Temat: Głodówka co drugi dzień test 40 dniowy

Witam, to mój pierwszy temat na forum (kilka postów już napisałem) więc powiem kilka słów o sobie. Mam 25 lat, do tej pory dość aktywnie uprawiałem sport ale od kilku lat robiłem to coraz rzadziej jak również coraz gorzej zmieniały się moje nawyki żywieniowe. W apogeum potrafiłem jeść dwie - trzy pizze tygodniowo przeplatane słodyczami, kebabami itp. Skutek tego jest taki że ważę obecnie 88 KG co nawet przy mojej ilości mięśni (które ważą więcej od tłuszczu) to o wiele za dużo : ).

Teraz zaś do rzeczy: Zanim rzucą się na mnie tutejsze "specjalistki" i fachowcy z tekstami w stylu "głodówka wyniszcza organizm" albo powtarzając slogany w stylu "spowolni Ci się metabolizm i bardziej przytyjesz" chciałbym przybliżyć kilka mniej znanych faktów na temat odżywiania i głodówki (ponieważ mam świra na punkcie diet, odżywiania, zdrowia, treningów i trochę na ten temat wiem).

Fakty są takie: Głodówka jest znana w medycynie od starożytności, jako metoda lecznicza i zapobiegawcza. Ojciec medycyny Hipokrates mawiał " Lepiej pościć jeden dzień niż brać lekarstwa". Obecnie zaś terapia głodem powoli powraca do łask, dzięki lepszemu poznaniu mechanizmów regulacyjnych organizmu. Okazuje się niezwykle przydatna w leczeniu miażdżycy, nadciśnienia tętniczego, nieżytach, stanów zapalnych żołądka, pęcherza, trzustki itp.

Nie ma wątpliwości że jednym z głównych powodów zapadania na choroby cywilizacyjne jest obciążenie organizmu przez długotrwałe przekarmienie. Jemy dzisiaj zbyt dużo i zbyt słodko a w naszych tkankach gromadzą się trujące produkty przemiany materii, coraz bardziej zaburzając funkcjonowanie narządów i przyspieszając procesy starzenia.

Innymi słowy: Nie jesteśmy genetycznie przystosowani do tego co wmawiają nam dietetycy jedzenia 6 posiłków dziennie, rozpoczynania dnia od "pysznej porcji energii" czyli jakichś musli w czekoladzie oczywiście w wersji "fitness". Jogurtów, ziemniaków, makaronów, słodyczy itp. Nasze DNA nie różni się od DNA ludzi żyjących 40 tysięcy lat temu. Ale nasza dieta różni się drastycznie. Zaszły dwie wielkie zmiany między tym co jest teraz a tym jak żyli nasi przodkowie i jak zostali przygotowani przez naturę by żyć: Pierwsza 10 tysięcy lat temu przestaliśmy być myśliwymi i polować na zwierzęta i zaczęliśmy uprawiać zborze i druga kilkadziesiąt lat temu zaczęliśmy dodawać o wiele większe ilości cukru i kukurydzy do diety niż kiedykolwiek.

Nasze DNA przystosowało nas do głodówek, nawet wielodniowych, przeznaczonych na szukanie pożywienia. A potem do objadania się na "zapas" gdy już udało się coś upolować. Naszym pokarmem było głównie mięso a więc tłuszcz i białko. Nie było mąki, makaronów, ziemniaków, mleka krowiego itp. Dodatkowo często głodowaliśmy, zimą głodowaliśmy "przewlekle" a na co dzień głodowaliśmy przez pół dnia albo dzień albo dwa dni. I... Żyliśmy, nie było otyłości, raka itp.

Badania dowodzą że po pierwszym dniu i zużyciu glikogenu nasz organizm sięga po glukozę tworzoną z aminokwasów, ale to nie znaczy że od razu palimy mięśnie. Bardzo szybko bowiem zaczyna rosnąć stężenie ciał ketonowych, co oznacza że organizm rozpoczyna odżywianie się tłuszczem. Przeciętnie każdy człowiek posiada 15 kilogramów tłuszczu, które powinny starczyć na kilka MIESIĘCY głodówki, zakładając pobieranie niektórych mikro i makroelementów z wody zaś witamin z wątroby, która posiada ich rezerwy na wypadek głodówki.

