- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
19 marca 2023, 19:15
19 marca 2023, 19:40
pierwsze co przyszlo mi do głowy to : odchudzanie to proces długotrwały. Nke zniechęcaj się jednym słabszym dniem, nie sprawiaj aby zdażał się on zbyt często, daj sobie miłość i życzliwość. Waga niech nie będzie dla Ciebie wyznacznikiem tylko pytanie i własna odpowiedź na nie: czy zaopiekowałaś się dziś sobą ?
ja w styczniu zrzuciłam kilogram od polowy stycznia do początku marca waga stała. Ćwiczę tyle ile dam rady, z dietą bywa róznie ale staram się i nie oczekuje zmian na już. Jestem konsekwenta i uczę się ciepliości bo przymninam sobie że właśbie w ten sposób kiedyś zrzuciłam z 96 do 67kg.
Potwierdzam że dobrze zbilansowana micha i aktywność w ciągu dnia to jedyny klucz do zdrowia.
19 marca 2023, 19:43
Ile posiłków jesz ? Czasem lepiej zjeść 2 większe posiłki bo nie myśli się ciągle o jedzeniu i dobrze się najada.No i czasem działa obcięcie węglowodanów do 100 g na rzecz białka i tłuszczu. Białko i tłuszcz sycą na dłużej.
Edytowany przez Noir_Madame 19 marca 2023, 19:51
19 marca 2023, 20:41
Moim zdaniem jesz za mało. Jadłam na redukcji 1800 kcal, gdzie wtedy nie byłam zbyt aktywna, mam 164 cm więc mniej niż Ty i wazyłam wtedy jakieś 65 kg. Chudłam ładnie, więc kaloryczność dobrze dobrana. Ty ważysz 25 kg więcej, jesteś ciut wyższa i ćwiczysz więcej, więc z automatu Twoje CPM powinno być wyższe a co za tym idzie, kaloryczność na redukcji tez większa niż ja jadłam. A Ty jesz tyle samo. Wydaje mi się, że organizm się dopomina. Chyba, że na tle emocjonalnym? Próbowałaś zwiększyć trochę kaloryczność? Ile teraz chudniesz tygodniowo? Może to da nam podpowiedź?
19 marca 2023, 20:55
Moim zdaniem jesz za mało. Jadłam na redukcji 1800 kcal, gdzie wtedy nie byłam zbyt aktywna, mam 164 cm więc mniej niż Ty i wazyłam wtedy jakieś 65 kg. Chudłam ładnie, więc kaloryczność dobrze dobrana. Ty ważysz 25 kg więcej, jesteś ciut wyższa i ćwiczysz więcej, więc z automatu Twoje CPM powinno być wyższe a co za tym idzie, kaloryczność na redukcji tez większa niż ja jadłam. A Ty jesz tyle samo. Wydaje mi się, że organizm się dopomina. Chyba, że na tle emocjonalnym? Próbowałaś zwiększyć trochę kaloryczność? Ile teraz chudniesz tygodniowo? Może to da nam podpowiedź?
To znaczy u mnie to wygląda w ten sposób, że to 1750 to jest takie minimum, które jem w ciągu dnia. Praktycznie nigdy nie schodzę poniżej tego, czasami zdarza się że mam właśnie takie napady, które w ostatnim czasie sięgały maks tego 2 tys kalorii, może 2300, ale dosłownie bardzo dawno nie miałam tak żeby rzucić się dosłownie na wszystko co było w domu. Tak całkowicie bez myślenia. Kalorie liczę w fitatu i nawet teraz sprawdziłam jak to wyglądało. Też nie ma tak że odmawiam sobie wielu rzeczy. Aktywność fizyczna też nie jest jakoś bardzo duża bo ta joga, pilates i kręgosłup to są ćwiczenia bardzo powolne, nie wymagają zbyt wielkiego wysiłku i nawet instruktorki mówiły że to są ćwiczenia bardziej na modelowanie sylwetki niż żeby wpływały one jakoś bardzo na moje zapotrzebowanie.
Jeśli chodzi o chudnięcie w tygodniu to praktycznie go w ogóle nie ma. Właśnie od dokładnie 28 grudnia do dzisiaj rana schudłam łącznie 0,7 kg. Nawet jeśli nie licząc tego odchudzania do 14 lutego, gdy zaczęłam chodzić do klubu fitness a do tej pory odchudzanie było na pół gwizdka, to po miesiącu moja waga spadała o 1 kg i to tylko i wyłącznie dlatego że cały czas się wahała. Od tego czasu nie zobaczyłam nigdy innej cyfry niż niż 89 i 88. Jeszcze tylko dodam że w zeszłym miesiącu zrobiłąm pełne badania krwi i wszystko wyszło w porządku. Dosłownie każdy parametr był w normie.
