- Dołączył: 2005-11-27
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 547
14 kwietnia 2011, 09:12
już przez prawie 4 tygodnie trzymałam diete, wszytsko tak jak chcicałam, wcale sie nie głodziłam, bo jadłam koło 1300-1500 kcal dziennie, do tego ćwiczyłam i to sporo. I przyszedł taki moment zachwiania - zaczęłam żreć. tak żreć bo tego sie nie da inaczej nazwać...zjadłam wszytsko co mi wpadło do rąk, poszłam do sklepu i wydałam 30 zł na żarcie, ciasto, ciastka, płatki itd i to wszytsko zjadłam...nie wiem jak ja to zmieściłam. Czemu tak sie stało? miałam od dawna ochote na coś słodkiego, no ale jakos dawałam sobie rade z tym, tłuamczyłam sobie, że na aerobiku wylewam siódme poty, że chce fajnie wyglądac na wakacje i nie warto!! a jednak nie wytrzymałam. Czy coś źle robie, czy jestem jakaś gorsza i nie moge wytrwać :(:(
14 kwietnia 2011, 09:15
A jak wyglądał Twój przykładowy jadłospis ? 1300-1500 kcal to nie wszystko, zależy co jadłaś :)
- Dołączył: 2011-01-12
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 1273
14 kwietnia 2011, 09:18
Współczuję :( Wiesz, ja sama tak mam czasem, nie chcę być hipokrytką, udzielając Ci rad, ale myślę, że nie powinnaś eliminować z diety wszystkich "zakazanych" rzeczy i czasem sobie na coś pozwolić słodkiego. Bo później jest takie szaleństwo.
- Dołączył: 2007-12-19
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 3043
14 kwietnia 2011, 09:22
Dokładnie! Ja jestem od miesiąca na diecie, czasem pozwalam sobie na odrobinę czegoś "niedozwolonego". Zaspokaja to moją potrzebę i nie mam poczucia, że "coś tracę" przez dietę. Zwykle miewałam kompulsy, a teraz idzie mi dobrze (odpukac!)
14 kwietnia 2011, 09:26
Mnie kompulsy nie meczą, na szczęście. Ale wiem jak to jest - "odrabianie" dni na diecie. ![]()
wuwuwu ma rację. Jeśli raz na parę dni pozwolisz sobie na małą słodkość to nie zaprzepaścisz przecież całej diety i zapobiegniesz przy okazji takim "wybrykom". ![]()
- Dołączył: 2011-01-12
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 1273
14 kwietnia 2011, 09:35
Ja np. dziś wrzuciłam sobie do owsianki 2 kostki gorzkiej czekolady, było słodko jak cholera i zaspokoiłam swój głód słodyczowy :)) Naleśniki też często jem na słodko, czy też kanapki z dżemem itp. To, że jesteśmy na diecie, nie znaczy, że mamy sobie wszystkiego odmawiać.
Choć oczywiście zdarzają mi się czasem napady typu: muszę zjeść coś słodkiego (niestety zwykle wieczorem), no i wtedy biegnę do sklepu po jakieś wafelki, ciastka, później żałuję i mam wielkie wyrzuty sumienia (jakby mi to ktoś inny podsuwał)... Dlatego staram się nie ograniczać całkowicie, wtedy takich akcji jest mniej.
Niestety niewiele z nas ma taką silną wolę, żeby rezygnować ze wszystkiego i trzymać w ryzach swoje żądze :D
14 kwietnia 2011, 09:58
Agaszek wytłumaczenie zaiste pomysłowe. ![]()
- Dołączył: 2005-11-27
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 547
14 kwietnia 2011, 10:01
jadłam najczesciej tak:
śniadanie: j,narutlany + płatki + jakiś owoc ( np pół pomarańczy, mandarynka)
II: grahamka z chudą wedliną
obiad: ryż brązowy z warzywami albo kuks kus z warzywami
IV: owoc ( jabłko, banan)
kolacja twarożek + 2 deseczki wasy
i tyle. czyli wcale nie mało. Wydaje mi sie, że troche już monotonnie sie robilo, bo w sumie jadłam często to samo, ale dobrze sie czułam, nie chodziłam głodna. Ostatnio usłyszałam coś takiego, że ludzie często starają sie swoje problemy zajadać, np to, że nie mają bliskiej osoby. ja nie mam chłopaka i jakoś sie nie zapowiada ( na pewno nie z moim wyglądem) , obecnie przyjaciół też jakoś brak, i wydaje mi sie że jedzenie troche mi zastepuje inen przyjemności