Temat: Historia waszego odchudzania

Komentarz jednej z Vitalijek zainspirował mnie do napisania tego tematu. Mam dwa pytania. 

W jakim wieku i z jaką waga zaczęłyście odchudzanie? Jesli macie nadwagę, w jaki sposób do niej doszłyście? Np. ciąża... Albo głupie diety i efekt jojo. 

I drugie pytanie:

Moze trochę dziwne, ale i tak zapytam. 

Czy doswiadczylyscie w swoim życiu przykrych komentarzy nt. Waszej wagi. Czy to popchnęło Was do odchudzania? 

W moim przypadku moi rodzice mieli duży wpływ na moje odchudzanie. Zawsze miałam wrażenie, że zwracają duża uwagę na moją wagę. Kiedy zaczęłam dojrzewać i naturalnie więcej jeść, usłyszałam od mamy, że gdyby nie ze ostatnio uroslam, to byłoby źle i że mam tyle nie jeść. A od taty ostatnio usłyszałam  że 'trochę uroslam'. Oczywiście nie wzwyż. Ktoś może powiedzieć że jersem przewrazliwona ale miałam z ich strony więcej takich sytuacji i zastanawiam się czy wiecej dziewczyn tego doświadczylo. 

Wyszło jednak trochę więcej pytań😁 Generalnie chciałabym poczytac, jak to u Was było z tym odchudzaniem. Wiem że to trochę może rozdrapywanie starych ran, ale jestem naprawdę ciekawa. 

Ja od dziecka byłam gruba, jak oglądam swoje stare zdjęcia to tak gdzieś od 7. roku życia. Swoje pierwsze "odchudzanie" zaliczyłam już w podstawówce, ale polegało to na tym, że przestałam jeść słodycze i rzeczy typu majonez, masło. Troche pomogło ale nie pamiętam dokładnie jak to było, później w gimnazjum i tak byłam gruba i zaczęłam ćwiczyć (10-20 minut dziennie a czułam się taka fit :D) i też trochę zdrowiej się odżywiać. Przez następne kilka lat wyglądałam w miarę ok. Nie planowałam już nic zmieniać, bo uważałam za niemożliwe żebym była szczuplejsza bez katowania się, ale w liceum dowiedziałam się o co w tym wszystkim chodzi, na czym polega liczenie kalorii i jedzenie z głodu a nie z ochoty, zmieniłam sposób żywienia na bardziej świadomy, schudłam 8 kg i od tego czasu staram się utrzymywać te nawyki żeby nie przytyć, ale nie odchudzam się. Oczywiście nie jest idealnie i jak mam gorszy okres to potrafi wpaść tak na oko 2-3 kg, ale udaje mi się ogarnąć zanim wrócę do poprzedniego stanu (który lubiłam kiedy taka byłam, ale jak zobaczyłam że może być lepiej, to już mi się nie podoba) 

wzrost 158, na poczatku studiow zjechalam z 72kg do 42 + anoreksja przez 2 lata i brrak okresu przez 2 lata, potem dlugo utrzymywalam wage 50-52kg az nagle zaczelam miec straszne napady glodu i przytylam do 63kg. potem schudlam do 58. generalnie wage mam taka sama ale zaczelam duzo cwiczyc silowo i wizualnie zmiana jak na nowa osobe. utrzymuje taka wage teraz od lat.

Pasek wagi

moja matka nogdy mnie nie akceptowala, wszyscy inni byli ladniejsi i szczuplejsi,a na pewno juz moj brat, zreszta do dzis tak jest

Przykre komentarze miałam tylko w podstawówce od innych dzieciow zdarzyło sie, pomimo że byłam też grubsza w dorosłym życiu. Rodzice cały czas zwracali uwagę na wagę, czy że za gruba, czy za chuda. (bo jak się odchudzałam to też raczej skutecznie). Taki mają charakter że lubia po czepiać się, czasem chcą pomoc, czasem rzucić złośliwym komentarzem. Bardziej wkurzało mnie zawsze przy okazji jedzenia posiłków że wszyscy u mnie w rodzinie narzekali ze są grubi i jedli więcej o więcej w tym samym czasie. Może dlatego, że u mnie w takim momencie pojawiło się bardzo negatywne myślenie w stosunku do jedzenia i ciała. 


Historie też mam długa, więc tak w skrocie: odchudzałam się pierwszy raz koło 13roku życia i wtedy po prostu przestałam jeść. O dziwo wiele lat trzymałam wagę, bo potem zainteresowałam się trochę zdrowszymi produktami, zmieniłam sposób jedzenia. Pod koniec studiów też zmieniłam sposób jedzenia plus inne rzeczy to zaczęłam tyc. Rok temu osiągnęłam kosmiczna wagę szafy trzydrzwiowej i schudłam teraz cześć, ale jakoś nie mogę się zebrać żeby dojść do fajniejszej wagi. Na razie pozostaje szafa jedno drzwiową. 


No i mam skrzywione patrzenie. Na jedzenie i na swoją wagę.

U mnie krótka, dorosłe życie z lekką nadwagą do normy w której doskonale się czułam i nieźle wyglądałam (tak 5-6 kg) i nigdy do głowy nie przyszło mi na szczęście się odchudzać. Potem wypadek, całkowity brak możliwości poruszania się przez bardzo długi czas. Duże przytycie w tym czasie (ponad 30 kg) - przypadkowe olbrzymie schudnięcie, bo chciałam wrócić tylko do wagi którą miałam a poleciało z 55 kg. I dla mnie sprawa załatwiona - było coś do zrobienia żeby móc być jako tako sprawną, zrobiłam i zapomniałam. Fundowanie sobie życia kręcącego się wokół wagi i kcal, dla mnie jakaś bzdura chyba że ktoś lubi. Córka odkąd skończyła 10 lat ma wkładane do głowy, że wszelkie odchudzanie jest złem i trzeba się po prosto zdrowo i różnorodnie odżywiać - kocha wszystkie smaki, lubi warzywa, owoce je sporo ale zdrowo. Jest teraz normalnie wyglądającą nastolatką bez jakichkolwiek zbędnych przemyśleń na temat swojego wyglądu czy wagi. Mam nadzieję, że tak jej zostanie na całe życie, bo w dzisiejszym chorym fit świecie takie podejście to dobry posag.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.