- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
18 sierpnia 2019, 18:10
To mój pierwszy post tutaj więc cześć wszystkim.
Tytułem wstępu gruby byłem odkąd pamiętam, już jako dziecko miałem z tym problem. Wielokrotnie miałem zrywy z odchudzaniem tylko po to aby wrócić do punktu wyjścia. Na przełomie 2018/2019 roku z powodów osobistych dostałem takiej motywacji że stwierdziłem że jak w tym roku nie ruszę poważniej z tematem to już chyba nigdy się nie uda.
I częściowo się udało. Tzn moja największa waga jaką kiedykolwiek zanotowałem to było 133kg przy 188cm wzrostu (czyli otyłość II stopnia). Całkowicie zrezygnowałem ze słodyczy, cukru (słodzę tylko kawę, jedna dziennie, z tego nie potrafię zrezygnować), fast foodów i staram się unikać tłustych potraw i białego pieczywa. Do tego zacząłem jeździć na rowerze, spacerować i maszerować szybszym tempem (najchętniej bym biegał ale jestem za ciężki, raz spróbowałem i kolana strasznie narzekały). Wiedziałem że szybko tego nie zrzucę więc zacząłem stawiać sobie małe cele. Najpierw było to 123kg czyli zejście do otyłości I stopnia i udało się tego dokonać w kwietniu. Teraz ważę obecnie 119,5 kg i moim najbliższym celem jest 113kg czyli "środek widełek" BMI I stopnia otyłości. Moim marzeniem jest zobaczyć dwucyfrowy wynik na wadze a tak docelowo to przedział 85-90kg.
Tyle że od kilku tygodni mam skoki wagi (zawsze ważę się w niedzielę i zapisuję w excelu wagę, bmi i inne informacje żebym nie koloryzował sobie postępów) typu 118,5 tydzień potem 120 i znów 118,7 i za tydzień znów jakieś 119,5 i tak w kółko.
Niby wiem co trzeba zrobić (więcej ruchu mniej kalorii w pożywieniu) ale mimo to nie potrafię tego popchnąć dalej. Dochodzę do wniosku że pomimo ćwiczeń nadal za mało się ruszam a moje wyprawy rowerowe i spacery trochę fałszują mi moje postrzeganie swojej aktywności fizycznej i tak naprawdę w ciągu tygodnia za mało się ruszam.
Myślałem nawet o zakupie zegarka sportowego typu Polar co liczy kroki/aktywność w ciągu dnia i ułatwia treningi bo można na bieżąco sprawdzać tętno i utrzymywać ja na poziomie najlepszym do spalania tkanki tłuszczowej. Tyle że to spory wydatek i nie wiem czy warto dla takiego amatora jak ja (wiem że samo założenie zegarka nie spowoduje chudnięcia ale zawsze to jakiś dodatkowy motywator do zrobienia kolejnego kilometra czy zwiększenia tempa bo za spokojne tętno).
Jakieś rady co robić w takich momentach gdzie dochodzicie do pewnego punktu i macie problem z pójściem jeszcze dalej?
19 sierpnia 2019, 13:11
Po pierwsze gratuluje zdrowego podejscia do tematu. Widze, ze udalo Ci sie sporo osiagnac jedzac intuicyjnie ze zdrowym podejsciem. Teraz jak utknales mysle, ze najwyzszy czas zaczac juz liczyc kalorie i glebic wiedze na temat makro itd. Zgadzam sie, ze sama dieta by Ci sie udalo zejsc do nizszej wagi, ale jesli chcesz to warto wkrecic sie w nowe sporty- moze jakies plywanie co by nie obciazac stawow? Ponownie zdrowe podejscie- rob to co lubisz, nie obciazaj tych stawow, natomiast fajnie, ze rozumiesz ze ruch tez odgrywa jakas role. Zegarek- czemu nie? fajny gadzet- warto wykorzystac nowoczesna technike do osiagnbiecia swoich celow. Powodzenia :)
19 sierpnia 2019, 14:35
Popieram wszystko, co wyżej napisano. Do tego dodam, że warto, żebyś do tej tabeli zapisków dorzucił regularne pomiary obwodów ciała. Może się okazać, że nadal chudniesz np. z brzucha, a ponieważ coraz więcej sie ruszasz ciało się korzystnie "przebudowuje". Jesteś wysokim mężczyzną, więc nie ma co przekładać tego na doświadczenie mało umięśnionych dziewczyn, ważna jest ogólna prezencja sylwetki, więc może być tak, że już koło 100kg, mając sporą masę mięśniową będziesz wyglądał fajnie.
19 sierpnia 2019, 21:06
Dziękuję wszystkim za odpowiedzi. Co do stosowanej diety to nie stosowałem nic konkretnego, po prostu wywaliłem śmieciowe jedzenie typu fastfod, gazowane napoje etc i uciąłem wielkości porcji i do tego np prawie w ogóle smażonego a więcej gotowanego itd. Ale widzę że faktycznie na tym etapie muszę już podejść do tego bardziej skrupulatnie. Co do badań kilka miesięcy temu robiłem badania pod kątem cukrzycy ale wyniki były dobre. W tym roku robiłem też badania krwi już bardziej ogólne i wyniki też w normie.
Jutro na spokojnie sobie poszukam jakichś informacji na ten temat ale korzystacie z jakichś kalkulatorów online czy jak w najprostszy (a raczej najmniej czasochłonny) sposób do tego podejść?
Edytowany przez Kalder 19 sierpnia 2019, 21:23
20 sierpnia 2019, 10:34
Jutro na spokojnie sobie poszukam jakichś informacji na ten temat ale korzystacie z jakichś kalkulatorów online czy jak w najprostszy (a raczej najmniej czasochłonny) sposób do tego podejść?
mozesz na poczatek zeby jeszcze nie liczyc kalorii zmiejszyc objestosciowo posilki? mniej ziemniakow i chleba, zamiast kawalka miesa, ryba, nie wypijac swoich kalorii - nie wiem czy to robisz, ale np. zrezygnowac z sokow etc. tak spr przez miesiac i zobaczyc czy waga znowu zacznie spadac. mozesz tez spr kalorie na ilewazy.pl - to spoko strona zeby ogarnac wzrokowo co ile ma kalorii i jaka gramature.
jesli chodzi o kalkulatory to ja osobiscie najbardziej lubie cronometer, bo pokazyuje mi tez statystyki witamin i mineralow :) ale ludzie sobie chwala fitatu czy myfitnespal
1 września 2019, 12:30
Mały update z mojej strony.
Zainstalowałem sobie na telefon Fitatu i zacząłem liczyć kalorie, nie robiłem tego jakoś super dokładnie bo nie ważyłem jedzenia i nieraz "na oko" wpisywałem ale generalnie wyszło że jednak za dużo kalorii zjadałem. Teraz wpisuje sobie posiłki (po pewnym czasie gdzie większość produktów już na liście idzie to szybko) i mocniej pilnuję kalorie.
Efekt? Nowy rekord pobity, 117,3 kg. Widzimy się jak dobije do najbliższego celu czyli 113 kg
PS: Dziękuje wszystkim za pomocne rady, naprawdę pomogło.
Edit: 113 kg dzisiaj na wadze się pojawiło, kolejny przystanek 105,5 kg
Edytowany przez Kalder 10 listopada 2019, 11:29