- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
2 października 2023, 09:58
Zaczęłam tyć około 6 lat temu i w tym roku osiągnąłam najwyższą wagę w historii (115 kg, 173 cm wzrostu). Przestałam miesiączkować, ale potem zaczęły się też pojawiać masywne krwawienia, które trwały nawet do kilku tygodni, przez co dorobiłam się niedoboru żelaza. Do tego cały czas byłam zestresowana, ponieważ najbliższa mi osoba umierała w tamtym okresie. Przez pewien czas zwalałam winę właśnie na stres.
Poszłam jednak do ginekologa i okazało się, że mam insulinooporność, jak ona to określiła "gigantyczną". Lekarz kazał mi przejść na dietę niskowęglowodanową i ćwiczyć.
No cóż, na początku udało mi się schudnąć 10 kg. Niestety utknęłam z tą samą wagą już od 2 miesięcy, mimo deficytu kalorii i ćwiczeń... Wchodzę na wagę i czuję tylko frustrację.
Zrezygnowałam z cukru, alkoholu, niezdrowych przekąsek. Nie jem białego pieczywa, makaronów itp. Nie podjadam między posiłkami, a nawet przestałam pić w ciągu dnia kawę z mlekiem. Piję za to dużo wody i mięty. Utrzymuję deficyt kaloryczny. Czytałam dużo na ten temat i wydaje mi się, że zrezygnowałam z większości rzeczy, które mi nie służyły.
Jeżeli jem chleb to tylko pełnoziarnisty, żytni. Zawsze w połączeniu ze źródłem białka i surowymi warzywami. Jem jajka, zupy, warzywa, jogurty bez cukru.
Co robię źle? Jakieś pomysły?
3 października 2023, 17:24
Zaczęłam tyć około 6 lat temu i w tym roku osiągnąłam najwyższą wagę w historii (115 kg, 173 cm wzrostu). Przestałam miesiączkować, ale potem zaczęły się też pojawiać masywne krwawienia, które trwały nawet do kilku tygodni, przez co dorobiłam się niedoboru żelaza. Do tego cały czas byłam zestresowana, ponieważ najbliższa mi osoba umierała w tamtym okresie. Przez pewien czas zwalałam winę właśnie na stres.
Poszłam jednak do ginekologa i okazało się, że mam insulinooporność, jak ona to określiła "gigantyczną". Lekarz kazał mi przejść na dietę niskowęglowodanową i ćwiczyć.
No cóż, na początku udało mi się schudnąć 10 kg. Niestety utknęłam z tą samą wagą już od 2 miesięcy, mimo deficytu kalorii i ćwiczeń... Wchodzę na wagę i czuję tylko frustrację.
Zrezygnowałam z cukru, alkoholu, niezdrowych przekąsek. Nie jem białego pieczywa, makaronów itp. Nie podjadam między posiłkami, a nawet przestałam pić w ciągu dnia kawę z mlekiem. Piję za to dużo wody i mięty. Utrzymuję deficyt kaloryczny. Czytałam dużo na ten temat i wydaje mi się, że zrezygnowałam z większości rzeczy, które mi nie służyły.
Jeżeli jem chleb to tylko pełnoziarnisty, żytni. Zawsze w połączeniu ze źródłem białka i surowymi warzywami. Jem jajka, zupy, warzywa, jogurty bez cukru.
Co robię źle? Jakieś pomysły?
Witam serdecznie. Napisałaś , że jesz zupy . A to przecież gotowane warzywa , których nie wolno . Zmienia im się indeks glikemiczny na wyższy. Może ja się nie znam, bo dopiero zaczynam zabawę z cukrzycą . Chętnie popatrzę co macie do powiedzenia. Beata
Hej, przy zupach kierowałam się trochę tą stronką: https://hiperinsulinka.pl/inde...
3 października 2023, 19:04
Zaczęłam tyć około 6 lat temu i w tym roku osiągnąłam najwyższą wagę w historii (115 kg, 173 cm wzrostu). Przestałam miesiączkować, ale potem zaczęły się też pojawiać masywne krwawienia, które trwały nawet do kilku tygodni, przez co dorobiłam się niedoboru żelaza. Do tego cały czas byłam zestresowana, ponieważ najbliższa mi osoba umierała w tamtym okresie. Przez pewien czas zwalałam winę właśnie na stres.
Poszłam jednak do ginekologa i okazało się, że mam insulinooporność, jak ona to określiła "gigantyczną". Lekarz kazał mi przejść na dietę niskowęglowodanową i ćwiczyć.
No cóż, na początku udało mi się schudnąć 10 kg. Niestety utknęłam z tą samą wagą już od 2 miesięcy, mimo deficytu kalorii i ćwiczeń... Wchodzę na wagę i czuję tylko frustrację.
Zrezygnowałam z cukru, alkoholu, niezdrowych przekąsek. Nie jem białego pieczywa, makaronów itp. Nie podjadam między posiłkami, a nawet przestałam pić w ciągu dnia kawę z mlekiem. Piję za to dużo wody i mięty. Utrzymuję deficyt kaloryczny. Czytałam dużo na ten temat i wydaje mi się, że zrezygnowałam z większości rzeczy, które mi nie służyły.
Jeżeli jem chleb to tylko pełnoziarnisty, żytni. Zawsze w połączeniu ze źródłem białka i surowymi warzywami. Jem jajka, zupy, warzywa, jogurty bez cukru.
