4 maja 2011, 21:26
Nie umiem schudnąć nawet na diecie 1800kcal::(( Dzisiaj zjadłam z głodu 2500kcal+ a potem z chęci na słodkie.. Kolejne 1000kcal..Mam coś z palcem u nogi .. ledwo umiem chodzić na tej nodze.. A tak mi się zachciało słodkiego.. Pobiegłam do sklepu mimo bólu , szybko kupiłam 2 batony iczekoladę i zjadłam na raz;(( Prosze opomóźcie jak mam schudnąć ;(( Umiem na slodycze wydać dziennie 20zl +... Dziewcyzny pomocy .. wiem jestem uzaleznionan ie mam sil:((
4 maja 2011, 21:48
Wow, to podziwiam. Ja na tysiaku nie mogłam się skupić i ciągle miałam zawroty głowy, to wolę nie myśleć co na setce by było.
4 maja 2011, 21:51
Pomozecie MI ?Co ma mzrobic?:(
4 maja 2011, 21:59
Może jakieś mięsko dorzuć, bo widzę, że praktycznie same warzywka i dużo owoców jesz. A to Cię tak długo nie przetrzyma bez głodu jak kawałek kurczaka, czy rybki
4 maja 2011, 22:12
Wydaje mi się, że jak tylko wiedziałaś ,że jesteś na diecie to w twojej głowie zapaliło się czerwone światełko i czułaś ,że nie możesz się najeść, masz schudnąć, od razu robiłaś się głodna na samą myśl, że od dziś jesteś na diecie. Stąd taki napad głodu na sporej przecież dawce 1800 kcal. Pewnie dieta kojarzy Ci się z całkowitą udręką, wyrzeczeniami i katorgą, i pomimo braku fizycznego głodu rzuciłaś się na jedzenie. Wydaje mi się, że już samo uświadomienie sobie tego faktu może pomóc zmienić twoje nastawienie do diety. Nie traktuj jej jak samo zło a jak przyjemność, nie myśl o niej w kategorii 2 czy 4 tygodni męczarni a jak o nowym, lepszym i przyjemnym sposobie na życie. I pozwalaj sobie na małe przyjemności, ogólnie w 1800 kcal to na prawdę nie trzeba sobie niczego odmawiać a można wyczarować pyszne dania jak np spaghetti z ciemnego makaronu z mięsem mielonym z kurczaka i sosem z całych pomidorów, doprawione czosnkiem i świeżą bazylią na obiad itd itd. Niech dieta i jedzenie będzie przyjemnością a nie wiecznym wyrzutem sumienia. Świat nie jest czarno biały, że albo się je do bólu brzucha albo dieta - same warzywa, owoce i niedoprawione mdłe potrawy w dodatku których się nie lubi.