Dlaczego o tym piszę? Ponieważ wspólnie z dziewczyną postanowiliśmy rozpocząć trwającą 40 dni dietę polegającą na zbilansowanym ale niezbyt sytym jedzeniu co drugi dzień i głodówce co drugi dzień. Innymi słowy przeplatane 20 dni jedzenia i 20 dni niejedzenia. Ja w tym czasie zamierzam dodatkowo dość intensywnie ćwiczyć siłowo, więc mój spadek tłuszczu może być niezbyt widoczny spadkiem wagi, spodziewam się natomiast że realny spadek tłuszczu będzie bardzo dobrze w Jej wypadku zobrazowany przez spadek wagi.

Dziś jesteśmy na tej diecie trzeci dzień, Zaczęliśmy od głodówki w poniedziałek, teraz jest kolejny dzień głodówki. Postaramy się na bieżąco informować Was o efektach. Nie jestem pewien sam co może z tego wyniknąć i czego się spodziewać. Nie spodziewam się na pewno spowolnienia metabolizmu, przeciwnie, brak pożywienia zwiększa o setki procent ilość hormonu wzrostu, który przyspiesza odchudzanie, a kolejny dzień w którym dostarczamy węglowodanów "uspokoaja" nasz organizm, że nie musi obniżać metabolizmu.

Czysto teoretycznie powinniśmy zużywać glikogen podczas głodówki i odbudowywać go na dniu "jedzenia" ale wciąż będzie to bardzo ujemny bilans kaloryczny który powinien prowadzić do ubytku od 1 do 2 kg tygodniowo. Nikomu nie radzę tego rozpoczynać zanim nie skonsultuje się z lekarzem, lub jeśli nie ma zbyt dużej wiedzy na temat własnego organizmu i odżywiania. Najlepiej będzie poczekać na rezultat naszego eksperymentu i ewentualnie wtedy postanowić : ).

Zapraszam więc do dyskusji i obserwowania efektów. Może się okazać że z uwagi na rozmaite rzeczy, których nie wzięliśmy pod uwagę ta dieta nie przyniesie oczekiwanych efektów, ale chcemy się po prostu o tym przekonać ; ).

Dodatkowo dieta wymaga uzupełnienia potasu i magnezu w celu regulowania przemian metabolicznych, poza tym będziemy dostarczać kilka gramów kwasów tłuszczowych omega 3 dziennie, kilka gramów średnio-łańcuchowych kwasów tłuszczowych aby zachęcić organizm do korzystania z tłuszczu jako źródła energii i środka heterogenicznego aby zwiększyć metabolizm.

Pozdrawiam Serdecznie : )

Różni ludzie, różne filozofie życia...próbuj:) W sumie ciekawe, mozesz zrobić na sobie i dziewczynie badania, zbadać wyniki, jeszcze wyjdą z tego publikacje:D Ja sie nie znam wiec się nie wypowiadam, bo nie znam się na biochemicznych procesach spalania substancji w organizmie...Ale Tobie zycze powodzenia:) Słyszałam o ludziach, którzy potrafią co drugi miesiac robic sobie miesiac głodowki, zyja i maja sie swietnie:P
Pasek wagi

Ja z autorem się nie kłócę, tylko pragnę zwrócić mu uwagę na to co napisałaś też sama: kiedyś ludzie żyli w zupełnie innych warunkach, inaczej, przez to też krócej.... Chodzi mi o to, że to że tak jadli, czy zyli kiedyś nie znaczy, że to było dobre. A zgadzam się np. z tym, że teraz ludzie jedzą za słodko, za dużo węglowodanów itd. Prawda leży po środku - to też akurat ludzkość wie od wieków.

Szczerze mówiąc będę z ciekawością obaserować efekty tego działania, bo zwyczajnie jestem ciekawa. Sama się na to nie zdecyduję, bo wiem jaka droga dla mnie jest dobra (w jaki sposób jedząć czuję się najlepiej), ale każdy ma inne potrzeby.

