Temat: Zmęczona tym całym odchudzaniem...

Wiecie co, mam już tak bardzo dosyć. Tej codziennej walki ze sobą od lat, tego poczucia winy po zjedzeniu czegokolwiek zakazanego, tego płakania po obżarstwie, tej gonitwy za szczupłą i coraz szczuplejszą sylwetką.. Jak tylko przestaję się odchudzać, to waga idzie w górę. Nie potrafię zmienić nawyków na stałe, tak lubię jeść, to takie przyjemne.. Mam dosyć już, jestem zmęczona, przygnębiona niepowodzeniami. Ciągle tylko żal, wyrzuty i te cholerne cyfry na wadze. I tak do końca życia..? Za co, dlaczego 
a więc tak pewnie masz jakąś hardkorową dietę i nie dość że na niej nie wytrzymujesz to jeszcze niepotrzebnie spowalniasz sobie metabolizm... ja na diecie jem tak dużo i tak często że aż mnie to wkurza bo mam mniej czasu aktualnie i nie starcza mi go by jeść co 3h =/ na prawdę normalna dieta odchudzająca to taka gdy nie siedzisz głodna nie odmawiasz sobie wszystkiego ale po prostu się nieco ograniczasz i nie obżerasz no i ruch to podstawa.. a to chyba nie jest takie trudne.. no chyba że pojawiają się zaburzenia odżywiania a to już gorzej

Zgadzam się, kiedy je się co 3 godziny to nie czuję się głodu i dlatego ja właśnie nie czuję że jestem na diecie odchudzającej bo jem bardzo dużo rzeczy ;)

A co do ćwiczeń... mam w domu rowerek stacjonarny i powiem Wam że ogólnie bardzo lubie jeździć na rowerze ale po dworze ;p Nie wiem jak to wytumaczyć ale jeżdzenie na rowerze stacjonarnym mnie irytuje po prostu ;p Wkurza mnie bo skupiam sie ciagle na tym ile juz spaliłam albo ile jeszcze musze jechać i nic nie pomaga na odwrócenie od tego uwagi. Głupie to troche ale  tak mam ;p

Pasek wagi

paulinasraulina napisał(a):

ja tez miałam nie raz chwile kryzysu, i myślałam dokładnie w ten sposób co Ty teraz. No ale nie chodzi też o to żeby sobie wszystkiego odmawiać do końca życia, no chyba że chcesz być wychudzona jak modelka. Chodzi o to (przynajmniej mi ) żeby wyuczyć się jakiś zdrowych nawyków żywieniowych, oczywiście że po diecie powrócę do dawnych dań które przyrządzałam i ich jedzenie sprawiało mi wielką radość, ale gdzieś tam chcę też pamiętać o pewnych granicach, gdzie się kończy jedzenie, a gdzie już zaczyna się obżarstwo.


a ja odkad przestalam sie przejmowac dietami ( mialam wazniejsze problemy na glowie...  stres, przestalam  tyle jesc.. )to wszystko jakos minelo. Poza tym to zalezy tylko i wylacznie od nas samych... wiec pytania " za co, dlaczego..." mozesz kierowac tylko do siebie.. bo skoro kiedys umialas zyc normalnie, bedziesz umiala i teraz.. najgorsze w zaprzestaniu tych paranoicznych mysli jest ciagle myslenie o jedzeniu, dietach itp... to takie bledne kolo. Kiedy ja przestalam skupiac sie na dietach, zaczelam chudnac, bo nie myslalam o jedzeniu i przestalo ono odgrywac wazna ( jak i nie najwazniejsza swoimi czasy) role w moim zyciu.. :)
wiem, latwo sie mowi... kiedy czytalam nieraz opinie forumowiczek i spotykalam sie ze slowami typu " nie mysl o diecie a kompulsy mina" smialam sie w  duszy.. bo przeciez to nie takie proste... a jednak.. ;)
Powiem szczerze,że też mnie zaczęło to całe odchudzanie męczyć-rodzina je co chce i o której chce a ja biegam z zegarkiem i czekam aż minie 3h.Jest to totalnie chore i zaczynam sobie zdawać sprawę z tego,ze popadam w paranoję,dlatego dzisiaj patrząc na pyszną bułkę jedzoną przez mojego brata,wstałam i przyrządziłam sobie taką samą.I co najlepsze-jestem najedzona,zadowolona i nie mam wyrzutów sumienia.A jutro wracam standardowo do diety :)
mam to samo.. z tym że ja na dodatek złego nie mam silnej woli i zazwyczaj po 2-3 dniach kończe diete
za tydzień znowu do niej wracam i tak w kółko... a kg zamiast spadać to przybywają
nie mam nawet aktualnie jak się zważyć co mnie również dodatkowo dobija
bo trudno jest chudnąć nie znając swojej obecnej wagi...:(
Ja też jestem zmęczona i głodna, głodna GŁODNA.Ale muszę jeszcze do tych świąt wytrzymać, potem sobie daję spokój
A mnie dodatkowo przytłacza myśl, że siostra się odchudza i przez to wkradła się chora rywalizacja z mojej strony. Jak mam coś w ustach to czuję się jak potężny spaślak, a jak mówi mi 'smacznego' to mam wrażenie, że w głębi duszy myśli 'żryj świnko, tyj świnko. Jestem lepsza od Ciebie'. Nie można pytać mnie czy czymś 'zakazanym' [czyli praktycznie wszystkim prawdę mówiąc] się poczęstuję bo zaraz naskakuję na tę osobę. Tak samo jak jestem w gościach, np na urodzinach i po raz kolejny osoba zachęca mnie do zjedzenia czegokolwiek- mam ochotę żeby się zamknęła i dała mi święty spokój. Nie umiem przy kimś jeść, a już napewno przy stole. Ręcę mi się trzęsą, nerwowo spoglądam po wszystkich twarzach czy mnie obserwują. Męczy mnie to...
Ej ja też mam coś takiego! Jak jem ze znajomymi to mam wrażenie że wszyscy się na mnie patrzą i liczą ile jem i co jem itd. Takie mam wymysły bo wydaję mi się że to dlatego bo jestem gruba i oni też tak myślą  Juz robie tak że jem tylko wtedy kiedy inni i nigdy nie moge skończyć dania przed kimś bo wydaję mi się że sobie pomyślą "o taka gruba to tak wpierdziela wszystko od razu"   Powtórze się ale... PARANOJA
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.