Edytowany przez Uzytkownik358454322 19 marca 2023, 21:08
19 marca 2023, 21:22
badania w normie, tzn konsultowane już z lekarzem (endokrynologiem)? zakładam, że o tym wiesz, ale w razie gdyby nie - np TSH dla młodej kobiety powinno wynosic 2.0 i mniej, a "widełki" z laboratorium to ok do 5.0 - to był mój błąd kilka lat temu, że też uznałam moje TSH prawie 5.0 jako "ok". To samo dotyczy wielu innych badań (glukoza, insulina, Wit D, itd)
wiem, że ogólnie mówi się żeby za bardzo nie ucinać kalorii, ale ja przy twoim wzroście i nawet wyższej wadze dopiero zaczęłam chudnac jedząc ok 1800kcal i dokładając ćwiczenia (polecam Agate Zajac na yt, zaczęłam z nią ćwiczyć majac 100kg na wadze). No i przy równoczesnym przyjmowaniu leków na niedoczynność tarczycy.
20 marca 2023, 05:56
Ja jem obecnie 2260 , ćwiczę ćwiczenia dla początkujących średnio 4 razy w tygodniu. Cel jeśli chodzi o kroki to 10 tys. Za mała kaloryczność u mnie blokuje proces. Policz dokładnie jeszcze raz.
Ach od początku roku schudłam równe 4 kg- też nie jakoś szałowo jak na moja wagę ale akurat wolny spadek jest lepszy dla ciała (dla psychiki nie koniecznie).
Przyjrzyj się jeszcze raz wszystkiemu- białko jest istotne, woda w dużych ilościach. U mnie na napady głodu sprawdzają się uszykowane posiłki (a przynajmniej zaplanowane na tyle że wystarczy sięgnąć do lodówki) Ja jem 5 o stałych porach. I czuje że to moja droga bo nie ma spadków cukru i poczucia osłabienia... Te kroki to tez powinny być w miarę energiczne, do tego musisz się wysypiać w miarę.
Ale tak naprawdę - nad głodem/chęcią na jedzenie po prostu trzeba zapanować. Na takie dni w domu z nauka- przygotuj wieczorem odważone posilki, każdy z białkiem i .... Tyle. Jesz to co masz , do tego pijesz i bez zastanawiania się co jeszcze. Wieczorem spacer i spać(na początku chodziłam wcześniej spać bo wieczorami miałam chęci na żarcie). To jest kwestia decyzji co wkładasz do ust i silnej woli (oczywiście jak masz wyjedzone zapotrzebowanie)
Edytowany przez Kaliaaaaa 20 marca 2023, 06:02
20 marca 2023, 18:17
No coś musisz robić nie tak skoro nie chudniesz, może złe liczysz kalorie? Jak kładziesz się do lozka powinnaś być troszkę głodna . podaj swoje przykładowe menu
20 marca 2023, 18:57
Dziewczyny nie mam już siły. Ważę 90 kg, mam 167 cm wzrostu. Od prawie miesiąca chodzę raz w tygodniu na jogę, raz na pilates i czasami na godzinne zajęcia ze zdrowego kręgosłupa (na cięższe boję się chodzić ze względu na nieporadność no i samą wagę, a też ze względu na skomplikowany harmonogram dnia na więcej nie mam za bardzo czasu). Ile się da w ciągu dnia to chodzę, przeważnie jest to 6-7 tys. kroków. Jem 1750 - 1850 kcal w ciągu dnia, staram się żeby te posiłki były dobrze skomponowane mimo problemów w pracy ze stałymi godzinami. I przychodzi taki dzień jak dzisiaj że pochłaniam 3 tysiące kalorii z hakiem tak po prostu, bez myślenia. Wiem że nie jestem głodna, czuje że nie jestem głodna ale po prostu zaczynam to robić. Nie mogę wyjść na spacer, ani nic bo akurat w weekendy mam zdalne nauczanie od 8 do 20:30 więc nie ma siły żęby się wyrwać, nie mogę zebrać myśli na tyle żeby zająć się czymkolwiek innym, czuję takie wewnętrzne napięcie. Przeważnie raz w tygodniu mam takie napady, że jem około 2 tys. kalorii alle dzisiaj popłynęłam całkowicie. Zaczęłam jeść wszystko dosłownie co miałam pod ręką. Jestem tym totalnie zmęczona, tym bardziej że staram się schudnąćod początku roku i jedyne co mi się udało to 1 kg. Jeden kilogram mając aż taką nadwagę.
wydajesz się bardzo zestresowana.. więc na stówę masz kortyzol wysoki i może blokujesz tak przemianę materii.?
WYLUZUJ TROCHĘ. Nie wszystko na raz. twój organizm jest wymęczony i pod batem długo nie pociągnie.. a ten jeden kilo zamieni sie w + 2 albo 3 jak przyjdzie jo-jo.
ZMIEŃ NASTAWIENIE DO CAŁEGO PROCESU. Staraj sie trzymać planu a jak sie zdarzy wpadka to sobie wybacz. Po prostu. I wróć na dobry tor :)
Co do pochłaniania kalorii to czasem mnie też rzuci w stronę placka po zbójnicku z piwkiem czy chinola więc cię rozumiem ale mam takie triki które ratują całą moja dietę => jem tyle ile chcę produktów niskokalorycznych z dodatkiem smakowym czegoś extra. No i dobrze mieć w domu te wartościowe produkty bo wiadomo że miasto albo wyjście na głodniaka do sklepu moze skończyć sie .. wiadomo jak ...