Temat: Zamiłowanie do gotowania a sylwetka

Czy zamiłowanie do gotowania ułatwia Wam utrzymanie lub powrót do szczupłej sylwetki, czy wręcz odwrotnie. Mi zdecydowanie pomaga choć wiele czasu zajęło mi zorientowanie się jak bardzo na przestrzeni lat zmieniła się żywność. Teraz jem dużo zdrowiej co widzę np po tym że mam zdrowe zęby, włosy, paznokcie które przestały się łamać, rozdwajać.

Pasek wagi

Jasne,  odkąd polubiłam i nauczyłam się gotować zdecydowanie jest łatwiej, plus są efekty na wadze i lepsze wyniki badań, ogólnie lepsze samopoczucie. Oczywiście wpływ też ma to, że teraz mogę pozwolić sobie na lepsze jakościowo lub bardziej wymyślne produkty (w czasie studiów każdy grosz się liczył). Wcześniej okresy diety to była owsianka na wodzie, gotowany kurczak z mrożonymi warzywami i może jajka na twardo na kolację. Z perspektywy czasu nie dziwię się, że po paru tyg zazwyczaj było koniec diety ;)

Pomaga. Od zawsze lubię gotować, przez to nie jest dla mnie problemem gotowanie sobie sama żarowych obiadów- wiem co jem, nie muszę jeść gotowcow:)

Nie pomaga, chociaż pewnie byłoby nieco inaczej, gdybym miała czas gotować różne wersje obiadów albo po prostu mogła gotować tylko dla siebie;) Mój problem leży w tym, że podczas gotowania zawsze strasznie dużo próbuję. A jak już coś ugotuję i doprawię po swojemu, to pochłaniam ogromne porcje. Bez wagi i odmierzania sobie odpowiednich ilości jedzenia nie da rady;)

Pasek wagi

U mnie też to niestety nie pomaga. Gdybym gotowała tylko dla siebie to byłby to z pewnością atut. A tak to gotuje domowe obiady dla rodzinki, tradycyjne kotlety, mięsa w sosie, spaghetti, pizza, piekę ciasta itp. Wiadomo, że muszę spróbować przy doprawianiu a żeby dwa razy nie gotować to jem to co wszyscy. Oczywiście staram się żeby nie było to wszystko takie tłuste, gotuję warzywa, robię surówki a do ciast daję mniej cukru. 

Pasek wagi

Mnie też nie pomaga-w efekcie czasem jak to się mówi-po małym daniu kolejne "należy się" człowiekowi na drugi dzień dopiero bo już kcal wykorzystał ;)  Mam niezwykle szeroki repertuar dań i tysiące kolejnych które chciała bym wypróbować choć raz, a chyba większość potraw nie jest dietetyczna jeśli robi się ją w pełnej wersji, a nie na zamiennikach odchudzających danie i kompletnie zmieniających jego smak(np.już widzę to kremowe risotto "po polsku" bez masła...to lepiej zjeść suchy ryż). Tak, jasne, w kuchni większości narodów da się znaleźć jakieś dania niskokaloryczne, ale ogólnie ciekawość smaków i różnorodności bardzo często nie idzie w parze z jedzeniem dietetycznym- chyba że się zakończy degustację tylko na próbowaniu w trakcie gotowania..albo ma czas na bardzo intensywny sport ;) (aha- nigdy nie miałam problemów z cera,trawieniem,zębami czy łamliwościa paznokci itp- żeby mi to miało się poprawić jak byłam na przestrzeganej diecie niskokalorycznej, zrównoważonej)

Mi niestety nie pomaga, bo oprócz gotowania uwielbiam piec. A cieplutkie drożdżówki albo chleb to niestety, ale mogę zjeść w hurtowych ilosciach:(

Ja nauczyłam się robić potrawy z dużą ilością warzyw. Im więcej ich przyrządzam tym bardziej mi smakują. Wczoraj coś mnie naszło i zrobiłam rybę po grecku. Gdy policzyłam kalorie wyszło mi 62/100 gram i do tego fajne makra.Zjadlam sporą porcję na śniadanie. Dziś ugotowałam gar barszczu ukraińskiego ( aż się przeraziłam ilością) muszę kilka słoików zapasteryzowac. Będę miała na szybko a zapas wystarczy do wiosny 😆Mężowi gotuję co innego. Dziś miał filety z piersi kurczaka duszony na maśle z kopytkami i surówką. Ja też jem takie dania jeśli wliczę w bilans.

Edit: moim największym producentem jest to że w zimie nie pracuje. Teraz wreszcie pojęłam że zawsze w zimie muszę obciąć kalorie

Pasek wagi

Ja się nauczyłam tak, że z góry mówię mężowi żeby sobie odłożył ile zje, dla siebie sama sobie odkładam normalnej wielkości porcje, a resztę albo mrożę, albo rozdaję dalej. Mówię o takim gotowaniu na zasadzie "jak już lepić pierogi to z trzysta", albo "jak piec drożdżówki to dwie blachy". Przestawić się na mniejsze porcje jakoś nie umiem, więc radzę sobie jak mogę, żeby potem nie jeść po pięć bułek (po jeszcze ciepłe i takie dobre mi wyszły). A bilans zysków i strat się moim zdaniem wyrównuje u mnie. Nie mam czegoś takiego, że "e, nie chce mi się gotować, zamówię pizzę, albo jakieś burgery", więc przez to, że lubię gotować, to mi odpada takie jedzenie byle czego na szybko. Z drugiej strony tak to bym sobie kupiła jedną drożdżówkę w cukierni jakbym miała ochotę, a tak to mam te dwie blachy na pokuszenie. 

wręcz przeciwnie, ktos to musi potem zjesc, np mam w lodówce teraz sernik na zimno 😰 zachcialo mi sie robic. Ostatnio czesc blachy zawiozlam rodzicom

A pierogów to mam pol zamrazarki 😂 kocham gotować (od jakiegoś czasu, sama sie uczylam) a piec nowe ciasta, torty to zwlaszcza... jakbym miala skladniki za darmo to bym codziennie piekła tort :) 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.