- Dołączył: 2012-04-17
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 1151
16 listopada 2012, 11:21
Nie
wiem od czego zacząć, więc najlepiej od początku. :)
Mam 19 lat, nigdy nie byłam osobą szczególnie szczupłą, ale z drugiej strony
nie miałam nigdy nieprzyjemności związanych z tym, jak wyglądam. W mojej
rodzinie wiele osób zmaga się z otyłością. Mnie ten problem niby nie dotknął,
ale zawsze miałam tendencję do tycia (tak jak np. mojemu ojcu, dziadkowi, czy
wujkowi, tłuszcz odkłada mi się głownie na brzuchu, nogi, tzn. łydki mam szczupłe,
nawet nieproporcjonalnie do brzucha, co zawsze wyglądało troszkę
zabawnie). W wieku 16 lat, mierząc 167 cm, ważyłam około 58 kg, póżniej w
liceum, trochę urosłam, do ok. 170 cm, wzrosła również waga, do ok. 64 kg. Nie
było to dla mnie jakoś dużo, ważyłam tyle przez trzy lata szkoły średniej,
oczywiście, chciałam być szczuplejsza, ale nie mogłam narzekać na wagę, była
taka średnia. :) Mieszkałam wtedy w niewielkiej miejscowości, chcąc nie chcąc,
każdego dnia musiałam dochodzić 2 km w jedną stronę do przystanku autobusowego,
więc codziennie fundowałam sobie 4kilometrowy spacer. Problem zaczął się tak
naprawdę, kiedy przeprowadziłam się do miasta. Przystanek mam kilkadziesiąt
metrów od domu, moja aktywność fizyczna ogranicza się praktycznie do zera (czasem
spacer po sklepach :) Zdałam również prawo jazdy, więc nie poruszam się rowerem
już tak często jak kiedyś. I tak, w klasie maturalnej, podczas jakichś
rutynowych badań w gabinecie pielęgniarki, okazało się, że moja waga sięgnęła
72-73 kg. Byłam przerażona! Sama zauważyłam, że trochę mi przybyło, ale nie
wiedziałam, że jest aż tak źle. Z racji tego, że większość 'masy' odłożyła mi
się na brzuchu (a także na pośladkach, zawsze cieszyłam się, bo nie było to
miejsce z którym miałam jakiś problem, a tutaj nagle obrzydliwy cellulit).
Wtedy też (to było około marca 2012) coś we mnie pękło, zaczęłam mniej jeść,
ostatni posiłek przed 18, nie ukrywałam, że chodziłam często głodna, dieta MŻ
bardzo mnie męczyła... Czasem pojeździłam na rowerze, ale ogólnie nie wykonując
żadnych ćwiczeń, moja waga spadła do 65-66 kg. Byłam bardzo zadowolona, ale
kiedy tylko zauważyłam, że jest lepiej, zawsze myślałam sobie 'ach, raz jak
zamówie pizze o 23 nic sie nie stanie'. Widząc, że moja waga po kilku wyskokach
nie zwiększyła się, zaczęłam robić tak częściej, aż... doczekałam się. Jakiś
miesiąc temu, (ważąc 65-66 kg) zaczęłam znów tyć... Nie potrafię już się
ograniczać, a z drugiej strony serce mi pęka, kiedy patrzę na to, że efekt,
który kosztował mnie tyle wyrzeczeń i samozaparcia odchodzi w niepamięc... Dziś
weszłam, na wagę, znów ważę ok. 70 kg... Czuję się tak bardzo źle, wiem,
że jeśli nic z tym nie zrobię, będę nadal tyć.. Tak bardzo tego nie chcę!
Proszę Was o pomoc!
