11 kwietnia 2008, 14:00
Witajcie kochani.
Czas ujawnić moją wielką tajemnicę. Jestem zmuszona do tego poniewaz sama już przestałam sobie z tym radzić :(
Dopiero nie dawno zdałam sobie sprawę z tego, że mam powazny problem. Otoż jestem uzależniona od jedzenia :( Od jakiegoś czasu nie potrafię nad tym zapanować. Ktoś kto nigdy nie miał z tym problemu moze pomyśleć sobie, że to nic takiego. Wystarczy powiedziec sobie stop. Otoz rzeczywistośc wygląda zupełnie inaczej :( Nie bede rozpisywać sie na ten temat.
Poszukuję osob, ktore mialy badz maja z tym styczność. Kogoś kto ma to juz za sobą...kto mogłby mi pomoc wyjsc z tego stanu. To dla mnie bardzo wazne.
Proszę o kontakt.
Moje GG: 11221841
11 kwietnia 2008, 14:16
Widze, że znalazlam kogoś takiego jak ja... wiem jakie to trudne i wiem że nie zrozumie nas nikt kto nie ma lub nie mial z tym problemu... ja teraz walcze... walcze o siebie..
11 kwietnia 2008, 14:16
hej!!!
mam za soba anoreksje i bulimie... najpierw niejedzenie nic przez pol roku a potem jak moja mam sie zorientowala co sie dzieje i zaczela mnie karmic ja zaczelam rzygac... poza tym po tym okresie niejedzenia zaczelam smakowac wszystkich potraw na nowo i to w takich ilosciach ze joj... kanapki + ciasteczka + jajecznica + czekolada + chipsy + nie-wiem-co-jeszcze... pochlaniane w przeciagu pol godziny... o tym mowisz tak???
niestety nie wiem jak ci pomoc... mnie to po prostu jakos samo przeszlo... albo zrozumialam ze tak nie mozna po tym jak moja waga pokazala 80kg!!! masakra... teraz juz tak nie robie i nawet nie zdarza mi sie zjesc calej paczki ciastek na raz... moze po prostu z tego wyroslam...?
11 kwietnia 2008, 14:39
Ja też przeszłam przez bulimię, żarłam co tylko się dało a potem zwracałam... jak przestałam mieć problemy z samą soba i ze swoim zyciem to i bulimia znikła... no a potem jak si znowu zaczęło to miałam ataki wilczego głodu, jadłam co popadnie a potem były wyrzuty sumienia. Ja myslę, że aby przestać jeść trzeba mieć niesamowicie silna motywację, tak było przynajmniej w moim wypadku, przez cały okres jak się odchudzam to ją sobie powtarzam, oglądam (nawet po kilkanaście razy na dzień ) swoje zdjęcia z okresu jak byłam szczupła, to wszystko sprawiło, że powiedizałam sobie DOSYć!!!! no i tak jestm na diecie, jakoś sie na razie trzymam. Życzę Ci powodzenia nie załamuj się!!!!!!!!!!!!!
- Dołączył: 2006-11-03
- Miasto:
- Liczba postów: 108
11 kwietnia 2008, 14:48
witam!
niestety tez mam z tym problem:/ przez dwa dni jest dobrze, tzn. jem tyle ile powinna, ogramiczam się, a trzeciego nagle dostaje chętki na słodycze i się objadam;/ i tak w kółko.
nie wiem co mam juz robić...stram sie miec silna wolę, ale coś mi nie idzie:/
z jednej stronie chciałabym być szczuplejsza, ale z drugiej nie mogę oprzeć się tym wszystkim smakołykom:/
11 kwietnia 2008, 14:48
Lazell doskonale Cię rozumie!
Sama przechodziłam przez zaburzenia odrzywiania. Od anoreksji i bulimii po konpulsywne jedzenie... Wiem jak Ci ciężko...
Najlepiej zgłosić się do specjalisty sama wiem po sobie... niestety sama sobie nie pomożesz...
11 kwietnia 2008, 15:04
Zdaję sobie sprawe z tego, ze wizyta uspecjalisty bylaby tutaj najlepszym rozwiazaniem...ale...
wstyd przyznac ze tego sie wlasnie obawiam. Nikomu jeszcze o tym nie mowilam. Dopiero teraz odwazylam sie opisac moja sytuacje. Prosze o jakies rady.
11 kwietnia 2008, 15:31
Znam ten ból, ale od pewnego czasu zaczełam w końcu cos z tym robić. Przeciez to wszytsko od nas zależy, sama wiesz czego chcesz i nie możesz sie obżerać! Gdy mi sie chce jeść to nic z tym nie robie, mówie sobie nie i tyle, bo wiem, ze potem bede lamentować, a nie lubie użalać się nad sobą ;P
11 kwietnia 2008, 15:32
moim skromnym zdaniem najlepszym wyjsciem byloby znalezienie sobie jakiegos innego celu niz schudniecie... no nie wiem, jakies hobby, pasja... chodzi o to zeby Twoj swiat nie skladal sie tylko z jedzenia i niejedzenia. jakie bylo Twoje najwieksze marzenie zanim zaczelas sie odchudzac...? moze gdybys teraz je spelnila (a wiem z wlasnego doswiadczenia ze wszystko jest mozliwe) wszystko wrociloby do normy. tez mam problemy z odzywianiem... tzn mialam. az w koncu zdalam sobie sprawe z tego ze osiagniecie szczuplej sylwetki wcale niczego nie wrozy... a tak bardzo chcialam poczuc sie szczesliwa... poszlam na studia a moje zycie diametralnie sie zmienilo. wiedza byla i jest moja utopia i to na niej wole sie skupic... co prawda ciagle daze do perfekcji ale teraz wiem ze BMI w normie nie jest miernikiem szczescia a jedynie tylko jakims takim ulepszeniem komfortu psychicznego. zaczelam rozniez tanczyc. marzylam o tym odkad pamietam... wiec moze lepiejbedzie jak skupisz sie na innych przyjemnosciach niz tylko na jedzeniu... no ale oczywiscie moge nie miec racji... pozdrawiam :*