Temat: Im więcej wiem tym bardziej się martwię

Hej wszystkim,
Od jakiegoś czasu bardzo zafiksowałam się na punkcie swojej diety. Mam wrażenie, że im więcej się dowiaduję tym bardziej się martwię. Najpierw kalorie, prosta wiedza, wprowadzona w życie - wszystko fajnie. Potem BTW, z pewnymi schodkami ale wprowadzone i pilnowane. Teraz dowiaduję się, że jem za dużo tłuszczy nasyconych, za mało nienasyconych.
Naturalnie, spróbuję to poprawić, ale za każdym razem kiedy coś naprawiam znajduję też kolejny problem. Oczywiście nie chcę szkodzić swojemu zdrowiu i chciałabym mieć wzorcową dietę, ale nie wiem na ile to możliwe... Czuję się winna kiedy wiem, że coś może mi szkodzić ale to robię (jak np ze spożyciem małej ilości tłuszczów nienasyconych).
Może ktoś był w podobnej sytuacji? Kiedy trzeba powiedzieć sobie stop i wrzucić troszkę na luz? :)

Hehehe pokolenie naszych dziadków jadło chleb ze smalcem, kapustę kiszoną z cukrem , kartofle z kefirem i żyło 80-90 lat. Myślisz, że ktoś wiedział co to zdrowa dieta. Jadło się co było i ludzie cieszyli się, że w ogóle coś było. 

Noma_ napisał(a):

Hehehe pokolenie naszych dziadków jadło chleb ze smalcem, kapustę kiszoną z cukrem , kartofle z kefirem i żyło 80-90 lat. Myślisz, że ktoś wiedział co to zdrowa dieta. Jadło się co było i ludzie cieszyli się, że w ogóle coś było. 

Kiedyś dużo rzeczy było/nie było, co nie znaczy że trzeba się inspirować ;)

Nie pomogę co do diety, ale ostatnio czytałam o masażach leczniczych, wpływie na organizm i doszłam do wniosku, że moje ciało jest zaniedbane i w fatalnym stanie, bo nikt go regularnie nie masuje ;) Trzeba się starać zachować równowagę- jeśli pilnujesz kalorii, BTW i jedzenie jest w miarę wartościowe, to już duży plus.

Brzmi jak początki ortoreksji. 

Pasek wagi

ja patrząc na chleb , chciałabym zjeść taki pachnący posmarowany masłem, ale boje się ze na jednej kromce nie poprzestanę. Mysle sobie wtedy:żal tych kilogramów straconych by znów przytyć ...

Pasek wagi

Zucchini napisał(a):

Brzmi jak początki ortoreksji. 

Chęci mam wielkie, ale działania raczej zwyczajne. W ostatnich miesiącach drastycznie zmieniłam dietę ale to były podstawowe rzeczy jak picie wody, dużo mniej słodyczy (kiedyś codziennie), regularne posiłki. Byłam z siebie bardzo zadowolona.
Teraz co chwilę widzę, że coś robię źle. Może to wynika z frustracji... Cel na początku roku był żeby zmienić rozmiar ubrań. 11kg za mną, ale rozmiar ten sam więc próbuję doszukwiać się co robię nie tak.

Noma_ napisał(a):

Hehehe pokolenie naszych dziadków jadło chleb ze smalcem, kapustę kiszoną z cukrem , kartofle z kefirem i żyło 80-90 lat. Myślisz, że ktoś wiedział co to zdrowa dieta. Jadło się co było i ludzie cieszyli się, że w ogóle coś było. 

To prawda tylko że oni wychowali się przede wszystkim na jedzeniu naturalnym i nieskażonym różnymi paskudztwami. Dzisiaj nawet owoce i warzywa są zatrute a prawdziwego mleka już prawie nie ma... Nie wspominając już o zbożach zatrutych roundupem

Także dawniejszy chleb ze smalcem był zdrowszy niż dzisiejrze warzywa no chyba że ma się własne bez chemii

Noma_ napisał(a):

Hehehe pokolenie naszych dziadków jadło chleb ze smalcem, kapustę kiszoną z cukrem , kartofle z kefirem i żyło 80-90 lat. Myślisz, że ktoś wiedział co to zdrowa dieta. Jadło się co było i ludzie cieszyli się, że w ogóle coś było. 

Ale tez sie wiecej ruszalo, km do sklepu pieszo nie problem a teraz taka sama trase samochodem sie jedzie  :) 

uszatka91 napisał(a):

Noma_ napisał(a):

Hehehe pokolenie naszych dziadków jadło chleb ze smalcem, kapustę kiszoną z cukrem , kartofle z kefirem i żyło 80-90 lat. Myślisz, że ktoś wiedział co to zdrowa dieta. Jadło się co było i ludzie cieszyli się, że w ogóle coś było. 
To prawda tylko że oni wychowali się przede wszystkim na jedzeniu naturalnym i nieskażonym różnymi paskudztwami. Dzisiaj nawet owoce i warzywa są zatrute a prawdziwego mleka już prawie nie ma... Nie wspominając już o zbożach zatrutych roundupemTakże dawniejszy chleb ze smalcem był zdrowszy niż dzisiejrze warzywa no chyba że ma się własne bez chemii

Tak dlatego teraz nawet myśląc, że je się zdrowo wcale tak nie jest , więc po aż tak to rozkminiac.

eh, mialam to samo. im bardziej sie skupialam na tych mniejszych skladowych tym wieksza frustracja. zeby schudnac potrzebujesz deficytu, co nie znaczy ze jakosc jedzenia tez nie jest wazna. tylko bez wiekszych skrajnosci, ja staram sie aktualnie skupic na witaminach (warzywa) i bialku. jak najmniej pol produktow i gotowcow 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.