- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
10 lipca 2011, 20:02
Już nie daję rady. Odchudzam się, to fakt. Kiedyś schudłam do 52 kg przy wzroście 168 cm i zatrzymał mi się okres. Okej, wiem głupota, niedowaga i wgl. Dlatego pózniej przytyłam i znowu chciałabym schudnąc ale do 55 kg i przejśc na stabilizacje, by nie było jojo. Jednak moja mama robi wielką aferę o to. Zaczyna wjeżdżać na moją psychikę, Boże, jakby ona wiedziała jak swoim gadaniem mi ją zryła rok temu i teraz zaczyna na nowo. Przed chwilą przyniosła wage i kazala mi wchodzić. Odmówiłam, bo nie lubie jak się robi problem z niczego. Chce tylko schudnąc i przeprowadzić normalną stabilizacje, której ostatnim razem nie miałam szansy.... Drugiego jojo psychicznie nie wytrzymam. Jem conajmniej 1200 kcal, wgl nie ćwiczę (leń ze mnie ;p) więc wszytsko powinno byc dobrze. Piwa i wyjśc ze znajomymi nie odmawiam.
Próbowałam rozmawiać, ale zawsze ona mi wmawia, że jestem chora. Smutne to jak własna matka ci tak mówi.. Jak wasi bliscy reagują na wasze odchudzanie? Reagują wgl? Nie pytam się jak mam poradzić sobie z moją mamą, bo wiem, że ona zawsze będzie uważała, że chce wrócić do tego jak byłam chuda. Ale to nie prawda. Jutro RANO powiedziała że będę ważona przy tacie. Ja głupieje, mam tysiące myśli w głowie i płakac mi sie chce. Ona jak je przed północą kiełbasy czy gotuje sobie kasze, to nie robię jej żadnych uwag, że otyłość czy nadwaga też jest niebezpieczna dla zdrowia... Przepraszam, musiałam gdzieś to wyrzucić
10 lipca 2011, 20:47
10 lipca 2011, 20:55
10 lipca 2011, 21:13
10 lipca 2011, 21:13
10 lipca 2011, 21:18
10 lipca 2011, 22:39
ja teraz waże 57kg. wiem, nie jest to dużo, no ale ja sie źle czuje z tym. zresztą widzę że mam więcej w tyłku i biodrach...
rozumiem, że się martwi, ale nie zdaje sobie sprawy z tego jak ona mnie rani tym, co mówi. godzinę temu powiedziała, że przez najbliższy tydz nie kupi żadnych owocych ani lepszej żywności. będę miała jeśc biały chleb, nie będzie żadnych polędwic, tylko pewnie boczek wjedzie na stół... świetnie. o.O ile ja bym dała, zeby mama mnie wspierała i kazdy problem razem rozwiązywałyśmy, na spokojno.
nie wiem, już mi do głowy przychodzi, ze jest zazdrosna, bo jak widze jej wzrok, jak mnie 'mierzy'... perfidnie moja mama mnie 'mierzy' no jak jakaś rywalka i wróg z gimnazjum czy podstawówki xD śmiech na sali .