12 maja 2011, 12:08
Nie mieszkamy razem, więc gdy się widzimy to na dłużej. W ciągu tygodnia dietka bla bla bla...a na spotkaniu? A to piwko, a ciasteczko, kanapka...(nie w nadmiernych ilościach, ale zawsze coś...) jak wy sobie z tym radzicie? bo ja się od razu załamuje, mam ochotę przerwać dietkę, a przecież głodna siedzieć nie będę. czy takie leciutkie wyskoki od czasu do czasu przeszkadzają w odchudzaniu?
PS. nie mówcie mi, że są sposoby na spalenie tych kalorii, bo chyba aż tak to nie działa ;D
- Dołączył: 2009-09-15
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 2932
12 maja 2011, 12:40
to jak szykujecie sobie np. kanapki na kolacje to nie jedz z jakimiś serami tylko wybieraj sobie to co bardziej dietetyczne, warzywa czy chude wędliny. i będzie ok.
A ciasteczko nie zaszkodzi, byle z umiarem, piwko tez nie zabije.
Ja tez pije, to że jestem na diecie czy coś, to nie znaczy że mam sobie wszystkiego w życiu odmówić :)
A jeśli na zamawiacie sobie jakaś pizze czy coś, to Ty weź np. sałatkę.
12 maja 2011, 13:33
Nie możesz zabrać do niego swojego jedzenia albo iść na zakupy? I poprosić żeby nie namawiał cię do niezdrowych przekąsek ani nie szczuł cię? U mnie w domu mój dostaje wszystkie słodycze, bo u nas nikt nie je bo wszyscy na diecie:P I tak patrze na niego i myśle "no fajnie masz, ale ja chudnę, a ty tyjesz":P i jakoś nie mam ochoty mu tego zjeść.
Wczoraj byłam głodna i chciałam zjeść u niego kolacje. Wiedziałam, że u nich jest źle ale nie aż tak.. Mają tylko żółty ser, kiełbase, gotowe dania, góre białego chleba, masło, smalec i w sumie to wszystko.. Ani jednego warzywa poza ziemniakami (szukałam wszędzie). Mogę zjeść kiełbasę, ale no z warzywem.. I siedziałam głodna:]
Nie przeszkadza mi to jakoś bardzo, boję się tylko co będzie, jak razem zamieszkamy i on będzie oczekiwał takiego jedzenia..
Edytowany przez rushia 12 maja 2011, 13:33
- Dołączył: 2010-03-02
- Miasto: Gliwice
- Liczba postów: 9455
12 maja 2011, 13:41
Moj facet z pocztaku sie burzyl jak odmawialam z czasem po prostu postanowilam Mu wytlumaczyc ,ze nie chce marnowac tego co osiagnelam z czasem pojal ,ze jemy zdrowiej razem :) ale od czasu do czasu jakis wyskok jest i jest dobrze;)
12 maja 2011, 13:53
Moj mnie nie namawia do jedzenia, bo nie jest sam jakims zarlokiem, co prawda je niezdrowo ale dlatego ze nie ma w domu nic innego, je chyba 2 posilki dziennie, jak dojada to nie ze idzie po cos bo ma ochote tylko bo lezy no wiecie, czesto odmawia jedzenia bo 'nie jest glodny'. Ja tak nie potrafie, dlatego jestem na diecie i on sie cieszy, ze ja sie juz go nie pytam ciagle czy ma cos slodkiego:P Dalej mowie ze jestem glodna ale i tak jest postep xD No i bardzo mu sie podobam bo schudnieciu i on nie chce tego zaprzepascic z wlasnej winy:P Czasami mi mowi, ze nic mi sie nie stanie jak raz w tygodniu zjem ciastko, ale przeciez ma racje;]
12 maja 2011, 14:39
zabieram jedzenie ze soba - jesli chodzi o obiad. sniadania jem u siebie - owsianka i kanapki, obiad - ww+bialko+ warzywa. swoje przyszykowane.
dzisiaj przyjechalam wczesniej do rodziny i zabralam swoje pieczywo + dodatki i obiad
kolacja bialko+ dodatek(warzywo czy salatka czy owoc) wiec jest latwe do kupienia i przyrzadzenia i nie musze robic tragedi ze jestem na diecie, wystarczy np wiesniaczek, albo kostka sera + cos
moj mezczyzna mnie sam namawial na odchudzenie, i mowil zybym ograniczyla slodycze albo w ogole nie jadla ich. jak poprosilam o ciasteczka to powiedzial z usmieszniem "nie", siegnelam potem ale teraz bede z tym walczyc
piwa nie lubie, nie knajpujemy sie w weekendy wiec nie ma problemu z alkoholem, a najwyzej poprosze o sok, wode czy jakis niegrozny drink
ciastek sama nie kupuje, a jak on kupi to zjem kilka sztuk chociaz od weekendu walcze i mowie sobie ze nie moge.
przyszlam do lubego, ja ze swoim obiadem a on glodny(mieszka sam ale nie gotuje), ja zjadlam swoje i obgadalismy sprawe obiadu dla niego. za 1,5 godziny znalezlismy sie w nalesnikarni. ja zamowilam wino a on zjadl nalesnika, co prawda mysle ze fajnie by bylo zjesc z nim ale mowie mu ze w ksiazce "dlaczego chcesz byc gruba" autorka mowi ze sami jestesmy winni tego ze zjadamy to czy owo.
autorka napisala zeby powiedziec swiatu ze sie odchudzamy a te smakolyki to zbrodnia