Dodam, że podczas mojego 'odchudzania' kilka miesiecy temu, kiedy to udało mi
się zrzucić to około 6 kg ograniczałam ilość spożywanego jedzenia, a
niekoniecznie tylko jego jakość. Mieszkam z mamą, ona gotuje obiady, nie
mogłabym ich nie jeść. :)
Ja jestem osobą, która UWIELBIA jeść, kocha to ponad wszystko. Wiem, że gdybym
postawiła na dietę, która np. całkowicie eliminuje białe pieczywo, czy
ziemniaki, nie wytrzymałabym zbyt długo, dlatego MŻ mnie wtedy ocaliło. Dodać
nalezy, że jestem wegetarianką, nie jem mięsa (ryb też nie - ku jasności) od
kilku lat i na pewno tego nie zmienię. Słodyczy nie jem w ogóle, po prostu nie
przepadam, żeby skusić się na ciastko, czy pączka naprawdę musiałabym być
baaaardzo głodna, ale to tez nie z własnej woli. Preferuję jedzenie
pikantne/słone. Od dziecka uzależniona jestem od chipsów, to jest naprawdę moja
obsesja, zarówno jako dziecko, jak i teraz - dorosła kobieta nie potrafię sobie
ich odmówić. Potrafię o 23. ubrać się, wsiąśc w auto i poszukiwać otwartego
sklepu (wiem, ze to brzmi śmiesznie), ale całkowicie nie panuję nad tą potrzebą, włożenia do ust czegoś dobrze
przyprawionego. Kocham pizzę, frytki, majonez, słone sery (feta,
pleśniowy,gorgonzola), chińskie makarony, słone sosoy grzybowe - tego typu
rzeczy. Kiedy czytam na różnorakich forach, jak pozbyć się np. nawyku jedznia
chipsów i czytam, że 'można je zastąpić suszonymi owocami', krew mnie zalewa,
bo co ma piernik do wiatraka? Nienawidzę słodkich rzeczy, suszonych owoców tym
barrdziej. Surowe są w porządku, ale jem rzadko - wiadomo, wolę warzywa, bo nie
są słodkie. (:
Podobnie z posiłkami - jak zacznę, nie mogę się oderwać, póki nie mogę już
oddychac z przejedzenia. :) to jest naprawdę męczące... Ważną kwestią jest też
dla mnie alkohol. Nie chodzi o to, że jestem jakąś alkoholiczką, ale lubię
imprezować w weekendy, nie wyobrażam sobie sobotniego relaksu po całym tygodniu
zajęc na uczelni bez kilku piw ze znajomymi. Dlatego też, nawiązując do tego,
co napisałam wcześniej, kiedy byłam na MŻ piłam alkohol normalnie, tylko np.
wiedząc, że w sobotę wybiorę się na suto zakrapianą imprezę, od rana
jadlam po prostu mało, lekkie sniadanie, maleńki obiad, żeby po prostu te
kalorie jako tako utrzymywały się w dziennej dawce (która swoją drogą nie była
okreslona konkretnie).
Reasumując: chciałabym powrócić do dawnej wagi, na poczatek znów ważyć to 65
kg, potem może nawet mniej, ale nie wiem jak. Czuję, ze moje uwielbieni edo
jedzenia mnie przerasta....
Mam nadzieję, że ktoś z Was będzie potrafił mi pomóc. Przepraszam, że tak się
rozpisałam, ale chciałam dokładnie nakreślic problem. :) Za każdą radę będę
bardzo wdzięczna!.
Pozdrawiam, Monika.
- Dołączył: 2012-07-25
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 3360
16 listopada 2012, 11:28
"np. nawyku jedznia chipsów i czytam, że 'można je zastąpić suszonymi owocami', krew mnie zalewa, bo co ma piernik do wiatraka?"
HIHI :) Tu sie zgodzę:)
A tak poważnie powiem Ci jedno będziesz jeść chipsy i będziesz gruba, albo nie będziesz jeść chipsów i nie będziesz gruba :) to jest Twój wybór :)
- Dołączył: 2012-10-12
- Miasto: Wioska
- Liczba postów: 19358
16 listopada 2012, 11:47
Skomplikowane to trochę.dieta MŻ Cię męczy bo chodzisz głodna,zrezygnować z niektórych produktów też nie chcesz.Musisz się przełamać, albo będziesz tyła.Nikt ni mówi, że dieta jest łatwa, kosztuje wiele wyrzeczeń.Jeśli nie chcesz chodzić głodna to jest Dukan i South of Beach,ale tam są ograniczenia jakościowe.Polecam tą pierwszą, dobrze zastosowana(podkreślam DOBRZE), zrobione wszystkie fazy gwarantuje stałą wagę.
Niestety jak się niczego nie wyrzekniesz to nie schudniesz.
- Dołączył: 2012-07-25
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 3360
16 listopada 2012, 11:51
No ale ona jest wege więc odpada Dukan
- Dołączył: 2012-10-12
- Miasto: Wioska
- Liczba postów: 19358
16 listopada 2012, 11:53
Aha, sorry, nie doczytałam, że ryb też nie je.
W takim razie zostają chyba tylko MŻ i diety niskolaloryczne.
Edytowany przez maharettt 16 listopada 2012, 11:55
- Dołączył: 2012-04-17
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 1151
16 listopada 2012, 12:00
to nie jest tak, że jestem jakaś zapatrzona w to żarcie do granic nieskończoności. Nie chodzi też o to, że nie chcę się wyrzec pewnych nawyków. gdybym nie chciała, to raczej bym tutaj Was nie prosiła o poradę. Ja po prostu znam siebie i wiem, jak będzie, jeśli np. zrezygnuję całkowicie z jakichś produktów. Podobnie miałam po diecie kapuścianej - o dziwo wytrzymałam to 7 dni, ale ósmego dnia odbiłam sobie chyba cały zaległy tydzień. Wiem, że to duży błąd, problem chyba tkwi gdzies głębiej w mojej głowie...
