- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
4 marca 2019, 22:14
Cześć wszystkim
W 2016 r. endokrynolog stwierdził u mnie insulinooporność i zespół policystycznych jajników. Przez około 8 miesięcy trzymałam się dzielnie według wskazań: żadnych słodyczy, zbóż, pseudozboża i owoce rzadko (owoce to tylko te niskocukrowe), żadnych ziemniaków, marchewki, buraków, dyni, kukurydzy itd. Waga spadała średnio o 2 kg miesięcznie bez liczenia kalorii itd. I właściwie to był jedyny okres w moim życiu kiedy waga tak śmiało i bezzastojowo spadała. Ale po tych ośmiu miesiącach byłam wykończona. Jasne, w końcu przestało mnie ciągnąć do słodyczy i nie chodziłam głodna. Ale co z tego jak nie mogłam sobie poradzić z brakiem pieczywa? Jakiegokolwiek pieczywa, czy to żytniego, pełnoziarnistego czy gryczanego. Coraz częściej zaczęłam jeść pieczywo (pełnoziarniste). Aż w końcu zaczęło być ze mną na codzień. Moje wyniki nie były złe, więc przestałam się totalnie przejmować.Ale też stwierdziłam, że trudno, nie umiem żyć bez chleba czy bułek, więc najwyżej będę mieć cukrzyce typu 2, trudno. Ludzie z tym żyją, a ja przecież i tak chuda już nie będę, po co się starać? Niestety ciągły głód pieczywa powodował, że nie tylko jadłam je przy każdym posiłku, ale też zaczął powodować głód na inne węglowodany- słodycze. I po ok. roku dałam za wygraną i jadłam także słodycze. Przytyłam niecałe 2 lata nieco ponad 10 kg. W końcu postanowiłam położyć temu kres, zrzucić wagę i poprawić wyniki badań. W tym momencie nie wiem jak się mają moje wyniki, dowiem się dopiero za dwa tygodnie, ale obawiam się, że źle. Od jakiegoś czasu staram się utrzymywać ujemny bilans kaloryczny i nie jem słodyczy (poza wpadką w tę sobotę, przyznaję, nie umiałam poradzić sobie z emocjami i je zajadłam, pracuję nad emocjami, jest duża poprawa przez ostatnie pół roku). Ćwiczę od 35 min do 1,5 h dziennie, głównie ćwiczenia na całe ciało.
Przez ten czas (ok. 3 tygodnie? chyba tak), schudłam tylko 1 kg. I on jest taki niepewny. Więc jeszcze raz prześledziłam to co jem i widzę, że nadal moim problemem jest pieczywo. Jasne, obecnie jem je tylko dwa razy dziennie (chleb razowy bez drożdży, żytni razowy albo bułki grahamki). Kasz, ryżu, makaronów, ziemniaków w ogóle nie jem, bo nie przepadam, więc to nie problem. Ale to pieczywo... wiem, że jak je rzucę całkiem to znowu- wytrwam jakiś czas, a potem się rzucę na bułki i będzie mi wszystko jedno. Z drugiej strony chcę być zdrowa. Przez te 8 miesięcy, o których pisałam wcześniej próbowałam robić oopsies, bułki z twarogu i babki jajowatej i inne takie "pieczywa", ale to kompletnie nie to.
Wiem, że problem jest może z czterech liter, ale to dla mnie ważne. Macie dla mnie jakieś rady? Coś, co pozwoli mi zmienić nawyki na zawsze? Może jak odstawić to pieczywo bez bólu? Jak bez niego żyć? A może znacie coś co ma tak zbliżony smak, że pozwoli mi o nim zapomnieć, zastąpić a jednak nie jest ze zboża? A może wiecie czy mogę mieć jakiś nie wiem, niedobór który powoduje u mnie tak silne pragnienie jedzenia chleba i bułek? Albo może macie jakieś rady jak schudnąć w takiej sytuacji?
5 marca 2019, 12:17
Może nie wszystko napisałam jak trzeba: w tej chwili nie jem pół bochenka chleba, a 100 g pieczywa. Więc nie uważam, że to jest jakaś tragedia. Ale po jednej kromce razowca mam cukier 180, gdzie przy batonie nie przekracza mi 90. To jest problem. Bardzo dziwny, ale jednak.Liandra, głównym źródłem węglowodanów są dla mnie warzywa w każdym posiłku (głownie sałaty i inne sałatowe, kapusty, rzodkiew, rzodkiewka, pomidory, ogórki, kalarepa, kalafior, brokuły, papryka, cukinia, bakłażan...).Karolka_83, dziękuję za obszerną wypowiedź. Gratuluję poprawy wyników! Wezmę sobie te rady do serca:) ZuzaG. nie wyję w poduszkę. Nie wiem, w której części wypowiedzi to znalazłaś? Szukam dla siebie sensownego rozwiązania, który pozwoli mi jednocześnie być zdrową i mieć przyjemność z życia. Tak trudno to zrozumieć? Dziękuję za wszystkie rady i podpowiedzi.
