- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
27 września 2011, 10:57
13 listopada 2011, 14:23
Hej :)
Kilka dni byłam poza zasięgiem, nie zaglądałam, a tu proszę - tyle się dzieje
dobrych rzeczy :) :) :)
Otulona, dziękuję za miłe słowo :)
Jak pisałam wyżej, masz kontakt ze
swoim wewnętrznym przewodnictwem, łącznie z pielęgnowaniem właściwej,
pozytywnej energii w relacji ze sobą i z innymi. Wiele, przynajmniej ja, nie
jestem w stanie dodać do tego, co już sama wiesz o sobie :) Zresztą najlepszą
droga nauki jest podpatrywanie narzędzi, budowanie ich samemu, a nie
zatrudnianie hydraulika. Masz tu 100% racji. Bardzo się cieszę, że moje,
przeżyte, doświadczone przeze mnie i dla mnie dobrze działające, metody i postawy
mogą być inspirujące. Mało co mnie tak cieszy :) Nie miej sobie za złe irytacji i wkurzenia na życie, raczej z tym po prostu pogadaj, posłuchaj, skąd się bierze i czego Ci brak. A potem to sobie zorganizuj :) Jak zawsze - jak już wiemy CZEGO nam brak, reszta jest łatwiejsza :) Utarło się lekceważyć różne przejawy kobiecej wrażliwości, ośmieszać, jako słabości, czasem dość agresywnie. Kiedy kobieta nauczy się, że te przejawy należy tępić, traci kontakt ze swoja intuicją. Kobiety są płaczliwe w czasie miesiączki czy trochę przed? Jasne, że są, jeżeli mają powody, bo w tym czasie mają bardziej bezpośredni kontakt ze swoimi emocjami, które tłumią, zwyczajowo, w pozostałym czasie cyklu! Warto słuchać, co nam "wypływa" emocjonalnie, co na nas działa, w tym czasie, bo to jest prawdziwe, nie histeryczne i bez sensu. Podobnie z innymi "babskimi" stereotypami, podobnie z byciem kurą domową, albo supermatką, która wszystko godzi i zarabia miliony jako prezes korporacji, a przy tym sama wychowuje trójkę dzieci ;) Jeśli coś uwiera, coś wkurza, coś osłabia, trzeba tego posłuchać, dać temu przestrzeń. Po to mamy tę mądrość w sobie.
Polny Kwiatku (ładny nick, możesz mówić do siebie, do lustra: „Kocham Cię, Polny kwiatku?” Ślicznie!), taniec, taki prawdziwy, spontaniczny, dla siebie, jest źródłem harmonii w naszej wewnętrznej chemii, nie chodzi absolutnie tylko o ruch, choć to cudowna forma ruchu – Twoje ciało robi, to, co sprawia mu radość, a więc to dokładnie, czego mu trzeba – ale głównie o to połączenie i o endorfiny. Tańcz ile wlezie, szczególnie wtedy, gdy Cię dopada dół :)
W piątek wieczorem byłam, udało mi się po raz pierwszy wreszcie, na imprezie zwanej Freedance. Polega to na tym, że raz w miesiącu zespół bębniarski o tej samej nazwie organizuje tańce – oni graja na żywo żywiołową, rytmiczną, etniczną, transową, cudowną muzykę, a ludzie ruszają się, tańczą, jak kto czuje, też z pełną żywiołowością :) Byłam po całym dniu pracy, zmęczona, a zakasałam nogawki, zdjęłam buty i poszłam fikać jak małpa na lianach, machać głową, odstawiać taniec brzucha albo wywijać rękami. Nikt się nie przejmuje, nie ocenia, nie ma problemu. No i nie ma też papierosów i alkoholu :) Kto jest z Warszawy, to polecam serdecznie – zajrzyjcie na Facebook na Freedance i przyjdźcie na kolejną imprezę. Rudzielec skaczący jak małpa lub wije jak wąż, na boso, to będę ja ;)
A póki co, tańczcie, komu to w duszy gra, nie martwiąc się o nic poza czuciem siebie. Bardzo się cieszę, Kwiatku, że masz z tego frajdę :) Rozwijaj to, co Ci daje frajdę, to jest zawsze dobry trop!