Jak masz na to ochotę- nie jedz, niezależnie od tego, czy to, co napisałeś ma sens, czy nie, prawda jest taka, że większość ludzi nie ma na tyle silnej woli, by to wytrzymać. Ja jednak wolę jeść 5 razy dziennie i schudnąć nieco wolniej, a zdrowiej i bez jojo... po głodówce obawiałabym się właśnie skoku na pizzę czy inne kaloryczne i niezdrowe rzeczy:).

EDIT: Jestem krwiodawcą, więc nie tylko cm i kg są dla mnie ważne:P.
Pasek wagi
Pojawiło się kilka pytań z pamięci postaram się na nie odpowiedzieć:

- Dlaczego 40 dni? Bo jestem pewien, że długotrwała dieta tego typu będzie uciążliwa, może przyczynić się po początkowej utracie wody, glikogenu i tłuszczu do coraz większego katabolizmu mięśniowego i dlatego że 40 ładnie brzmi : )

- Co do długości życia, śmiem zakładać że do zwiększenia długości życia przyczyniły się szczepienia przeciwko chorobom zakaźnym i służba zdrowia. Jedzenie big macka raczej zdrowia nie wydłuża i logicznie rzecz biorąc jeśli przez setki tysięcy lat naszym pożywieniem było głównie białko i tłuszcze a teraz większość stanowią węglowodany, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że nie jesteśmy do tego zbyt dobrze przystosowani. Gdybyśmy radzili sobie świetnie z węglowodanami nie mielibyśmy miażdżycy, podwyższonego poziomu cholesterolu, otyłości itp od diety wysoko-węglowodanowej.

- Faktycznie może wyglądać jak gdybym bardzo obstawał przy swojej metodzie i nie tolerował głosów przeciw, ale prawda jest taka że agresywny ton ludzi którym coś "nie pasowalo" trochę zmusił mnie do zajęcia odmiennego zdania. Uwaga: MOŻE SIĘ okazać że się od tego rozchoruję / stracę mięśnie / lub stanie się coś jeszcze gorszego, nie wiem - chcę się przekonać. I nikomu nie radzę tego robić zanim ja tego nie przeprowadzę.

- Co do koncepcji kalorii - jest OK, nie należy brać jej na poważnie i za dużo liczyć ale pozwala zrozumieć że różne źródła pokarmu mają różną energetyczność itp. Nie wykluczam jej w 100% ale nie radzę nikomu za bardzo brać jej do siebie. O wiele ważniejszy jest indeks glikemiczny a jeszcze ważniejszy jest ładunek glikemiczny. Słoik miodu zjedzony na raz na 100% spowoduje gigantyczny skok insuliny potem spadek poziomu cukru i zostanie wtłoczony do tłuszczu ale słoik smalcu już nie (choć ma 2 razy więcej kalorii) ( nikomu nie radzę jeść ani tego ani tamtego ).

- Co do dni nie główkowych: Jemy ekstrakt z zielonej herbaty, ekstrakt z czosnku i cynamon, aby zmniejszyć wrzut insuliny przy posiłkach. Jemy nie za dużo, kilka posiłków dziennie, dużo błonnika (płatki owsiane), dużo potasu ( banany) , i jak najwięcej witamin i mikro i makro elementów, czyli warzywa zielone itp. Dodatkowo niezbyt zdrowe ale wygodne w przyrządzeniu smażone mięso, kurczaki ryż itp. Dietę w dni nie głodówkowę będziemy modyfikować w zależności od obserwacji w pierwszych dniach diety.



Lioness.From.North napisał(a):

Jak masz na to ochotę- nie jedz, niezależnie od tego, czy to, co napisałeś ma sens, czy nie, prawda jest taka, że większość ludzi nie ma na tyle silnej woli, by to wytrzymać. Ja jednak wolę jeść 5 razy dziennie i schudnąć nieco wolniej, a zdrowiej i bez jojo... po głodówce obawiałabym się właśnie skoku na pizzę czy inne kaloryczne i niezdrowe rzeczy:).EDIT: Jestem krwiodawcą, więc nie tylko cm i kg są dla mnie ważne:P.