Bo chleb jest węglowodanem złożonym i insulina uwalniana jest dłużej, poziom cukru spada wolniej, ale jednocześnie jesteś syta na dłużej. Baton to cukier prosty, który powoduje gigantyczny wyrzut insuliny i dlatego cukier szybko rośnie i jeszcze szybciej spada i pokazuje Ci 90. Ale to sprawia, że szybko robisz się głodna. Mnie diabetolog mówiła, że dlatego węglowodany złożone są lepsze, bo to wszystko dzieje się pomału - pomału rośnie cukier i pomału maleje, bo nie ma wielkiego jednorazowego wyrzutu tej insuliny - jest to bardziej rozłożone w czasie i nie jest przez to obciążona trzustka. Przy węglowodanach prostych jest od razu stroma górka i spadek - trzustka jest katowana a z czasem po latach następuje zmęczenie materiału i wyniki są coraz gorsze aż do cukrzycy i potrzeby zastrzyków insulinowych. Ważniejsze jest długofalowe myślenie niż skupianie się na pojedyńczej kromce, która pokazuje 180 :) A z ciekawości, po jakim czasie mierzyłas ten cukier?
Edit: Tu masz wykres jak to wygląda. Ten czerwony to weglowodany proste - skok, spadek i głód. A ten niebieski to weglowodan złożony z niskim IG - pomalutku sobie rośnie i spada i o wiele dłużej nie dochodzi do tego uczucia głodu. A z tabelek wynika, że chleb razowy to niskie IG więc wykres niebieski. Widac też, że przy batonie maksymalna ilosć cukru i insuliny jest 2 razy większa niz przy tej kromce chleba. A im więcej wali insuliny tym gorzej dla trzustki. Po batonie masz na końcu 90, ale ile było w międzyczasie?
Edit 2: Moja mama nie lubi chleba żytniego ani na zakwasie i kupuje sobie w piekarni chleb z niskim IG. Jadłam taki z Familijnej i w sumie nie różni się prawie w smaku i konsystencji od pszenniaka a niby ma niższe IG, więc moze spróbuj z czymś takim i sprawdź sobie cukier po nim? Myslę, ze musisz znaleźć "swój" chleb po prostu.
Edytowany przez Karolka_83 5 marca 2019, 12:29
5 marca 2019, 12:20
Może nie wszystko napisałam jak trzeba: w tej chwili nie jem pół bochenka chleba, a 100 g pieczywa. Więc nie uważam, że to jest jakaś tragedia. Ale po jednej kromce razowca mam cukier 180, gdzie przy batonie nie przekracza mi 90. To jest problem. Bardzo dziwny, ale jednak.Liandra, głównym źródłem węglowodanów są dla mnie warzywa w każdym posiłku (głownie sałaty i inne sałatowe, kapusty, rzodkiew, rzodkiewka, pomidory, ogórki, kalarepa, kalafior, brokuły, papryka, cukinia, bakłażan...).Karolka_83, dziękuję za obszerną wypowiedź. Gratuluję poprawy wyników! Wezmę sobie te rady do serca:) ZuzaG. nie wyję w poduszkę. Nie wiem, w której części wypowiedzi to znalazłaś? Szukam dla siebie sensownego rozwiązania, który pozwoli mi jednocześnie być zdrową i mieć przyjemność z życia. Tak trudno to zrozumieć? Dziękuję za wszystkie rady i podpowiedzi.
Ale nie możesz zjeść ciastka i być ciastkiem, nie rozumiesz? Skoro pieczywo Ci szkodzi to albo odstawiasz pieczywo i nie masz problemów zdrowotnych, albo jesz pieczywo ze wszystkimi tego konsekwencjami. To proste. A przyjemność z życia poszukaj gdzieś indziej, gdzieś daleko od chleba. To jedyna Twoja przyjemność w życiu? Smutne.
5 marca 2019, 12:38
A czy po chlebie żytnim razowym na zakwasie też masz taki wysoki skok cukru? Pszenica szybko podnosi cukier, nawet pełnoziarnista.
Też mam PCOS i insulinooporność, jem tylko chleb żytni razowy na zakwasie, pszennego unikam. Wystarczy pilnować ogólnego ig posiłku, a nie pojedynczych produktów, czyli łączyć węglowodany z białkiem, tłuszczem i błonnikiem (warzywami, strączkami). Jem także inne pełnoziarniste węglowodany (ryż brązowy, kasze, płatki owsiane, czasem makaron razowy z pszenicy durum). Z tym, że pilnuję, żeby każdy posiłek był zbilansowany pod względem BTW. Więcej o bilansowaniu posiłków przy insulinooporności możesz poczytać na blogu Kreatornia Zmian (czy jakoś tak).
