w pracy, co po podliczeniu na jeden posiłek wychodzi dość tanio.


miewam napady głodu, 
ale nie mam w domu żadnych słodyczy, ze słodkości mam tylko naturalne kakao oraz musli. w kuchni trzymam puszki z tunczykiem, różnymi fasolami (cieciorka smakuje mi jak orzechy:), gotowane buraki, marchew, 2-3rodzaje owoców, jogurt naturalny. czasami pita lub tortilla (placek), ale tego nigdy nie kupuje w nadmiarze. poza tym zero cukru, makaronu, chleba, masła, ryżu, zupek z proszku, sera. naprawdę można się odzwyczaić od wielu produktów. i mając w umiarkowanych ilosciach nietuczące jedzenie, nawet w czasie kompulsu można jakoś przetrwać. 

nie mam czasu na sport
pracuję po 8-11 godzin +40minut na dojście z buta do pracy,
robota fizyczna, stresująca, 
ale w przerwie pije koktaj białkowy , zagryzam jabłkiem i marchewką albo gotowanymi burakami  i mam siły do pracy. po kanapce i to z bufetu byłabym bardziej głodna. czasami  zamiast koktajlu biorę 3-4 tortille i paczkę małych pomidorków i na tym też da radę przeżyć. wystarczy się skupić na robocie, zająć się czymś i okazuje się, że człowiek wcale nie jest głodny. 


i ja mam czas aby przed lub po pracy pójść na minimum 40minut biegania+rozciąganie+rozgrzewka lub na godzinę na basen. dodam, że mieszkam na kompletnym zadupiu, basen jest jakiś taki niewymiarowy, trochę płytki, ale mało ludzi tam chodzi.


***
jeszcze jedna sprawa mnie zastanawia:

jak to jest, że szczupła dziewczyna (z wagą 60kg zjechała do 55kg) i dalej ćwiczy po 2 godziny dziennie(z you tube albo inne dywanówki), a inna z BMI 44  chwali się w pamiętniczku, że zaczęła ćwiczyć na orbitreku 2x5minut
przeglądając pamiętniki mam wrażenie, że nie ma średniaków, tylko popadamy ze skrajności w skrajność. chociaż z dwoja złego, wolę laskę, co ćwiczy te 2h, szacun. 
dlaczego ludzie czesto czekają aż z 8kg nadwagi zrobi się 25kg>? dlaczego nikt wcześniej nie reaguje>? przeciez taka nadwaga nie powstaje w ciągu jednej nocy. 
jeżeli nawet komuś zdarzy się wpadka na diecie, to dlaczego rzuca wszystko w kąt i wraca do starych nawyków? w teorii odchudzanie jest proste i przyjemne, sam ruch świetnie działa na psychikę, do tego lekkie, nieprzetworzone jedzenie i człowiek czuje się od razu lepiej. 








unodostress napisał(a):

wrednababa54 napisał(a):

w skrocie mowiac, jesli nie moge sobie podstawowej potrzeby spelnic kupujac potrzebne ubrania,  to na co mam sie starac dbac o siebie?a druga kwestia - skupiam sie na calym domu a nie tylko na sobie
w sumie tu chodzi o Twoje ciało i samopoczucie więc rób co chcesz, ale gadasz głupoty. powtórzę spacery nic nie kosztują wpierdzielanie mniej jest dosyć tanie ;D skoro Ci dobrze tak jak jest to o czym ta dyskusja w ogóle jak dla mnie możesz ważyć 120 kg jeżeli się z tym dobrze czujesz to tym bardziej.


napisalam ze nie widze potrzeby to dalej draza ze moge isc pobiegac. sami sobie biegajcie
ja nie wychodze z domu jesli nie musze


jesli znajde prace i odkuje sie finansowo i nie bedzie wybierania miedzy jablkiem a bananem to bede miala entuzjazjm, bede miec pieniadze zeby zrobic np detoks owocami i warzywami (bo tej chwili nie jemy ich poza obiadem i to czasem) i wtedy bede mogla zadbac o siebie i sobie isc na fitnes bo dojade sobie autem

wrednababa54 napisał(a):

napisalam ze nie widze potrzeby to dalej draza ze moge isc pobiegac.

to po kiego grzyba wypowiadasz się w wątku o tym, dlaczego niektórzy nie mogą schudnąć? Ty nie mozesz schudnać bo się nie odchudzasz i tu jest cała filozofia,  a nie szukanie wymówek w stylu brak kasy, czasu, bógwieczego.
wymówkiiii ;D i w ten sposób ludzie właśnie nie chudną ;D przykład mamy pod postacią koleżanki której nawet nie chce mi się odpisywać bo wmawia sobie że potrzebuje kasy by mniej jeść ;D dobre ;)

Nie lubię takiego wrzucania wszystkich do jednego wora.