Więc życzę Ci smacznej wątróbki  :)
A na czym będziesz budował mięśnie? Co posłuży za ich budulec i wspomoże wzrost? W jakiej ilości będziesz dostarczał wymaganych składników?

Z ciekawością czytam wpisy. Choć sama jestem przeciwna i żaden z argumentów do mnie nie przemawia... Ale w sumie najlepiej uczyć się na dokonaniach i błędach innych :) Mam do tego dystans, sama bym się nie podjęła, ale jeśli masz tyle pewności to chętnie zapoznam się z dalszymi osiągnięciami :)

Sabatiel napisał(a):

tak, to doczytaj może o 2 rodzajach białek beta-amyloidu oraz białka tau.I pogoogluj o tak zwanych "złogach białkowych"Odkładają się w przestrzeni synaptycznej między komórkami nerwowymi i są pierwszym źródłem pokarmu dla organizmu w stanie głodówki. Organizm zużywa glikogen podczas pierwszego dnia głodówki a białko w drugim i trzecim dniu głodówki, potem przechodzi w stan ketozy i nie zużywa białka. To znajdziesz w najbardziej podstawowych podręcznikach do biologii więc nie powinno być z Tym problemu.Pozdrawiam Cieplutko :)


W końcu jakiś ciekawy temat.

Nie jestem specjalnie przekonany do tego co robisz, poniewaz nie widzę w tym sensu.
O ile dobrze zrozumiałem, chcesz zachować ujemny bilans kaloryczny w tyg około 1000kcal.
Jeżeli to prawda, to znaczy, ze w jeden dzień nie jesz nic, żeby w następnym pochłonąć około 3500-4000?
Zakładając, ze jesteś zdrowy i nie potrzebujesz stosować głodówki w celach terapeutycznych (a nie potrzebujesz, bo wtedy taka głodówka wygląda inaczej), to po co takie fikołki?
Nie wierzę, że pozwolą one na pozbycie się jakichś złogów, toksyn itd, bo jednak zapasy będą co drugi dzień uzupełniane, więc nic aż tak drastycznego dla organizmu sie nie stanie, żeby musiał sięgać po stare, chore czy inaczej zbędne komórki.

Druga sprawa, która mnie zastanawia, to Twoje plany dosyć intensywnych treningów.
Oczywistym jest, ze nie zbudujesz żadnej masy mięśniowej, więc nie rozumiem po co chcesz stosować intensywny trening siłowy.
Dodatkowo pozbywając się glikogenu w czasie dnia głodowego, trenując później siłowo czy nawet aerobowo, wprowadzasz organizm w stan mega katabolizmu, w którym to co masz jako mięśnie poleci i to bez dwóch zdań.

Jaki jest tak na prawdę Twój cel? To tylko doświadczenie, szukanie drogi na skróty, żeby pozbyć się niechcianych zapasów?

Osobiście jestem przeciwny obżeraniu sie, bo sam zbieram tego owoce, ale nie popieram też takiego wahadła.
Organizm dąży do równowagi i obawiam się, że będzie tak rozchwiany, po tych 40 dniach, kiedy wrócicie do "normalnego" trybu życia, wszystko wróci do stanu z przed eksperymentu albo i lepiej.
Jeżeli chce się schudnąć trwale, to nie można (nie należy) opierać się na diecie, tylko na zmianie sposobu odżywiania na najbardziej zrównowazony. Wtedy można osiągnąc sukces i go utrwalić.

Tak cz tak z ciekawością będę obserwował postępy.
Wygląda to nieco wariacko, ale to właśnie wariaci często tworzą historię.

Nie jestem pewien czy uda mi się je zbudować, w dni w których mogę sobie na to pozwolić będę dostarczał bardzo duże porcje białka, głównie z mięsa / jajek / odżywek białkowych. W dni poszczenia przed treningiem będę dostarczał białko w postaci odżywki białkowej w celu zredukowania katabolizmu.