Podzielę się tym, jak twórczo i cudownie spędziłam 11.11.11 (piękna data, nie?)
Otóż miałam możliwość współorganizować warsztat dźwiękoterapeutyczny :) Nie mam
oczywiście pojęcia o dźwiękoterapii - wspierałam raczej organizacyjnie,
zrobiłam dwa ćwiczenia z grupą - czytania sygnałów ciała i oddechowe oraz
upiekłam owsiane ciasteczka be cukru, mąki i jajek, za to według 5 przemian :)
Natomiast nauczyłam się kilku naprawdę niezwykłych ćwiczeń i prostych zabiegów
związanych z używaniem dźwięku do samoleczenia, również do kojenia złości i
stresu. Muszę Wam powiedzieć, że to było odkrycie ogromne. Jestem pod wielkim
wrażeniem efektów. Czysta magia w najlepszym sensie :) Na przykład używanie
własnego głosu, który dla jego posiadacz/posiadaczki jest cudownym lekarstwem.
Fan-tas-tycz-ne! Roztańczyłam się już, teraz trzeba się rozśpiewać :) Będzie ciąg
dalszy o tym tutaj, na pewno.
Spisuję właśnie te mądrości na użytek moich warsztatów. Jak to zrobię, to to tutaj wkleję, bo warto :)
Wrócę zatem z cudnymi ćwiczeniami dźwiękowymi. Postaram się jutro. Miłego końca niedzieli! Pędzę kupić ciepłe czapki i szaliki dla rodziny.
Serdeczności!
13 listopada 2011, 14:47
O EMOCJACH
Na podstawie: Kułakowski M. (red.), „Harmonia w życiu prywatnym i w biznesie”, Warszawa 2011.
Termin emocja pochodzi z kombinacji dwóch łacińskich słów: e – w, z, do i movere – ruszać, poruszać się, co można przetłumaczyć bezpośrednio jako poruszenie, które pochodzi z wewnątrz. Termin używany w języku angielskim też oddaje ten źródłosłów: „emotion” zawiera przedrostek „e-” i rdzeń „motion” oznaczający także po angielsku „ruch” oraz nota bene „wniosek”.
Są 3 rzeczy na temat emocji, których nieświadomość sprawia, że ani sobie z nimi nie radzimy, ani z nich nie korzystamy:
każda emocja to bezpośrednia informacja od nas do nas – problem w tym, że nikt nas nie uczy tych informacji ani odbierać, ani tym bardziej rozumieć;
gubimy się w zalewie skomplikowanych emocji i ich subtelnych odcieniach, nie mogąc dojść do ładu z tym, co one znaczą, bo umyka nam fakt, że emocje złożone zawsze składają się z kilku prostych (jest ich dokładnie 7); w naszym świecie absolutnie dominującą emocją złożoną jest złość – na okazywanie jej mamy powszechne, kulturowe przyzwolenie; tyle tylko że ona sama nic nam nie mówi i nic nie znaczy; ważne jest dopiero to czy powstała ona dlatego, że poczuliśmy np. lęk, może wstręt itd.
Emocje pozytywne i negatywne traktujemy jako oddzielne i nic nie mające ze sobą wspólnego zbiory, unikając jak ognia tych drugich i marząc o przeżywaniu wyłącznie tych pierwszych; prawda natomiast jest taka, że dana emocja tworzy pewne kontinuum, na którego jednym krańcu przybiera ładunek negatywny, a na drugim pozytywny. Zagadka: jeśli krańcem pozytywnym pewnej emocji jest miłość, to co jest jej negatywnym równoważnikiem? (odpowiedź poniżej w tabeli).
Poniżej chciałbym podzielić się 3 rzeczami. Najpierw zamieszczam wulkan złości: 7 podstawowych (prostych) emocji negatywnych, potem gejzer radości: 7 podstawowych (prostych) emocji pozytywnych, a na koniec ich zestawienie wraz z tym, jakie znacznie nam przynoszą.
