- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
31 stycznia 2007, 19:27
Przed chwilą przeczytałam post : ja też jem źle :raz kilogramy słodkiego innym razem kilka dni nic nie jem, później znowu kg słodkiego itd. Po tym następuje pocieszenie... ale nic się nie martw bo tylko!!!!!!!! efekt jojo od tego a od niego się nie umiera.... Dziewczyny co Wy wiecie o umieraniu????? i skąd ta autorytatywna odpowiedź???????? Myślicie, że czemu się tak wściekam na te wypowiedzi? Bo ja wiem co może się stać. Czy wiecie jak się czuje kobieta (rewelacyjna) która tyje i tyje i tyje (tylko efekt jojo, którego tak jak alkoholizmu nie zatrzymacie jeśli w odpowiedniej chwili nie zmądrzejecie). Ja wiem, że ucieka od świata, wyrzuca lustra, nie chce iść do pracy, płacze nocami a na końcu traci sens życia. I wiecie co jedynym jej marzeniem jest skończyć ze sobą!!!!!!! Więc nie chrzańcie, z taką lekkością, że się nie umiera. Gdyby nie "ktoś" już by mnie z Wami nie było !
I zapewniam Was, że choć już jest ze mną lepiej to jednak ślad tego pozostał na stałe a śmierć jest obok mnie ! Tylko od jojo!
31 stycznia 2007, 20:57
31 stycznia 2007, 21:00
31 stycznia 2007, 21:02
31 stycznia 2007, 21:32
Boshe dziewczyny to nie efekt jojo was meczy tylko wy same i wasza psychika.mnie to powoli zakrawa na bulimię.Żeby nie móc się powstrzymac od jedzenia....Ja tez sto diet stosowałam i wszystko mi wracało.do tego trzeba miec odpowiednie podejscie.Nie głodzic sie na przemian z wsuwaniem wszytskiego bo to nie tedy droga.Uspokoic się, ustalic stały plan zywienia.Nie ządną dieta cud czy głodówka.Duuuzo ruchu i nie będzie jojo.Popracowac nie tylko nad cialem ale i nad umysłem.Opanowac go.I nie!Od efektu jojo sie nie umiera!To wasze mysli was zabijają!!!!Wszystko czego potrzebujecie jest w was samych a nie w lodówce.Ja teraz po ostatniej diecie (kopenhaska) straciłam 5 kg i mi wróciło w tydzien z nawiazka (razem 7) i co - walka przegrana ale wojna nie.Dalej walcze i cwicze.Wzięłam się na sposób.Nie ma co walczyc ze swoim ciałem Trzeba tylko opanowac umysł.
31 stycznia 2007, 21:33
31 stycznia 2007, 21:37
31 stycznia 2007, 21:37
31 stycznia 2007, 21:38
31 stycznia 2007, 21:47