Co robię źle? Jakieś pomysły?
Witam serdecznie. Napisałaś , że jesz zupy . A to przecież gotowane warzywa , których nie wolno . Zmienia im się indeks glikemiczny na wyższy. Może ja się nie znam, bo dopiero zaczynam zabawę z cukrzycą . Chętnie popatrzę co macie do powiedzenia. Beata
Hej, przy zupach kierowałam się trochę tą stronką: https://hiperinsulinka.pl/inde...
ja staram sie sprawdzac skok insuliny po posilkach ktore chce wyprobowac i nie wiem czy sa dla mnie ok. Warto poobserwowac i wybierac to na co organizm dobrze odpowiada.
6 października 2023, 08:06
Kochani, waga ruszyła z miejsca, jestem w szoku. Zastosowałam bardziej rygorystycznie post przerywany, tj. bardziej go przestrzegałam. Nie wiem czy to przypadek czy nie, ale będę kontynuować i zobaczymy co dalej :D
6 października 2023, 09:12
Myślę, że to nie przypadek :) Post przerywany ma to do siebie, że łatwo go przerwać byle cukierkiem/gryzem jabłka czy jakimś piciem słodzonym lub z mlekiem miedzy posiłkami i wtedy traci swój sens. Na mnie osobiście gorzej działa przerywanie postu niż jak trzymam post ale zjem za dużo. W sensie jak trzymam się postu, to moge sobie na prawdę na dużo pozwolić :P Nawet jeśli chodzi o słodycze i przekąski (których oczywiście ze względu na IO staram się unikać, no ale czasem się zdarzają). Natomiast jak jem mało kalorycznie, ale byle jak i w jakimś chaotycznym rozkładzie w ciągu dnia, to waga nie jest wtedy łaskawa. Czyli reasumując - jak jem ładnie te powiedzmy 3 posiłki dziennie, nocna przerwa jest min. 14 godzin, to kalorycznie mogę zjeść więcej i nawet poszaleć. Ale też dzięki temu że nie pozwalam na ciągłe wyrzuty insuliny to nie mam ciągłych zachcianek na słodkie.
Edytowany przez Karolka_83 6 października 2023, 09:13
6 października 2023, 09:42
Myślę, że to nie przypadek :) Post przerywany ma to do siebie, że łatwo go przerwać byle cukierkiem/gryzem jabłka czy jakimś piciem słodzonym lub z mlekiem miedzy posiłkami i wtedy traci swój sens. Na mnie osobiście gorzej działa przerywanie postu niż jak trzymam post ale zjem za dużo. W sensie jak trzymam się postu, to moge sobie na prawdę na dużo pozwolić :P Nawet jeśli chodzi o słodycze i przekąski (których oczywiście ze względu na IO staram się unikać, no ale czasem się zdarzają). Natomiast jak jem mało kalorycznie, ale byle jak i w jakimś chaotycznym rozkładzie w ciągu dnia, to waga nie jest wtedy łaskawa. Czyli reasumując - jak jem ładnie te powiedzmy 3 posiłki dziennie, nocna przerwa jest min. 14 godzin, to kalorycznie mogę zjeść więcej i nawet poszaleć. Ale też dzięki temu że nie pozwalam na ciągłe wyrzuty insuliny to nie mam ciągłych zachcianek na słodkie.
Super! Ja jak już muszę zjeść cukierka to staram się go jeść od razu po głównym posiłku, nie wiem, wydaje mi się to mieć największy sens. Oczywiście unikam i za często nie wpada taki grzeszek, ale jesteśmy tylko ludźmi :) Zobaczymy jak będzie dalej, ale tak się ucieszyłam rano jak zobaczyłam na wadze minus, że musiałam zaktualizować wpis :P
7 października 2023, 13:24
Myślę, że to nie przypadek :) Post przerywany ma to do siebie, że łatwo go przerwać byle cukierkiem/gryzem jabłka czy jakimś piciem słodzonym lub z mlekiem miedzy posiłkami i wtedy traci swój sens. Na mnie osobiście gorzej działa przerywanie postu niż jak trzymam post ale zjem za dużo. W sensie jak trzymam się postu, to moge sobie na prawdę na dużo pozwolić :P Nawet jeśli chodzi o słodycze i przekąski (których oczywiście ze względu na IO staram się unikać, no ale czasem się zdarzają). Natomiast jak jem mało kalorycznie, ale byle jak i w jakimś chaotycznym rozkładzie w ciągu dnia, to waga nie jest wtedy łaskawa. Czyli reasumując - jak jem ładnie te powiedzmy 3 posiłki dziennie, nocna przerwa jest min. 14 godzin, to kalorycznie mogę zjeść więcej i nawet poszaleć. Ale też dzięki temu że nie pozwalam na ciągłe wyrzuty insuliny to nie mam ciągłych zachcianek na słodkie.
Super! Ja jak już muszę zjeść cukierka to staram się go jeść od razu po głównym posiłku, nie wiem, wydaje mi się to mieć największy sens. Oczywiście unikam i za często nie wpada taki grzeszek, ale jesteśmy tylko ludźmi :) Zobaczymy jak będzie dalej, ale tak się ucieszyłam rano jak zobaczyłam na wadze minus, że musiałam zaktualizować wpis :P
Dokładnie tak samo robię. Jeśli już muszę coś słodkiego albo chcę się napić kawy z mlekiem to od razu po posiłku, żeby insulina to ogarnęła za jednym zamachem.