No i niestety chudnięcie 1 kg/mies. przy tych schorzeniach to i tak dobrze. Trzeba się sporo ruszać z umiarkowaną intensywnością, dobre są marsze i rower. Polecam Ci jednak liczyć kalorie i pilnować makr (Fitatu lub inna aplikacja na telefon). U mnie się sprawdza dieta ok 2150 kcal, białko 100g, tłuszcz 85g, węglowodany 250g. Wzrost 170, waga 87 kg, aktywność fizyczna ok 1,5 h/dziennie. Chudnę ok. 1-1,5 kg/mies.
5 marca 2019, 12:41
Karolka_83 bardzo dziękuję za wpis, ten wykres wiele pokazuje! Niby się to wie, ale tak obrazowo to jakoś lepiej... A cukier mierzyłam po ok. 1,5 h po posiłku. Może powtórzę jeszcze test z chlebem i zrobię pomiar po godzinie, dwóch i trzech, dla pewności.
5 marca 2019, 12:50
mPerelka zwrócę większą uwagę na makra :) Taki cukier mam właśnie po chlebie żytnim na zakwasie.
5 marca 2019, 12:57
A czy po chlebie żytnim razowym na zakwasie też masz taki wysoki skok cukru? Pszenica szybko podnosi cukier, nawet pełnoziarnista. Też mam PCOS i insulinooporność, jem tylko chleb żytni razowy na zakwasie, pszennego unikam. Wystarczy pilnować ogólnego ig posiłku, a nie pojedynczych produktów, czyli łączyć węglowodany z białkiem, tłuszczem i błonnikiem (warzywami, strączkami). Jem także inne pełnoziarniste węglowodany (ryż brązowy, kasze, płatki owsiane, czasem makaron razowy z pszenicy durum). Z tym, że pilnuję, żeby każdy posiłek był zbilansowany pod względem BTW. Więcej o bilansowaniu posiłków przy insulinooporności możesz poczytać na blogu Kreatornia Zmian (czy jakoś tak).No i niestety chudnięcie 1 kg/mies. przy tych schorzeniach to i tak dobrze. Trzeba się sporo ruszać z umiarkowaną intensywnością, dobre są marsze i rower. Polecam Ci jednak liczyć kalorie i pilnować makr (Fitatu lub inna aplikacja na telefon). U mnie się sprawdza dieta ok 2150 kcal, białko 100g, tłuszcz 85g, węglowodany 250g. Wzrost 170, waga 87 kg, aktywność fizyczna ok 1,5 h/dziennie. Chudnę ok. 1-1,5 kg/mies.
chcialam pytac czy odpowienio bilansuje posilki, IG latwo zbic dodajac tluszcz np.
zastanawialam sie czy przez te 8 miesiecy po prostu nie jadlas za malo, jesli wyeliminowalas duzo weglowodanow, czy zastapilas to czyms - bialkiem, tluszczem ? moze potrzebujesz lepiej ogarnietej diety.
5 marca 2019, 13:48
Może chleb z namoczonej kaszy gryczanej? Sama nie próbowałam, ale czytałam że jest smaczny. Gryka to też zboże, ale chyba aż tak poziomu cukru nie podnosi.
5 marca 2019, 14:15
Aniloratka, zdecydowanie nie jadłam za mało. Jadłam np. dużą miskę surówki albo sałatkę na bogato (tzn. z oliwą, serami itp), do tego ok. 150-200 g twarogu z 3-4 dużymi łyżkami śmietany na śniadanie. Albo: dwie ryby z puszki (takie po 170 g) plus miska sałaty. Na drugie śniadanie najczęściej zjadałam 100-250 g orzechów plus warzywa (zwykle tutaj papryka, pomidor, kalarepa, kalafior). Czasem zamiast orzeszków było jabłko/dwie śliwki/125 g borówek. Na obiad zwykle jadłam jakieś mięso (zwykle duszone, ale czasem i smażone się zdarzyło), taka normalna porcja plus warzywa albo potrawkę z warzyw strączkowych. Na kolację często jadłam zwykle jajka w rożnej formie (nawet 4-6), rybę (ok. 200 g) albo twaróg z rzodkiewką i szczypiorkiem (ok.200g). Więc porcje były duże, kaloryczne i mega syte. Więc do teraz zastanawiam się, jak to się działo, że przy tym chudłam. Pamiętam, że na początku liczyłam kalorie, ale potem sobie odpuściłam i jadłam po prostu do uczucia sytości. Jakbym tyle jadła codziennie, w sensie zmieniając proporcje białka na cześć węglowodanów to bym była trzy razy większa. A mój żołądek jest jak wielki worek.
Jak sobie tak teraz myślę to chyba jednak faktycznie powinnam bardziej zwracać uwagę na makra. Skoro wtedy waga leciała, może nie muszę wszystkiego wywalać tylko zmienić te proporcje? Więcej białka i tłuszczu, mniej węgli?
Ooo pomysł z chlebem z gryki wydaje się super. Spróbuję :) Dzięki!
5 marca 2019, 14:26
bo wlasnie to jest ta tajemnica, ze zeby schudnac trzeba jesc :D a jak sie wyelimunuje chleb i makarony, przetworzone jedzenie, i je sie warzywa mieso i ryby to czlowiek od razu lepiej sie czuje