- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
28 października 2019, 20:19
Od długiego czasu moje poczucie własnej wartości = 0. Głównie z powodu wyglądu, ale ogólnie czuję się bezwartościowa, głupia, niewystarczająco dobra, mam wrażenie, że odstaję od reszty, że wszyscy się na mnie gapią z politowaniem albo prześmiewczo. Nie ważne czy miałam niedowagę czy jak teraz nadwagę. Zawsze czułam, że coś jest z moim wyglądem nie tak. Będąc chuda wkurzałam się, że jestem za chuda. Teraz jestem gruba-za gruba. Dążę do tej swojej równowagi (chociaż ostatnio notuję ciągły regres niż progres), chociaż znów wchodzę w stan ?melancholii? i tak się zastanawiam - czy jak schudnę i dojdę do tych 50 kilo (jak się wyrobię na Wielkanoc to będzie sukces) to to uczucie wstrętu do siebie odejdzie? Mówię sobie, ze schudnięcie rozwiąże większość moich problemów. Ktoś z Was też się tak czasem zastanawia?
28 października 2019, 20:29
nie sadze zeby wraz ze zmiana wagi samoocena az tak miala sie zmienic/poprawic, skoro wczesniej, bedac szczupla czulas sie tez zle. Sztuka polega na pokochaniu/zaakceptowaniu siebie takim jakim sie jest, ze wszystkimi mankamentami. To ze waga czy cos bedzie mimo wszystko przeszkadzala , nie jest tragedia, ale jesli przeslania to wszelkie inne zalety, osiagniecia , to juz jest glebszy problem.
28 października 2019, 21:34
Nie będzie lepiej, uwierz mi. Poszukasz kolejnych wad w wyglądzie - za małego wcięcia w talii, plaskodupia, cellulitu czy czegoś innego co twoim zdaniem będzie dużym mankamentem w wyglądzie. Schudnięcie nie rozwiąże problemów , które tkwią w głowie.
28 października 2019, 21:36
To trzeba poukładać raczej w głowie. Bo wiesz - schudnąć schudniesz ale nienawiść do siebie nie zniknie na pstryknięcie palca. Trzeba nad tym pracować. Najlepiej żebyś już teraz praktykowała takie coś: spójrz w lustro i znajdź w sobie zalety. To czasem bywa trudne jak jest sie źle nastawionym, ale da się. Doceń coś w sobie. Spróbuj nie pomyśleć nic złego.
29 października 2019, 07:03
Ja tez myśle ze schudnięcie nie pomoże. Zawsze będzie coś nie tak. Trzeba to przepracować w głowie. Ja czy ważąc 90kg czy 66 byłam tak samo nieszczęśliwa. Waga nie definiuje mojego szczęścia, ani wygląd. Choć wiadomo, w szczupłym wydaniu po prostu łatwiej mi uwierzyć w siebie (czasami się udaje xd)
29 października 2019, 12:15
Problem jest w głowie i zmiana wagi nic tu nie da.
Mi pomaga terapia, czytanie książek z tej tematyki i obserwowanie ludzi - zobacz, że są ludzie, którzy nie są ideałami a są pewni siebie, wygadani i lubiani przez innych.
Teraz wazac 66 kg czuję sie pewniej niz jak ważyłam 58 i byłam szczupła jak marzenie.
29 października 2019, 14:56
Problem jest w głowie i zmiana wagi nic tu nie da.Mi pomaga terapia, czytanie książek z tej tematyki i obserwowanie ludzi - zobacz, że są ludzie, którzy nie są ideałami a są pewni siebie, wygadani i lubiani przez innych. Teraz wazac 66 kg czuję sie pewniej niz jak ważyłam 58 i byłam szczupła jak marzenie.
29 października 2019, 17:06
Dołączam się do głosów, że schudnięcie nic nie da - z resztą jak sama piszesz byłaś chuda i nie było lepiej. Trzeba sobie poukładać w głowie, ja przez większość życia zwalałam wszystko na wagę, a 2 lata temu całkowicie przestawiłam myślenie i okazało się, że wcale nie potrzebowałam do tego być szczupłą. Z perspektywy czasu uważam, że może gdybym poprosiła kogoś wcześniej o pomoc to zmieniłabym swoje życie wcześniej niż krótko przed 30-stką, ale czasu nie cofnę. Mnie pomogła zmiana pracy i rzucenie na głęboką wodę - poradziłam sobie z tym i uwierzyłam w siebie w każdym aspekcie życia. Szukaj jakiegoś bodźca, bo wszystko siedzi w głowie.