Gorąco zachęcam do następującego ćwiczenia: ilekroć od tej chwili poczujecie jakąkolwiek emocję, najpierw zapytajcie się siebie, jaka emocja podstawowa pod nią się kryje, a następnie odpowiedzcie sobie szczerze na pytanie, które ona ze sobą niesie. To się naprawdę opłaci!
13 listopada 2011, 15:45
13 listopada 2011, 16:18
> oraz upiekłam owsiane ciasteczka be cukru, mąki i jajek, za to według 5 przemian :)
to w takim razie poprosimy o przepis bo brzmi ciekawie, zdrowo i smacznie
13 listopada 2011, 20:31
14 listopada 2011, 08:33
14 listopada 2011, 20:18
15 listopada 2011, 14:40
Praca z własnym głosem
1. Głos gwiazdy rdzennej
Ćwiczenie pochodzi od mojej przyjaciółki – lekarki zajmującej się dźwiękoterapią. Jest NIESAMOWITE :)
Własny głos jest potężnym narzędziem autoterapii. Wiadomo to nie od dziś. Śpiew towarzyszy wszystkim kulturom przy wszelkich obrzędach i rytuałach, jest nieodłącznym elementem obrzędów religijnych wszystkich niemal znanych religii. Nie bez powodu. I właśnie nie tylko słuchanie, ale wykonywanie utworów własnym głosem.
Okazuje się, że nasz własny głos ma cenną właściwość, tę specjalną wibrację, wpływającą dobrze na nas samych. Warto zatem śpiewać, przy każdej okazji, wyrażając przy tym swoje emocji, dążyć do swobodnego śpiewu, „na całe gardło”, bez ograniczania się.
Każdy z nas ma też swoją idealną częstotliwość, dźwięk, który ma na nas dobroczynny wpływ. Warto go poszukać. Robi się to w następujący sposób:
W spokojnych okolicznościach, rozluźniona/y i w dobrym nastroju, usiądź wygodnie, pooddychaj swobodnie przez kilka chwil, głęboko, tak, żeby unosił się również brzuch, nie tylko górna część klatki piersiowej. Weź wdech i na wydechu wyśpiewaj „a”, w dowolnej tonacji. Jak czujesz się z tym dźwiękiem? Jeśli to jest twoja „złota” częstotliwość, będziesz to wiedzieć. Zaśpiewaj ją kilka razy. Możesz teraz spróbować innej wysokości dźwięku i na innej samogłosce. Nie spiesząc się, powtarzając dźwięki po kilka razy, śpiewaj i próbuj różnych dźwięków tak długo, aż natrafisz na taki, na którym będziesz miała ochotę się zatrzymać, na ten właściwy, najprzyjemniejszy dla ciebie. Zapamiętaj go.
Wykorzystuj do rozpraszania stresu, smutku, złości, w sytuacjach, kiedy tego potrzebujesz. Śpiewaj ten dźwięk po prostu, na wybranej przez siebie samogłosce, tak długo, jak chcesz. Dźwięk Gwiazdy Rdzennej świetnie wpływa też na gardło, wspomaga przy infekcjach górnych dróg oddechowych.
2. Śpiewam swoje imię
To ćwiczenie znalazłam w Internecie, na stronach o pracy z głosem. Jest bardzo proste. Moja modyfikacja polega na tym, by, jeśli mamy już swój Głos Gwiazdy Rdzennej (patrz powyżej), wykorzystywać go w tym ćwiczeniu.
