Temat: 100 dni na zrzucenie tłuszczu

Kto się przyłącza?? Do Sylwestra zostało 100 dni. Ja mam cel schudnąć 13 kg. Do 55 kg. Nie wiem czy mi się to uda, ale musze w to wierzyć. Zatem jeśli chce ktoś ze mną walczyć to zapraszam. Warunek: godzina dziennie ćwiczeń i dieta 1200 kalorii plus nie jedzenie po godzine 19.00. Zapraszam! :D
zmierzylam sie :( jaka masakra :(
ja sie nie mierzylam ale mam 79.5
mala ja nie jezdze do pracy autem.. jezdze autobusem... tylko zamiast ladnej torebki biore plecaczek na plecy do ktorego mieszcza mi sie pojemniczki...

no ale nie namawiam. dla kazdego to jest kwestia jego wyboru. jego decyzji.
jak ktos chce stosowac diete to bedzie to umial sobie zorganizowac chocby utrudniajac sobie nieco zycie. a jak ktos nie chce to bedzie potrafil znalezc 1000 powodow dla ktorych diety stosowac absolutnie nie ma jak i nie moze..

Kaisa fajne jest to urzadzonko!! - ale pierwszy raz widze
ciekawe czy umialabym na tym ustac nie mowiac jzu o jakis wygibasach na tym hehehe

No ja akurat plecaków nienawidzę - możecie spytać mojego Bartka. Zawsze sobie znajdę jakieś wyjście żeby ich nie nosić jak idziemy w góry. A jak już muszę, to jestem załamana. Po prostu mam do nich uraz i dla mnie są niewygodne. Wafle ryżowe przynoszę średnio raz na 2 tygodnie. Na pewno jest coś w tym, że znajdzie się mnóstwo powodów by czegoś nie robić. Ale osobiście uważam, że takie noszenie jedzenia czy sałatek nie jest dla mnie.
Ale póki co zmieniam wagę na 57,1kg
Dziś też ładnie poszło bez żadnego objadania - bez słodyczy przede wszystkim. Ale to pewnie przez stres i nerwy. Zwolnili u mnie kolejną osobę. Atmosfera jest tak gęsta, że siekierę mozna powiesić. Sama nie wiem co będzie. A najgorsze, że to wina źle prowadzonego biznesu przez naszą szefową. A my teraz cierpimy.

Basia się odezwała i mówi, że żyje. I że ma się dobrze:)
no to mala pozostaje ci kombinowanie jak to wszystko razem pogodzic zeby w miare przyjemnie osiagnac wymarzona sylwetke jakby co to ci kibicuje a po osiagnieciu naszego celu mozemy sie no chipsy umowic
ja marze o tym zeby juz bylo "za 2 tygodnie" bo wtedy moze moja gehenna zebowa sie skonczy i wroce do cwiczen i normalnego jedzenia (kwestie bolowe pomijam)
wkurzam sie bo niezle mi zaczynalo isc z tym odchudzaniem i nagle klops i znow bede mogla "psychologicznie" sama siebie wtrybiac w dietkowanie...
a co do nienawidzenia plecaczkow...
to ja mala nienawidze diety i cwiczen a jeszcze bardziej nienawidze niejedzenia chipsow..
ale jak mus to mus hehehehe
buahahahahaha w tym ostatnim nienawidzeniu  - to Cię całkowicie popieram

Generalnie - pierwszy krok zrobiłam, bo mam wagę. Drugi - zmieniłam pasek na aktualny. Trzeci - mam kupione okulary i czepek na basen. Niestety ten czwarty krok jest najgorszy - muszę iść na basen

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.