Temat: witam- czy jest możliwa zmiana życia?

Witam, mam 23 lata, jestem studentką, już prawie po sesji -został 1 egzamin. Nadchodzą wakacje, a ja jestem bez planów i perspektyw - teraz to do mnie doszło...Ale od poczatku.
Jakos tak sie złożyło, że nie mam żadnych przyjaciół, znajomych mam ze studiów - ale sa z innego miasta także nie ma możliwości kontaktu z nimi codziennie. Ja przez swój wygląd zamknęłam sie w sobie i siedze w domu, a jak siedze w domu to jem - i takie to zamknięte koło beznadziejne.
Waże 72 kg, przy wzroscie 165, czyli sporo za dużo. Zawsze byłam "przy kości", kiedyś, dokłądnie 2 lata temu schudłam do 58 kg, ale to wszytsko wróciło. Wtedy jakoś tak samo to poszło, powiedziałąm sobie, że bede mniej jeść i ćwiczyć i tak było i schudłam w 3 miesiace. A teraz nie moge sie zmobilizować...wytrzymuje tydzień i potem napad na lodówkę...mam takie dni, że ide do sklepu rano i kupuje żarcia, nawet za 30 zł i to wszytsko zjadam przed tv - chipsy, ciastka, lody - wszytsko. Potem umieram, bo wszytsko mnie boli, nie moge spojrzeć na siebie, ledwo sie mieszcze w ubrania - już nie mówiąc o tym, że teraz jak jest ciepło powino sie założyć jakieś spodenki krótkie, koszulke, a ja zawsze w rozciągniętych portkach, bo tylko taie na mnie pasują, bluzka jak namiot...
Mam 23 lata i nigdy nie byłam z nikim w związku - wiem, że faceci wolą ładne, smukłe i zadbane dziewczyny, a mimo to nie moge sie zmobilizować i schudnąć. Koleżanki sa w  związkach, zawsze jak gdzieś wychodzą to biorą chłopaków z nimi sie bawia, także ja rezygnuje z takich wyjść. Lubie sport, ale wstydze sie, bo jestem po 10 minutach aerobiku spocona cała, juz nie mówiąc o tym, ze ćwicze w jakiś dresach i zwykym podkoszulku. A jak ide na zakupy to jest mi wstyd, że mama nosi rozmiar 38, a ja 44 jak sie zmieszcze.... A mimo to najchętniej bym teraz usiadła i zaczęła jeść.
Nadeszły wakcje, i ja sie zastanawiam co będe robić, nawet  jak chce isć na spacer to nie mam z kim, takze siedze cały dzień w domu- a jak siedze w domu to jem... Wiem, ze jak tego nie zmienie to zawsze bede sama, bo żaden fajny facet na mnie nie spojrzy. Rodzina zawsze mi wypomina, że znowu przytyłam, albo wypytują sie, czy mam w końcu kogoś, czy może dlatego nie mam nikogo, bo wole dziewcyzny i sie nie przyznaje... 
Jak mam sie wziać w garść, jak mam to zmienić, mam 23 lata, powinnam korzystać z zycia, a ja je marnuje...? Pomóżcie:(

Pasek wagi
To kłamstwo ze faceci wolą szczupłe..sa i takie co preferują grubsze... ale ZADBANE .!  To bomba ze jesteś spocona..tracisz masę kalorii..dużo tłuszczu..pomyśl ile możesz osiągnąć..ja dziś spaliłam ok 1500kcal a zjadłam ze 700 na kopenhaskiej..ubytek wagi, będzie nie zazdrościsz.?.pomyśl o rywalizacji z kimś będzie łatwiej;))) a na spacer możesz chodzic sama, na rower jeździć sama ;))

ps. tego o zazdrości nie było złośliwie a do mobilizacji bys ruszyła dupsko.!!
To może czas najwyższy coś z tym zrobić ? Jeśli źle czujesz się ze sobą to w wakacje możesz to zmienić bierz się za rower bieganie jesteś z łodzi także jakiś fajny klub fitness znajdź :)

Po za tym nie myślałaś o żadnej pracy na wakacje ? wpadłoby Ci trochę grosza a do tego poznałabyś nowych ludzi ;)