Przez kolejnych kilka dni, w wolnych chwilach, kiedy nikt i nic nie jest Ci w stanie przeszkodzić, śpiewaj swoje imię. Na jednym dźwięku, tak jak potrafisz, śpiewaj tylko dla siebie - szczerze i z miłością. Zmieniaj wysokości dźwięku- szukaj tego, który najbardziej Ci odpowiada, który powoduje, że śpiewasz swobodnie, bez wysiłku. Włóż w ten krótki tekst, jakim jest Twoje imię, dużo pozytywnych uczuć. Improwizuj tak jak potrafisz. Zmieniaj barwę głosu, jego natężenie, jeśli masz na to ochotę. Śpiewaj bez oceniania, bez krytykowania, bez zastanawiania się czy fałszujesz czy nie. Śpiewaj tylko dla siebie.
Przypatrz się sobie. Jak reagujesz? Czy pojawia się opór? Jeśli tak, próbuj małymi krokami go przełamać. Śpiewaj nawet, jeśli pojawią się łzy. Śpiewaj szczerze się śmiejąc. Pozwól sobie na odczucia, które się pojawią. Każde z nich jest dobre. Obserwuj, jak to ćwiczenie wpływa na Twoje myśli i odczucia w ciele.
3. Harmonizowanie „ciężkiego serca”
Ćwiczenie pochodzi od tej samej pani doktor od dźwiękoterapii. Znacie dobrze pewnie uczucie ciężkości, ciążącego smutku w klatce piersiowej? Uczucie, że „ciężko nam na sercu”? Często towarzyszy nam w smutku, lękach.
Polega na wytwarzaniu dźwięku jak przy westchnieniu ulgi. Przypomnij sobie, jak to brzmi, kiedy po chwili napięcia okazuje się, że coś się udało, albo do czegoś złego nie doszło. Taki przeciągły dźwięk – jęk, na bazie głoski „h”. A więc siadamy prosto, rozluźnione, uśmiechamy się do siebie, oddychamy spokojnie i głęboko, można przy tym wizualizować sobie jasne światło, jak w środku słonecznego dnia, i wzdychamy z ulgą, głośno i przeciągle. Gwarantuję, że po kilku takich westchnieniach poczujecie, jak kamień spada wam z serca :)
4. Rozpraszanie złości
Pochodzenie ćwiczenia – jw. Super działa w stanach złości, która przejmuje nad nami kontrolę. Pozwala „uziemić” nadmiar energii, która właśnie za moment nam zaszkodzi, zawładnie nami i rozstroi. Taką złość często czujemy w dole brzucha, nisko, niemal w kroczu, jak buzuje, niczym zatkany wulkan. Trzeba to wtedy rozładować.
Stajemy w pozycji wyprostowanej, nogi w lekkim rozkroku, stabilnie. Głowę trzymamy prosto, przybieramy postawę pewną siebie i emanującą siłą. Robimy kilka głębokich wdechów „do brzucha”, wciągamy powietrze jakby od dołu, od krocza, głęboko, jakbyśmy pobierały z tym oddechem energię ziemi. Wytwarzamy dźwięk jak szczeknięcie, na bazie dźwięku „h”, coś jak w kungfu ;), jednocześnie wyrzucając energicznie ręce do przodu, gestem od siebie, jakbyśmy coś od siebie odrzucały, otwierając dłonie , dosłownie „wywalamy” tę złość, niech sobie leci z wiatrem :) Jeśli tylko możesz, wyobraź sobie przy tym, że wraz z tym energicznym wydechem wypluwasz np. gęsty dym, albo ciemną ciecz. Pozbywasz się toksyny, a w twoim ciele od razu robi się jaśniej. To bardzo pomaga. Pamiętaj tego ćwiczenia nie wykonywać stojąc twarzą do drugiego człowieka, a raczej do okna, ściany lub na wolnym powietrzu (tak najlepiej :)).
15 listopada 2011, 15:10
Bardzo ciekawe ćwiczenia, na pewno wypróbuję, choć wersja wyrzucania złości na świeżym powietrzu dla postronnych musiałaby wyglądać dość oryginalnie
Zastanawiam się też, czy śpiewając swoje imię można używać zdrobnienia? Osobiście lubię jak mówia do mnie Monia a nie Monika, już nawet przy mówieniu mam lekki opór.
I pytanie nr dwa, będzie przepis na ciasteczka... ?