Może się okazać że nie uda się budować mięśni (jest to całkiem prawdopodobne). Ale priorytetem jest dla mnie zrzucenie tłuszczu i utrzymanie mięśni na obecnym poziomie. Budowanie mięśni na jakichkolwiek dietach redukcyjnych jest niezwykle trudne. Dlatego, że organizm dąży do homeostazy ( równowagi ) a ja ją zaburzyłem bo mam trochę więcej mięśni niż genetycznie powinienem mieć z pewnością będzie bardzo ochoczo sięgał po aminokwasy które powstają z rozpadu włókien mięśniowych. Ale regularne treningi powinny stymulować nowe włókna do wzrostu a białko w dni nie-głodówkowe powinno gwarantować im rozwój.

Przynajmniej w teorii :) Może wystarczy to do zachowania ich na obecnym poziomie lub nieznacznego ubytku co będzie bardzo dobrym rezultatem.
Uważałbym na określenie "mega katabolizmu" po pozbyciu się glikogenu, jedna z najbardziej anabolicznych diet to cykliczna dieta ketogeniczna polegająca na 6 dniach w tygodniu bez węglowodanów i uzupełnianiu glikogenu a druga to carb cycling - 3 dni małej ilości węgli i jeden dzień ładowania węglami.

Przemysł odżywkowy stworzył wiele mitów na temat katabolizmu, nawet ludzie uwierzyli w nocny katabolizm bo to brzmi logicznie że jak człowiek śpi i nie je 8 godzin to traci mięśnie. Prawda jest taka że jest to znacznie bardziej złożone.

Nie chcę budować mięśni, budowanie mięśni na redukcji jest możliwe raczej tylko przy solidnych sterydach i dużej ilości białka. To jest redukcja, chcę się pozbyć tłuszczu, a przy okazji sprawdzić jaki wpływ na mój organizm będzie miała głodówka. Jeśli okaże się że nastąpił wzrost hormonu wzrostu / testosteronu / a poziom złego cholesterolu będzie na niskim poziomie itp to oznacza, że to ma sens.

A na koniec - jeśli głodówkę zaleca się na wiele chorób to czemu nie stosować jej aby im przeciwdziałać? : )

Sabatiel napisał(a):

Uważałbym na określenie "mega katabolizmu" po pozbyciu się glikogenu, jedna z najbardziej anabolicznych diet to cykliczna dieta ketogeniczna polegająca na 6 dniach w tygodniu bez węglowodanów i uzupełnianiu glikogenu a druga to carb cycling - 3 dni małej ilości węgli i jeden dzień ładowania węglami.Przemysł odżywkowy stworzył wiele mitów na temat katabolizmu, nawet ludzie uwierzyli w nocny katabolizm bo to brzmi logicznie że jak człowiek śpi i nie je 8 godzin to traci mięśnie. Prawda jest taka że jest to znacznie bardziej złożone.Nie chcę budować mięśni, budowanie mięśni na redukcji jest możliwe raczej tylko przy solidnych sterydach i dużej ilości białka. To jest redukcja, chcę się pozbyć tłuszczu, a przy okazji sprawdzić jaki wpływ na mój organizm będzie miała głodówka. Jeśli okaże się że nastąpił wzrost hormonu wzrostu / testosteronu / a poziom złego cholesterolu będzie na niskim poziomie itp to oznacza, że to ma sens.A na koniec - jeśli głodówkę zaleca się na wiele chorób to czemu nie stosować jej aby im przeciwdziałać? : )


Odpowiadając na ostatnie pytanie - próbując odpowiedzieć - być może z tego samego powodu, dla którego nie podaje się antybiotyków osobom zdrowym.
Głodujący organizm osoby chorej, sięgnie w pierwszej kolejności po to, czego mu nie potrzeba - czyli np komórki rakowe, czy inne badziewie.
Zdrowy nie ma do czego sięgać, więc będzie leciał po kolei.

Taką mam wizję tego.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.