Temat: Pomocy-gdzie popełniłam błąd, co mam dalej robić?

Dziewczyny, mam 24 lata, 156 cm wzrostu i 53,5 kg. PPM 1250 kcal. Z góry przepraszam za bardzo długi post.

Odkąd skończyłam technikum i poszłam na studia, moja waga wzrosła o 10 kg w 5 lat. Gdy zobaczyłam na wadze 56 kg i swoje odbicie w lustrze, stwierdziłam, że to gruba przesada i to ostatni dzwonek, żeby coś z tym zrobić. Kupowałam już diety z BeBio, Vitalii, różnych dziwnych stron, byłam też u dietetyczki, która rozpisała mi dietę, ale żadna z nich nie dochodziła do skutku, głównie ze względu na ograniczenia w wynajmowanym pokoju (1 palnik turystyczny, bardzo mała lodówka).

Stwierdziłam, że lepiej będzie rozpocząć dietę po swojemu i trzymać się rozpiski makro i kalorii. Zazwyczaj mój dzień wygląda tak:

Śniadanie: kromka chleba żytniego razowego+pół awokado+jajko sadzone na oleju w sprayu

II Śniadanie: shake białkowy(20g)+szklanka mleka roślinnego/krowiego+garść świeżych owoców

Obiad: makaron pełnoziarnisty 50 g+sos z warzyw (pomidory, cukinia, cebula, czosnek)+30g mozarelli/kawałek tarty warzywnej z serem feta na pełnoziarnistym spodzie lub inna bezmięsna wariacja

Kolacja: w zależności od tego co mi zostało: kasza jaglana z owocami/jogurt bez cukru/banan/nic, jeżeli nie jestem głodna

Nie jem niezdrowych słodyczy, 1-2x w tygodniu zdarzy mi się kupić baton np Dobra Kaloria i zjeść go na 2 śniadanie. Nie piję alkoholu, rzadko jem na mieście. Oprócz tego piję codziennie 1,5l wody i dużo herbaty (yerba, zielona). Chodzę na siłownie średnio 3-4x w tygodniu (na początku bieżnia 15 min, ćwiczenia na maszynach, potem interwały na stepperze 30 min)-podczas takiego treningu spalam ponad 500 kcal. W ciągu dnia zazwyczaj nie jestem głodna, chyba, że mam zachcianki (słodycze, niezdrowe jedzenie, ale tego nie chcę jeść i sobie odmawiam). Hormony tarczycy badałam w grudniu, były na granicy niedoczynności, ale po tym jak unormowałam sen i regularność posiłków poprawiły się (w lutym). Cukier w porządku.

Od początku prawdziwego odchudzania (20.03) schudłam 2,5 kg oraz łącznie 7 cm. Myślałam, że odchudzanie może nie jest proste, ale zero-jedynkowe-jesteś na deficycie=chudniesz. Mój tytułowy problem, polega na tym, że od miesiąca moja waga stoi. Próbowałam zwiększyć sobie kaloryczność posiłków, zwiększyć wysiłek podczas treningów, zrobić sobie cheat day, ale to nic nie daje. Dzisiaj stanęłam na wadze i znowu widzę 53,2 kg. Znowu wróciłam do punktu wyjścia. Gdzie popełniam błąd? Co robię nie tak?

Nie mozesz jesc ponize PPM to na pewno bo zwalnia przemiana materii. 4 treningi tygodniowo? ale jakie? Jak dlugo? to tez wazne. Czy duzo sie ruszasz w ciagu dnia lub czy masz tryb siedzacy? na jakiej podstawie kalkulator wyliczyl 1700kcal CPM? To by oznaczalo ze malo sie ruszasz w ciagu dnia. U kazdego jest inaczej trzeba obserwowac swoj organizm i zapisywac co sie je i ile sie pala kalori. A moze poprostu masz zastoj. To sie zdarza bardzo czesto i trzeba przeczekac i nie poddawac sie :)

Pasek wagi

elziwa napisał(a):

Nie mozesz jesc ponize PPM to na pewno bo zwalnia przemiana materii. 4 treningi tygodniowo? ale jakie? Jak dlugo? to tez wazne. Czy duzo sie ruszasz w ciagu dnia lub czy masz tryb siedzacy? na jakiej podstawie kalkulator wyliczyl 1700kcal CPM? To by oznaczalo ze malo sie ruszasz w ciagu dnia. U kazdego jest inaczej trzeba obserwowac swoj organizm i zapisywac co sie je i ile sie pala kalori. A moze poprostu masz zastoj. To sie zdarza bardzo czesto i trzeba przeczekac i nie poddawac sie :)

Trening zaczynam od rozgrzewki na bieżni, tempo 8, bieg około 15 min (zaczynałam od 1 minuty-miałam bardzo słabą kondycję, jest coraz lepiej), następnie przechodzę na maszyny i ćwiczę z obciążeniem na każdym treningu osobno nogi i pośladki, plecy i biceps, brzuch. Obciążenie adekwatne do tego, ile dana partia udźwignie. Staram się wykonywać min. 5 różnych ćwiczeń na każdą partię ciała. Następnie przechodzę na steper i wykonuję tam ćwiczenia interwałowe ok 30 min (1 min poziom 6/28, 1 min poziom 22/28).

W ciągu dnia praca stojąca, niestety rzadko mam szansę nawet na spacer. CPM = 1714 kcal- tyle wyszło według kalkulatora internetowego przy niskiej aktywności.

