Temat: 100 kg zaczynam

Nie wiem czy mam płakać czy się śmiać. W ogóle nie czuję się na swoją wagę. Po prostu jestem zmęczona i chce mi się spać. Bolą mnie plecy. Nie wiem jak zacząć jakąś aktywność fizyczna jak tu jest jeszcze ten koronowirus.... Znowu jakieś wymówki. Ale muszę schudnąć. Choć 10 kg. Niech to będzie 1 cel. A jak wy? Może się dołączycie? 

Jem wszystko, tylko liczę kcal. Jem 2000 kcal, liczę je w aplikacji Fitatu. Ćwiczę 3/4 razy w tygodniu 20-25 minut cardio i 40 minut ćwiczenia siłowe. Jestem super zmotywowana chyba od tych ćwiczeń 


Florla88 napisał(a):

jeden napisał(a):

Florla88 napisał(a):

Początki są zawsze trudne. Ja jakieś 10 lat temu też ważyłam koło 100. Zeszłam wtedy do 68 kg. Ale dzień w dzień byłam na siłowni. Zawsze robiłam zajęcia grupowe plus trochę bieżni albo siłowe... Oj byłam wtedy mocno zaparta w sobie. Teraz... Po prostu mi się nie chce. I tu jest największy problem. 
Nie dziwne, że masz dalej problem z otyłością jak zadziałałaś czarno-biało, dzień w dzień na siłowni jak ludzie, którzy naprawdę są sportowcami kontra nie robienie w ogóle.;)
Nie oceniaj bo nie znasz historii mojej. Przez ładnych kilka lat byłam bardzo aktywna osoba. Aż miałam kontuzje w jaskini gdzie spadłam. Uważałam że nic się nie stało ale... Okazało się że pękła mi kość w śródstopiu i poszło kolano. Leczyłam to rok. I do teraz czasem boli jak... Więc zastanów się co do kogo mówisz... 

Ekhem... Pozwolę pozwolę sobie zacytować:PP:

Florla88 napisał(a):

 Teraz... Po prostu mi się nie chce. I tu jest największy problem. 

Powyższe robi różnicę niż twoje dalsze tłumaczenia

Pasek wagi

Jesteś usprawiedliwiona:PP(mysli)

Pasek wagi

Zaczynałam od tej wagi :) Zapraszam do siebie, może znajdziesz sposób na podstawie moich doświadczeń :)

Dziekuje

Tu nie chodzi o usprawiedliwienie. Bo zawsze dużo żarłam i od tego mam dupsko jak 3drzwiowa szafa. Tylko ludzie różnie mają. Jedni siedzą calmi dniami bo taka praca a później się już nie chce inni są chorzy a jeszcze inni mają jakiś problem i go zajadają. Chcę żeby to była grupa wsparcia a nie oceniania się 😘😘😘

Florla88 napisał(a):

Mój chłop jest takim super motywatorem ze 5 minut i odechciewa mi się diety. On też grubasek ale nie chce się odchudzać. Więc ja zacznę gotować na 2 sposoby. 1 dla niego a 2 zgodnie z moją dieta dla siebie. Trudno. Może jak trochę schudnę to i on się przyłączy... 
Wiesz co nie obraz się,że 100kg wagi powinno Cię zmotywować, a nie Twój chłopak. Zresztą kolejne szukanie powodu żeby się nie odchudzać. Jeżeli chcesz tego, to gadanie faceta powinno spaść na ostatnie miejsce. Jesteś osobna jednostka i robisz to dla siebie a nie dla niego czy świata. Co Ciebie obchodzi jego gadanie i jego motywacja czy jej brak? Jeżeli chcesz zrzucić nadmiar bagażu to waga trzy cyfrowa jest wystarczająca motywacja żeby działać. Powodzenia 

Pasek wagi

A.n.i napisał(a):

Florla88 napisał(a):

Mój chłop jest takim super motywatorem ze 5 minut i odechciewa mi się diety. On też grubasek ale nie chce się odchudzać. Więc ja zacznę gotować na 2 sposoby. 1 dla niego a 2 zgodnie z moją dieta dla siebie. Trudno. Może jak trochę schudnę to i on się przyłączy... 
Wiesz co nie obraz się,że 100kg wagi powinno Cię zmotywować, a nie Twój chłopak. Zresztą kolejne szukanie powodu żeby się nie odchudzać. Jeżeli chcesz tego, to gadanie faceta powinno spaść na ostatnie miejsce. Jesteś osobna jednostka i robisz to dla siebie a nie dla niego czy świata. Co Ciebie obchodzi jego gadanie i jego motywacja czy jej brak? Jeżeli chcesz zrzucić nadmiar bagażu to waga trzy cyfrowa jest wystarczająca motywacja żeby działać. Powodzenia 

Dziękuję i tak będzie 

Ja pod koniec stycznia zabrałam się za zbędę kilogramy. Zaczęłam z wagą 74 kg przy wzroście 170 cm. Dzisiaj ważę 69,8 kg (jest to moje drugie podejście, w zeszłym roku zrzuciłam 4 kg, ale problemy zdrowotne jakoś mnie dobiły i dałam sobie spokój).

Co robię? Ćwiczę z Moniką Kołakowską ok. 5 razy w tygodniu, codziennie spaceruję z psem ok. 4000- 5000 tys. kroków i ograniczyłam słodycze. Nic więcej. Nie mam żadnej diety, jem to, co gotuję dla wszystkich. Praca biurowa 40 h w tygodniu. Przykładowy jadłospis z wczoraj: 

I śniadanie: 2 kromki razowca z masłem i serkiem twarogowym+ pół papryki czerwonej

II śniadanie: banan i kilka orzechów laskowych

obiad: makaron jasny z sosem bolonese ( jakieś 8 łyżek wszystkiego)

kolacja: kromka razowca z masłem+ jajko+ kilka plastrów pomidora.

Nie liczę i nie ważę niczego. Jem tak, aby się najeść, ale nie przejeść.

Do tego wypiłam 3 duże kubki zielonej herbaty bez cukru, 1 litr wody i kubek kawy z jedną łyżeczką cukru.

Jak mam małego gołda, sięgam po jakieś warzywa, najczęściej papryka lub ogórek, w wersji świeżej, albo ze słoika.

Największy problem miałam ze słodyczami, które pochłaniałam w ilościach hurtowych. Teraz jem jak człowiek, bo słodycze są dla ludzi, tylko ja miałam do nich chore podejście.

Czy polubiłam ćwiczenia? Nie, ale nie rozmyślam nad tym. Idę i robię.

Czasami nie trzeba gotować specjalnych posiłków, tylko zmniejszyć ilość, coś wyeliminować, a co najważniejsze zacząć się ruszać.

Oczywiście, coś co u mnie działa, może z różnych względów nie zadziałać u Ciebie.

Trzymam za Ciebie kciuki, małymi kroczkami do przodu. Nie frustruj się, jeśli spadki będą małe, zawsze to krok do przodu.

Pozdrawiam :-)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.