- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
27 września 2011, 10:57
19 października 2011, 22:08
20 października 2011, 16:10
20 października 2011, 20:24
Relaks – podstawowy (10 do 20 minut)
Stosować codziennie tak po prostu, również po treningu, a także w celu wyciszenia i „odstresowania”, kiedy potrzeba.
Pozycja leżąca, na wznak, ciało wyprostowane, pięty złączone, palce stóp rozchylone, ramiona wzdłuż ciała, dłonie rozluźnione, odwrócone wewnętrzną stroną ku górze. Powoli zamykamy oczy i usta.
Koncentrujemy uwagę na oddechu. Oddech i umysł są ze sobą ściśle powiązane. Kontrolując oddech i zwalniając go, uspokajamy umysł, co ma zasadnicze znaczenie dla zdrowia. Oddychamy nosem, głęboko, „brzuchem”, powoli, wydychając bezgłośnie.
Świadomie rozluźniamy ciało, poprzez stawy, poczynając od stóp.
Poruszamy palcami stóp przez chwilkę, następnie rozluźniamy je, wyobrażając sobie, jak, począwszy od czubków palców stóp w górę ciała powoli przepływa fala niosąca całkowite rozluźnienie, dociera do kolan – rozluźniamy stawy i mięśnie, potem wyżej, poprzez uda do miednicy, następnie fala płynie przez brzuch i klatkę piersiową w stronę szyi – rozluźniamy kręgosłup, potem ręce, począwszy od palców, staw po stawie, łokcie, barki, mięśnie pleców, głowę (czaszkę) i twarz. Całe ciało jest rozluźnione i zrelaksowane.
Oddychamy spokojnie. Bez wstrząsów i napięć przekręcamy się na prawy bok, składamy rękę pod głowę, jak poduszkę. Pięta nad piętą, kolano nad kolanem, lewa ręka wyciągnięta wzdłuż tułowia, Przekręcamy się na plecy, unosimy nogi, rozluźniamy całe ciało, obracamy się na lewą stronę, chwilę leżymy w tej pozycji, potem z powrotem obracamy się na plecy, a po chwili powoli, bez napięcia podnosimy się do siadu.
Relaksacja taka jest procesem, w czasie którego eliminuje się jakiekolwiek napięcie tkanek. Powoduje to lepsze ukrwienie tkanek, a tym samym lepsze odżywienie i dotlenienie mięśni. Równocześnie usuwane są z ustroju uboczne produkty przemiany materii.
Istnieje teoria, która mówi, że taki relaks pomaga usunąć toksyny powstałe np. w wyniku wysiłku fizycznego, ale również – stresu, czy innego źródła „toksyn” w ciele. Pomaga zatem pozbyć się uczucia zmęczenia.21 października 2011, 09:59
Temat relaksu i relaksacji nie jest mi obcy. Tak samo jak medytacja czy masaże, którymi trochę się interesuję. Teoria jest fajna, gorzej u mnie z praktyką.
Relaks sam w sobie ciężko mi przychodzi, mnie po prostu strasznie trudno usiedzieć w miejscu dłużej niż 5 minut, robię tysiąc rzeczy na raz i czuję się bezpiecznie jak często zaczynam od początku, i to w różnych dziedzinach.
Ale spróbuję znów, choćby 5, 10 minut na początek. Pod ciepłą kołderką, bo gdy mi zimno to nici z odprężenia
Odnośnie tej wypowiedzi:
No niestety to nie jest relaks, tylko dalsze "stresowanie" ciała, bo cukier funduje mu huśtawkę, któa na pewno nie służy niczemu dobremu: mamy krótko trwający haj cukrowy (porównywany do narkotycznego, bo cukier to twardy narkotyk!), a potem szybki zjazd jeszcze niżej, niż przed zjedzeniem cukru (przez cukier swobodnie możemy rozumieć też wszystko, co jest z białej mąki, nie tylko słodycze)
Zjedzenie słodyczy nie da nam ani ciut: wyciszenia organizmu, klarowności myślenia, usunięcia toksyn (np. po wysiłku fizycznym).
to całkowicie się zgadzam, to jest bardzo krótkotrwałe psychiczne odprężenie potem już tylko leci się w dół i z jedzeniem i z nastrojem. Następny dzień to tak, jakby się miało kaca, suszy i człowiek jest strasznie rozbity. Wiem, że nie warto tylko TO jest takie silne...
25 października 2011, 10:14
25 października 2011, 13:31
25 października 2011, 13:34
Wiesz blanka (mam nadzieję, że się nie obrazisz, bo w sumie niewielka różnica nas dzieli) coś w tym jest. Ta lista muszę koniecznie ją zrobić, ale napisać. Bo czasem coś sobie myślę, że następnym razem zrobię to i to a potem, przypominam sobie już o tym po pochłonięciu tony słodyczy.
Aktualnie jestem w dietetycznej rozsypce, i niestety moje zaburzenia trwają już szmat czasu więc szczerze powiedziawszy zaczynam wątpić, że sama sobie z tym poradzę. Z drugiej strony, wciąż myślę, kto nie zna mnie tak dobrze jak ja sama? Często czuję, że mam moc, ale niestety na krótko (do pierwszej czekoladki) Żałuję, że tak daleko mam do Warszawy bo te warsztaty to mogłoby by być ciekawe i wartościowe doświadczenie.
Nawiązując jeszcze do sportu, spacerów to jestem osobą dość aktywną i zabieganą. Lubię chodzić i na pewno jest tak, że po za domem, bez pieniędzy w kieszeni, dużo łatwiej nie płynąć. Tylko, że aktualnie to musiałabym wracać do domu tylko na noc
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za cenne rady.