Niektórzy tyja własnie z powodu choroby - u mnie tak bylo.

Zawsze max wazylam 75 kg, w ciagu pol roku dobilam prawie do 90 kg. Operacja plus wykryta niedoczynnosc tarczycy swoje zrobily.

Odchodzanie jest ciezkie do tego jak sie ma w domu dwoch szczypiorkow co moga jesc wszystko i nie tyc, pozatym tak uwielbiaja swoja kobiete, ze nie chca aby sie odchudzala :D

Jestem na diecie MŻ czyli wszystko ale w mniejszych ilosciach.

Nie potrzeba duzych nakladow kasy, wystarczy troche pokombinowac :D

Dla siebie jak robie "cienkie" jedzenie to poprostu czesc mroze, aby nie wyrzucac

I tak mam sos do spaghetti, zupe lub sos do kaszy z jednego gara (warzywa plus gotowany kurczak - tylko ilosc wody go rozni :D)

Kupie w biedronce mielone z indyka (5 PLN) i robie sobie gotowane pulpety z koncentratem (2 PLN) - i mam sos do wszystkigo ryzu ciemnego (2PLN), kaszy (2 PLN)  czy makaronu ciemnego (ok 3 - 4 PLN)

Cwiczyc dopiero bede - bo mi sie nie chce :D

beatrx napisał(a):

wrednababa54 napisał(a):

napisalam ze nie widze potrzeby to dalej draza ze moge isc pobiegac.
to po kiego grzyba wypowiadasz się w wątku o tym, dlaczego niektórzy nie mogą schudnąć? Ty nie mozesz schudnać bo się nie odchudzasz i tu jest cała filozofia,  a nie szukanie wymówek w stylu brak kasy, czasu, bógwieczego.


chcialabym lepiej wygladac ale to nie jest odpowiednia na to pora

wrednababa54 napisał(a):

beatrx napisał(a):

wrednababa54 napisał(a):

napisalam ze nie widze potrzeby to dalej draza ze moge isc pobiegac.
to po kiego grzyba wypowiadasz się w wątku o tym, dlaczego niektórzy nie mogą schudnąć? Ty nie mozesz schudnać bo się nie odchudzasz i tu jest cała filozofia,  a nie szukanie wymówek w stylu brak kasy, czasu, bógwieczego.
chcialabym lepiej wygladac ale to nie jest odpowiednia na to pora

czyli nie chcesz się teraz odchudzać.
tak, teraz nie, ale odchudzalam sie, a moze probowalam sie odchudzic i rezygnowalam

nie widzialam taki skutkow jakich bym oczekiwala i stracilam motywacje, finanse, wyjazd do szpitala, stwierdzilam ze nie ma juz po co
Tak to sobie czytam i zastanawiam się czemu chcecie pomóc komus na siłę , i wpierniczacie się w czyjeś odchudzanie ? Zajmijcie się sobą , swoimi finansami ćwiczeniami itd- nudzi wam sie czy co? Poza tym wrzucacie wszytskich do jednego worka czego nie lubię ....

wrednababa54 napisał(a):

tak, teraz nie,

więc dlatego nie możesz schudnąć. i nie ma co do tego dorabiać ideologii.
Przeczytałam ten wątek od początku i szczerze mówiąc ręce mi opadły. Sama w zeszłym roku byłąm w nieciekawej sytuacji finansowej i wiem, że da się mimo wszystko. Wtedy właśnie schudłam, bo nie miałam kasy na pierdoły- czekoladki, fast foody i dogadzanie sobie. I mimo wszystko odżywiałam się zdrowo.Jedna czekolada to 800 gram płątków owsianych. Zdrowe, pożywne i idelane na śniadanie na diecie. Owoce i warzywa sezonowe też nie są drogie.  Teraz kilogram jabłek to około 2 zł, kapusta kiszona, buraki, fasola, marchewka. Z tych produktów można już ugotować zdrowe, pożywne i mało kaloryczne obiady. Trzeba tylko chcieć.
A co do kasy i ćwiczeń? Idź pobiegaj, kup sobie za kilak złotych hula hop i oglądając telewizję nim kręć. Dywanowe ćwiczenia, brzuszki, pompki raczej nie spowodują, że sąsiadom się urwie sufit, a Twoje ciało na pewno by zyskało.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.