19 lipca 2005, 16:29
Witajcie! Powiedzci mi, czy ja jestem jakaś nienormalna? Mam strasującą pracę i ogólnie dosyć nerwowy tryb życia (ale kto dzisiaj ma łatwo:) ).
Znajomi, jak się denerwują, to chudną, mniej jedzą itp. A ja wręcz przeciwnie:(.
Jak tylko mam problemy, dostaję wilczego apetytu i co najgorsze -muszę, ale to koniecznie muszę dostać coś słodkiego. Ciasteczko, batonik, czekolada - cokolwiek, jestem wtedy totalnie niewybredna. Nie potrafię nad tym zapanować. Ratujcie!!!! Może są jakieś metody na pohamowanie napadów głodu. Czuję się już taka bezradna:smilie2:
21 lipca 2005, 13:24
wiesz mi się wydaje, że nad wszystkim można zapanować, nad słodyczami jest co prawda trudno ponieważ można się od nich uzależnić i ciężko z nimi zerwać ale naprawdę silna wola to podstawa,
nie wiem może postanów sobie, że dzisiaj się nie złamiesz, albo weż do pracy marchewke i przegryzaj marchewkę
21 lipca 2005, 13:26
chociaz nie mam lepszy pomysł, nie stresuj sie po prostu szkoda zycia, zmien prace, jedz na wakacje po prostu wyluzuj:)
21 lipca 2005, 13:43
no widze ze tutaj latwo sie komus radzi kto chyba nigdy nie pracowal, teraz naprawde trzeb adbac o prace, wiec lepiej sie zpaisac na joge, znalezc sposob na relaks, no i polubic warzywa:smilie1:
21 lipca 2005, 13:44
luuuz i radosc zycia to podstawa:smilie7:
21 lipca 2005, 13:48
nie no ja też uwazam ze wazne jest zeby umiec jakos odreagowac, potrawfic sie zdystansowac do wszystkich problemow ale trzeba jakos to przemyslec, zeby nie narobic sobie wiekszego balaganu, nie jest sztuka zrezygnowac z pracy, sztuka jest sobie w niej poradzic:smilie1:
23 lipca 2005, 19:32
hmm.,..od pewnego czasu czyli od 10 czerwca też nie mogłam opanować aż do dzisiaj bo jutro zaczynam dietę...nauczyciele w szkole kazali mi więcej jeść...i tak przytyłam już 1,5 kg od tego czasu...rozumiem Cię...często się dzieje tak że jemy szybko i dosłownie na stojąco tak jakby ktoś nam miał zabrać zaraz jedzenie...ooooo niee...powiedz sobie że jesteś silna...kto jest ważniejszy głupi batonik czy moj wygląd...często pomagałam sobie tym że mowilam do tego batona...(może kretyńskie się to wydaje ale cóż...) mówiłam nie lubię Cię...albo dosłownie wyzywałam...wtedy przychodziło mi naprawdę lepiej albo pobiegłam do lustra i zaczęłam pokazywac sobie miejsca z których muszę zrzucić i wyobrażać sobie jakby to było kiedy wreszcie będę szczuplejsza...:smiley15:jeśli masz jakiejś pytania i potrzebujesz motywacji...hej nie myśl sobie tylko że jestem z jakiejś sekty,..hehe bo aj też się odchudzam-muszę spaść 6 kg od jutra i moj numer gg to 2273815...pozdro...
31 lipca 2005, 19:44
Tez zajadam problemy. Z tym, że nie te z pracy, ale osobiste. Choc może ktoś może tego nie nazwać problemem... Mieszkam sama, jestem sama, nie mam partnera ani znajomych - wszyscy ostatnio bardzo skoncentrowali się na swoich nowych rodzinach, świeżutkich dzieciach, a ja zostałam sama. I mimo że znajduję sobie dużo zajęć (baardzo dużo) to sa to zajęcia w pojedynkę - chociaz często poza domem to i tak jem za dziesiecioro.
I rozumiem Cię, że strasznie ciężko z tym zajadaniem skończyc. I tez chętnie posłucham dobrych sensownych rad :-)
18 sierpnia 2005, 11:13
Ja mam ten sam problem. Mieszkam sama, nie mam faceta, a lata leca... W ciagu dnia, w pracy, trzymam sie i jestem twarda, ale zwlaszcza kiedy przychodzi weekend zajadam te samotnosc. Od 4-ech miesiecy codziennie przed praca od 7.00 do 8.30 cwicze na silowni, 3 x w tyg trening silowy, 2 x w tyg. rowerek albo steper. Przybylo mi troche w bicepsie i tyle:( waga stoi, a nawet chyba kilo przytylam:( W tygodniu trzymam diete a w weekendy odpuszczam.Juz dawno bym schudla gdybym byla konsekwentna i trzymala sie wyznaczonej diety, a ja ja co rusz zmieniam i zaczynam od poniedzialku. Macie jakies rady na przetrzymanie tych stresujacych weekendow?
- Dołączył: 2005-08-23
- Miasto:
- Liczba postów: 5
24 sierpnia 2005, 15:09
wlasnie ja tez mam ten problem, po porodzie czyli od 2 lat nie moge zmusic sie aby nie jesc slodyczy. Wytrzymuje 3 tygodnie na diecie , chudne 5 kg i jakas impreza wyjscie i nie potrafie powiedziec nie. Jem po kryjomu ,wieczorami tylko slodkie i tez w pracy. Gdyby slodycze nie istnialy to bylabym szczupla. Nie znam sosobu na silna wole, nie wiem co robic