Czas zacząć działać i włączyć pozytywne myślenie bo z takim nastawieniem jakie masz teraz daleko nie zajdziesz Trzymam kciuki żeby te wakacje odmieniły twoje życie ;)
zacznij jeść mniej, zdrowiej. Wyrzuć białe pieczywo, dodaj owoce (teraz jest sezon na truskawki) dodaj warzywka, jedz jogurty naturalne, serki wiejskie. Ogranicz słodycze i fast foody ( z doświadczenia wiem że ciężko, tzn. ze słodyczami w moim przypadku). Zastąp ciężką kuchnie lekką. I ćwicz. Waga będzie ładnie spadać, ty będziesz zdrowsza. Trzymam kciuki :*
.
Całkowicie Cię rozumiem. Myślę że najpierw trochę schudnij żeby nabrać pewności siebie i może odezwij się do jakiś starych znajomych. 
bierz się za siebie- by nie przegrać życia! Na siłowni nikt na nikogo nie patrzy (chyba że idzie tam w innym celu niż spalenie tłuszczyku)- zacznij od tego- we własnym rytmie- orbitrek, rowerek, urządzenia na nogi....a dopiero jak chwycisz formę- pójdź na aerobik- ja na razie nie mam odwagi na treningi poza siłownią ze względu na słabą kondycję-ale tu spalam około 700kcal przez 1,5 godziny- jem około- 1200kcal w 5 posiłkach i waga spada; zadaj pytanie "po co chcesz schudnąć" i udziel szczerej wyczerpującej odpowiedzi- nadwaga jest formą ochrony przed czymś, ucieczką- walcz!!!
Pewnie, najlepiej obwiniać wszystkich, wszystko do okoła. To czynniki zewnętrzne tak zniszczyły moje życie...nie ja...taka jestem nieszczęśliwa...niekochana...wszyscy mi na złość robią. Dupa. Najlepiej tak sobie wmawiać, bo wstyd się przed samym sobą przyznać, że w zwyczajny sposób się nam nie chce dupy ruszyć! Tam nie pójdę, bo jestem gruba, tam nie pójdę, bo jestem gruba, poćwiczyć nie pójdę , bo się pocę, co ludzie o mnie pomyślą?! I jak sama wspomniałaś błędne koło. Jak sama dupy nie ruszysz to ,żaden cud boski ci nie pomoże, to sobie zapamiętaj. Zastanów się, chcesz całe życie tylko biadolić o tym jakie masz okrutne życie, które wbrew twoim pozorom sama sobie zgotowałaś. Ty cały czas nie chcesz nic zrobić, a świat stoi przed tobą otworem i czeka na ciebie. To ty musisz się zmienić, a nie świat. Bo świat się nie zmieni. Chcesz być dalej żałosna, okey ale nie narzekaj jak ci źle. Ja mam podobne życie do twojego ale dzięki Bogu poszłam po rozum do głowy. Nie chce takiego życia, a ty?
Są wakacje, za 3 miesiące wracasz na studia. Nie chciałabyś oczarować wszystkich? Praca na wakacje to też świetny pomysł. Nie będziesz siedzieć w domu i myśleć o jedzeniu. Na tym forum jest mnóstwo opisów diet, wybierz jakąś dla siebie i postaw sobie za cel stosować ją do końca wakacji. Do tego dużo ruchu. Bieganie, rower, rolki, długie spacery. Powinnaś schudnąć co najmniej 12 kilo. Czy to nie będzie rewelacyjna przemiana? Kupisz sobie nowy sexy ciuch, poczujesz się atrakcyjna i gwarantuję, że będziesz budziła zainteresowanie wszystkich. I nie chodzi wcale o twoją wagę. Z tego co widzę potrzeba Ci pewności siebie, na pewno zdobędziesz ją jak schudniesz.Trzymam za Ciebie mocno kciuki i wierzę, że sobie poradzisz. Gdybyś potrzebowała wsparcia to pisz śmiało :)
To może za wakacyjny cel postaw sobie schudnięcie? Pomyśl o tym jak o wyzwaniu i sprawdzeniu własnych sił. Poza tym takie 'samotne wakacje' są całkiem niezłym czasem na schudnięcie, bo zazwyczaj lato ze znajomymi jest pełne pokus: ogniska, grille, wieczorne imprezy z kolorowymi (i kalorycznymi!) drinkami, ogródki piwne itd., a głupio tak wszystkim powiedzieć, że się odchudzasz i siedzieć przy wodzie z cytrynką (p  rzynajmniej ja nigdy nie umiem powiedzieć tego znajomym). Ja mam właśnie odchudzaniowe plany na wakacje, zostaję w mieście, w którym studiuję a z którego większość znajomych ze studiów porozjeżdża się do domów - zostaną mi może ze dwie-trzy koleżanki. Będę odchudzać się z moim facetem, którego mam pomimo moich 120 kg - Twoja teoria o tym, że faceci lubią tylko szczupłe zdecydowanie upada. ;)
Może przeczytaj książki dotyczące tego, co blokuje nas w odchudzaniu jak np. "Dlaczego chcesz być gruba" Doroty Saneckiej czy "Grzeczne dziewczynki kończą z nadwagą" - może jak dowiesz się w czym leży problem, znajdziesz sposób na jego rozwiązanie?
Może obejrzyj program Pogromcy nadwagi - być może ci ludzie i ich sukces staną się dla Ciebie inspiracją?
Rozumiem, że nie lubisz ćwiczyć wśród ludzi bo wyglądasz wtedy niezbyt atrakcyjnie - mam to samo. Ale kto broni ćwiczyć Ci w domowy zaciszu? Przecież teraz jest tyle możliwości - możesz kupić jakiś tańszy stepperek, możesz robić 8-minutówki, zumbować, zmierzyć się z 6 Weidera albo ułożyć własny autorski program ćwiczeń. Może masz w piwnicy jakieś zakurzone rolki lub rower? Ważne, że lubić tę formę ruchu, dzięki której zdecydujesz się spalać tłuszcz.
Zastanów się, co jeszcze możesz robić w wakacje oprócz odchudzania się. Rozejrzyj się za jakąś wakacyjną pracą, kursem. Popatrz dookoła siebie, może w Twoim otoczeniu jest tak samo zagubiona dziewczyna jak Ty, która szuka koleżanki? Wejdź na forum/czat swojego miasta, może znajdziesz tam bratnią duszę? Wypożycz wszystkie zaległe książki i film, które chciałaś przeczytać i obejrzeć a nigdy nie miałaś na to czasu. Rozejrzyj się po swoim mieście, zobacz, co oferuje. Może w okolicy jest jakiś ciekawy kurs tańca? Albo wakacyjny kurs języka obcego?
Życzę Ci dużo samozaparcia i osiągnięcia swojego celu, mam nadzieję, że cokolwiek nie postanowisz to Twoje wakacje będą udane. :-) Więcej wiary w siebie i więcej optymizmu, bo Twój post brzmi strasznie smutno!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.