Temat: Problem z za małą ilością kcal


Mam problem przez jakiś czas ok 5 miesięcy jadłam w nawiasach (500-550)kcal dziennie. Po trudnych wysiłkach postanowiłam, że trzeba to zmienić

Chciałam się spytać czy może ktoś z was miał podobną sytuacje i  zwiększał swoją kaloryczność. Schudłam 30 kg. Ważę teraz 84 przy 178cm wzrostu. Jest to dla mnie dalej za dużo, nadal jest to nadwaga lecz chciałabym zacząć odchudzać się zdrowiej, nie tak dyrastycznie. Oczywiście chce to zrobić tak by nie przytyć, a po zwiększeniu kaloryczności dalej chudnąć. Jest to w ogóle możliwe? Bardzo proszę o jakieś rady , ponieważ ja już nie mam pomysłu...

Myslę, że powinnaś wybrać się do dietetyka, bo zdrowe, rozsądne wyjście z tej sytuacji samodzielnie może być bardzo trudne, zwłaszcza że ze względu na bardzo małą podaż kalorii przez długi czas pewnie masz jakieś niedobory. 

Pasek wagi

Ty najpierw zrób morfologię, badania hormonów tarczycy, żeby się dowiedzieć, w jakim stanie jest Twój organizm obecnie, a potem myśl o zdrowej diecie.

Milosniczka! napisał(a):

Myslę, że powinnaś wybrać się do dietetyka, bo zdrowe, rozsądne wyjście z tej sytuacji samodzielnie może być bardzo trudne, zwłaszcza że ze względu na bardzo małą podaż kalorii przez długi czas pewnie masz jakieś niedobory. 

Na razie wybranie się do dietetyka jest niemożliwe, dlatego chcę spróbować na własną rękę. Tylko nie wiem od czego zacząć.

krolowamargot napisał(a):

Ty najpierw zrób morfologię, badania hormonów tarczycy, żeby się dowiedzieć, w jakim stanie jest Twój organizm obecnie, a potem myśl o zdrowej diecie.

Akurat robiłam nie dawno, nie wyszło nic co mogło by niepokoić

Bedzie jojo

Powinnas policzyć swoje PPM i od razu wskoczyć na taką kaloryczność, bo to jest minimum tego co MUSISZ jeść, żeby organizm funkcjonował poprawnie. Potem możesz stopniowo zwiększać kaloryczność o 100-150 kcal na tydzień i obserwować co się dzieje aż dojdziesz do wartości, gdzie waga stanie i wtedy trochę uciąć. Przy Twoich parametrach to myślę, że spokojnie powinnaś chudnąć jedząc 1800-2000 kcal a może i więcej - w zależności od aktywności.

Ja lata temu schudłam 13 kg jedząc tyle co nic (nie odchudzałam się wtedy - po prostu miałam taki rozkład dnia, że wstawałam o 6.00 a kładłam się spać o 2.00-3.00 w nocy i ciągle coś robiłam bo albo studia, albo dojazdy albo projekty w domu i nie miałam czasu jeść po prostu - jadłam mało i byle co). Schudłam przypadkiem, ale wyglądałam okropnie. Wiele osób mi mówiło, że wyglądam na zmęczoną i mam szaro zieloną skórę dosłownie, zapadnięte oczy. Włosy wypadały mi garściami a jak usiadłam na krzesełku, to potrafiłam zasnąć na siedząco w kilka minut - czy to w domu przy obiedzie czy w tramwaju. Byłam osłabiona i miałam mroczki przed oczami jak wstawałam - musiałam się łapać ściany żeby nie upaść. Nie wiem ile jadłam kalorii, ale na pewno podobnie do Ciebie. Badań żadnych nie robiłam, ale założę się że miałam niedobory wszystkiego i porządną anemię. Po latach dorobiłam się insulinooporności i Hashimoto z niedoczynnością i mogę się założyć o wszystko, że to jest pokłosie tamtego czasu i tamtego sposobu odżywiania. Tarczyca nie lubi takiego obcinania kalorii a szczególnie braku tłuszczu w diecie. Nie rób sobie tego, bo możesz zrobić sobie krzywdę, która wyjdzie nie teraz a za kilka lat.

Pasek wagi

Karolka_83 napisał(a):

Powinnas policzyć swoje PPM i od razu wskoczyć na taką kaloryczność, bo to jest minimum tego co MUSISZ jeść, żeby organizm funkcjonował poprawnie. Potem możesz stopniowo zwiększać kaloryczność o 100-150 kcal na tydzień i obserwować co się dzieje aż dojdziesz do wartości, gdzie waga stanie i wtedy trochę uciąć. Przy Twoich parametrach to myślę, że spokojnie powinnaś chudnąć jedząc 1800-2000 kcal a może i więcej - w zależności od aktywności.

Ja lata temu schudłam 13 kg jedząc tyle co nic (nie odchudzałam się wtedy - po prostu miałam taki rozkład dnia, że wstawałam o 6.00 a kładłam się spać o 2.00-3.00 w nocy i ciągle coś robiłam bo albo studia, albo dojazdy albo projekty w domu i nie miałam czasu jeść po prostu - jadłam mało i byle co). Schudłam przypadkiem, ale wyglądałam okropnie. Wiele osób mi mówiło, że wyglądam na zmęczoną i mam szaro zieloną skórę dosłownie, zapadnięte oczy. Włosy wypadały mi garściami a jak usiadłam na krzesełku, to potrafiłam zasnąć na siedząco w kilka minut - czy to w domu przy obiedzie czy w tramwaju. Byłam osłabiona i miałam mroczki przed oczami jak wstawałam - musiałam się łapać ściany żeby nie upaść. Nie wiem ile jadłam kalorii, ale na pewno podobnie do Ciebie. Badań żadnych nie robiłam, ale założę się że miałam niedobory wszystkiego i porządną anemię. Po latach dorobiłam się insulinooporności i Hashimoto z niedoczynnością i mogę się założyć o wszystko, że to jest pokłosie tamtego czasu i tamtego sposobu odżywiania. Tarczyca nie lubi takiego obcinania kalorii a szczególnie braku tłuszczu w diecie. Nie rób sobie tego, bo możesz zrobić sobie krzywdę, która wyjdzie nie teraz a za kilka lat.

Boję się jedynie, że jak nagle zacznę  jeść dużo więcej strasznie skoczy mi waga, a ja mam fioła na tym punkcie

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.