- Dołączył: 2009-07-06
- Miasto: Hollylódź
- Liczba postów: 1594
16 listopada 2012, 12:03
No dupa blada... niestety bez wyrzeczeń nie ma rezultatów, albo są ale chwilowe i płaci się za nie zdrowiem.
Dlaczego trzeba wyeliminować, lub mega ograniczyć to za czym ty (i wiele z nas) przepada? Z dwóch powodów:
1. Jak nie zrezygnujesz z chipsów i dużej i sera żółtego, białego chleba ect. Podczas diety to będziesz cały czas głodna a dieta będzie torturą. Nic nie poradzisz na to że wyczerpiesz limit kaloryczny kawałkiem pizzy, paczką chipsów i 2 tostami... tylko na ile Cię to nasyci?? Na godzinę, dwie??? Ile zatem wytrzymasz na takiej diecie??? Już pomijam, że nie starczy ci wtedy miejsca w liczniku na zdrowe tłuszcze, czy produkty zawierające niezbędne składniki odżywcze i będziesz wyglądała na zmęczoną, anemiczną nieszczęśliwą dziunię.
2. Jak nie wyeliminujesz syfu podczas diety, to tym bardziej nie ograniczysz tego typu żarcia po odchudzaniu i... wszystko wroci do normy, znaczy nadwagi. Dieta to zmiana sposobu żywienia, który pozwoli na długo utrzymać efekty.
Jak już się schudnie i się ćwiczy to kilka chipsów raz na jakiś czas, czy pizza raz w miesiącu nie zepsuje efektu. Ale cóż jak chce się chudnąć zdrowo i na stałe, to trzeba zrozumieć że cudów nie ma i szczupłą oraz zdrową na śmieciowym żarciu to nie będziesz.
.
16 listopada 2012, 12:03
jak już o tej 23 tak Ciebie ciągnie do tych chipsów to nie jedź po nie
autem tylko tyłek na rower! Po kilku kilometrach jak nie znajdziesz
czynnego sklepu to może zwątpisz i wrócisz :D a tak szczerze u mnie
problem jest ten sam czyli słodycze mogą nie istnieć (po za żelkami) a
wszystko co słone to moje przekleństwo. Zacznij robić sobie sałatki np z
sosem czosnkowym na bazie jogurtu ,gotuj dużo warzywnych zup, frytki
kup sobie do piekarnika ,warzywka na patelnie. Wiem po sobie że jak nie jem wystarczająco
słonego to się rzucam na wszystko co jest w lodówce.
- Dołączył: 2012-07-25
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 3360
16 listopada 2012, 12:04
Wg mnie jak będziesz jadła chipsy to nie schudniesz...Spróbuj na czas redukcji przestać je jeść..jak schudniesz i będziesz na stabilizacji od czasu do czasu zjedz, ale w rozsądnych ilościach...wg mnie inaczej się nie da...W sumie nie wiem, bo ja dzięki bogu nie lubię chipsów...a jak zjem boli mnie brzuch ...Za to mam słabość do czekolady :)Też jestem wege
- Dołączył: 2009-07-06
- Miasto: Hollylódź
- Liczba postów: 1594
16 listopada 2012, 12:10
Mylisz zdrowe jedzenie z dupnymi dietami typu kapuściana... Nie tak to
działa: naucz się jeść zdrowo. jak spagetti to z ciemnym makaronem sos z
pomidorów krojonych np z garścią posiekanych oliwek, papryczek chilli masa ziół rozsadna porcja z odrobina tylko sera, lub bez.
Jak
kanapka to ciemne pieczywo i twarożek z wkrojonymi warzywami a nie ser
pleśnowy ect. Kotlety sojowe nie w bułce i jajku tylko jako steki w
sosie zrobionym z pieczarek na łyżecce oliwy z oliwek i jogurtu naturalnego z masą ziół i przypraw
typu chilli.
Chude jedzenie nie musi być bez smaku. czasem można zaoszczędzić masę kalorii zamieniając coś drobnego a doprawić to równie dobrze jak pizzę
jak zamiast się głodzić zaczniesz dobrze komponowac i doprawiac chudsze wersje posiłków to ci język na widok frytek do tyłka nie ucieknie, zobaczysz.
Edytowany przez Irishya 16 listopada 2012, 12:13