Dieta bardzo słabiutka jakościowo, niestety. Nie jesz mięsa? To dawaj normalne źródła białka.

Jak czytam takie mądrości (nie twoje) na forum jak diety 1000-1200 kcal (niektórych użytkowniczek), to aż się gotuję w środkunapisał(a):</p

:>" title= napisał(a):

:>" class="emoticon" data-code= napisał(a):

:>">

Pasek wagi

co robisz źle? 

Zle obliczylas cpm

Nie policzylas ile dziennie spozywasz kcal i nie podalas rozkładu makr

Nie wzięłaś pod uwagę innych czynnikow np: długość i jakość snu, innych badan niz tarczyca, wlasnej niecierpliwości i znajomości własnego organizmu

Pomysl np. o jedzeniu ryb zamiast odżywki białkowej, makaronu więcej niż 50g oraz ćwiczeniach z wolnymi ciężarami zamiast maszyn

Ps. Moja waga potrafi stać 3 msce a nawet wzrastać kilo, dwa. Też mam małą lodówkę i mały piecyk.

czyli jesz 900-1200 kcal przy PPM=1250. Tu może być problem. Jedzenie poniżej PPM zawsze oznacza spowolnienie metabolizmu. To że nie jesteś głodna o niczym nie świadczy. Głodówka to dostarczanie organizmowi mniej kalorii czy mniej maro i mikro elementów niż on potrzebuje do prawidłowego funkcjonowania. Jeśli masz CPM=1700 to moim zdaniem dietetyczka miała rację dając ci dietę 1400 kcal. Paradoksalnie na niej mogłabys chudnąć szybciej niż teraz (a przynajmniej równomiernie) bo póki co miałaś początkowy spadek a teraz zastój.

Pasek wagi

Brak głodu, rzekomy lub prawdziwy, przy takiej dawce kcal to znak, że organizm zwalnia metabolizm i dostosowuje się do nowej dawki kalorii. Chciałabyś całe życie jechać na 1000 kcal? Ja bym się zdołowała. W dodatku mało jedzenia+dużo ćwiczeń=wysoki kortyzol, a wiadomo, że utrudnia odchudzanie, w dodatku możesz z powietrza przybrać np. w dolnej części brzucha.

Pasek wagi

NeverGoodEnough21 napisał(a):

Marisca napisał(a):

Nie wiem co mam Ci poradzić, ale ja mam 152 cm wzrostu i jak mi się trochę przytyje to jem 1200-1300 kcal i albo ćwiczę co 2 dzień na rowerze przez godzinę, albo bardzo dużo intensywnie spaceruję.
A na co dzień ile jesz kcal? 

Poza dietą nie liczę dokładnie, ale raczej koło 1700-1800 kcal, a duuuużo się ruszam, ale wiesz ja i po ciąży i po 30-stce już.

W każdym razie nigdy, ale to nigdy nawet jak byłam dużo młodsza nie byłam w stanie schudnąć powyżej 1300  kcal. 

Miałam bardzo podobnie :/ U mnie wyszła lekka niedoczynność (TSH ok. 4), ale też podwyższona insulina. Jak dostałam rozpiskę od diety, to zaczęłam chudnąć, i błędy, jaki widzę u Ciebie to brak warzyw praktycznie. Na śniadanie dodaj pomidora, sałatę, plaster żółtego sera; na drugie przegryź marchewkę i ogórka; do obiadu dodaj surówkę z surowych lub kiszonych warzyw (zadbaj o dobre bakterie w jelitach, bo jogurtów nie widzę ani nic takiego), wyrzuć cukier z tej kolacji! To, co napisałaś, to śniadanie, a na kolację zjedz zupę z kawałkiem białka (jak jesz mięso to mięso, jak nie to fasolę, nawet z puszki, czy tofu).

Dwurozec napisał(a):

Brak głodu, rzekomy lub prawdziwy, przy takiej dawce kcal to znak, że organizm zwalnia metabolizm i dostosowuje się do nowej dawki kalorii. Chciałabyś całe życie jechać na 1000 kcal? Ja bym się zdołowała. W dodatku mało jedzenia+dużo ćwiczeń=wysoki kortyzol, a wiadomo, że utrudnia odchudzanie, w dodatku możesz z powietrza przybrać np. w dolnej części brzucha.

Dzięki za rady-od dawna borykam się z oponką pod pępkiem, ale zawsze myślałam, że to pozostałość po byciu grubym dzieckiem :D

Wisterya napisał(a):

Miałam bardzo podobnie :/ U mnie wyszła lekka niedoczynność (TSH ok. 4), ale też podwyższona insulina. Jak dostałam rozpiskę od diety, to zaczęłam chudnąć, i błędy, jaki widzę u Ciebie to brak warzyw praktycznie. Na śniadanie dodaj pomidora, sałatę, plaster żółtego sera; na drugie przegryź marchewkę i ogórka; do obiadu dodaj surówkę z surowych lub kiszonych warzyw (zadbaj o dobre bakterie w jelitach, bo jogurtów nie widzę ani nic takiego), wyrzuć cukier z tej kolacji! To, co napisałaś, to śniadanie, a na kolację zjedz zupę z kawałkiem białka (jak jesz mięso to mięso, jak nie to fasolę, nawet z puszki, czy tofu).

Dzięki za pomysł, brakowało mi jakiegoś konkretnego dania na kolację z białkiem, które nie byłoby twarogiem albo jajkiem gotowanym na twardo :) Z chęcią wypróbuję zupę fasolową :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.