Temat: Huśtawka nastrojów na diecie i problem z synem

Hej macie problem z huśtawką nastrojów na diecie? Ja zauważyłam że mam zt ym duży problem, bardzo szybko się denerwuje i łatwo mnie wyprowadzić z równowagi.. Samotnie wychowuje syna plus praca i dieta jestem strzępkiem nerwów.Mój syn ma 11 lat chodzi do 5 klasy podstawówki ale z nim mam również same problemy nic mi nie pomaga.Ostatnio w sobote tak mnie zdenerwował ,Szłam z moimi 3 przyjaciółkami na zakupy chciałam mu też zobaczyć kilka rzeczy bo nwm kiedy następnym razem miała bym czas i powieedziałąm mu już tydzień wcześniej żeby ten dzień sobie zarezerwował . Weszliśmy do galerii i już po 40 minutach marudzenie pyskowanie, na prawdę próbowałam być cierpliwa ale słysząc ,, nie będe chodził z babami po sklepach,, i ciągłę komentarze serio wyprowadzał nas z równowagi  . W pewnym momencie przesadził a jego złośliwość osiągnęła już szczytu bo przymierzyłąm sukienkę i rozmawiałm z dziewczynami powiedziałam że pogrubia mnie na co on powiedział ,, nigdy nie znajdziemy ubrania w którym wyglądasz szczupło''. Na prawdę coś we mnie pękło nie dość że powiedział to przy moich koleżankach to jeszcze uderzył w mój kompleks. Mimo że już zaliczyłam duży progres jeśli chodzi o odchudzanie . Na krzyczałąm na niego że jak tak można się odezwać do mamy wgl moje przyjaciółki też go ochrzaniły poniosło mnie trochę i kazałam mu rękę dać . Protestował ale byłam stanowczai w końcu musiał . Powiedziałam mu że skoro on mi narobił wstydu to teraz poczuje się jak ja i niech zobaczy czy to miłe .Cały czerwony się zrobił ale dalej pyskował po 3h przeszliśmy koło jego znajomy chchciał mnie puścić ale byłam jeszcze zła na niego bardzo pozatym nadal się źle zachowywał . Po tym jak znajomi go zobaczyli to się popłakał powiedział że jestem najgorszą mamą na świecie przyjaciółka zobaczyłą że jest mi przykro bardzo podeszła do mnie i powiedziała żebyśmy się rozdzieliły i ona i Wiolka wezmą mojego syna a ja pójdę z Marzeną zgodziłąm się  bo już nie miałam sił do niego . Wiolka zapytałą mnie czy syn ma chodzić za ręke z nią powiedziałąm że tak bo byłam na niego wściekła . WIem że może trochę przesadziłam ale nie wiedziałam co mogę zrobić już człowiek cały czas pracuje i wychowujedziecko do tego siłownia dieta a raz na jakiś czas nie może się nawet rozerwać . Uważacie że przesadziłam i jest to kwestia włśnie odchudzania i stylu życia czy moje zachowanie było adekwatne przyjaciółki powiedziały mi że nibynic złego nie zrobiłamone już by dawno nie wytrzymały.

jeśli kochasz dziecko to go nie upokarzaj, bo jeśli matka jest powodem upokorzenia i robi to z premedytacją to dziecko traci poczucie bezpieczeństwa i staje się nerwowe, był spokojny z kolezanka bo zapewne był tak wściekły zawiedziony i upokorzony ze emocjonalnie odplynal  

Ojciec nie uczestniczy w wychowaniu?

Jesu..... wleczenie dzieciaka jak się idzie do galerii z koleżankami dla rozrywki...chyba by mi do głowy nie przyszło, nawet mój chłop nie chodził by 40 minut po galerii patrząc jak szmaty przymierzam, a co dopiero dzieciak... a na 40 min się przecież nie skończyło...   Nie, nie mam problemów z nastrojami na diecie, a ty chyba powinnaś brać jakieś ziołowe leki na uspokojenie- reklamują tego mnóstwo i może przemyśleć diete, czy na pewno jest prawidłowa/a nie zbyt drastyczna i czy to jej wina, że jesteś taka rozchwiana emocjonalnie... relacje z dzieckiem masz fatalne i nie jest to efekt 1 zakupów a dłuższego procesu na co dzień. Zadbaj o to bo wkrótce możesz go w ogóle "stracić" w sensie zaufania i kontaktu.

Idiotyzm. Nie że Ty jesteś idiotką, tylko że to konkretne opisane zachowanie było idiotyczne wg mnie. Już nawet nie o to chodzi, że dla 5-klasisty chodzenie za rękę czy z ciotkami czy z matką to jednak zdecydowanie siara i obciach, bo to już wiemy. Ale ukarać dzieciaka za to, że jest zmęczony, że Ty jesteś rozdrażniona i że masz kompleksy? Wejść w relację na poziom dwojga kopiących się dzieci - Ty mi przypieprzyłeś, to ja się teraz zemszczę i przypieprzę Tobie, żeby sobie ulżyć? Zrobię Ci na złość i Ci pokażę kto tu rządzi, bo sobie nie radzę z niecierpliwością? Bez sensu. Owszem, to się zdarza, bo nikt tak nie wypróbowuje dorosłych nerwów jak dzieciory (żeby nie było, że jestem idealna - kiedyś w supermarkecie tak się wkurzyłam na bachorki, w dodatku "zawodowe" a nie "osobiste", które mi się rozpełzły i nie reagowały na prośby, że usiadłam na podłodze przy wózku i z bezsilności się poryczałam, też idiotyzm). Ale to że każda z nas ma za sobą doświadczenie idiotycznego zachowania się nie zmienia faktu, że idiotyzm pozostaje idiotyzmem :) Więc zdecydowanie przegięłaś. Myślę, że ani Tobie ani Twojemu synowi takie Twoje zachowanie nie pomogło, a tylko zaszkodziło i na samopoczucie obojga z Was i na Wasze wzajemne relacje. Ty masz moralnego kaca, a on pewnie poczucie krzywdy. Owszem, Twoja impulsywność może być kwestią diety (np ja głodna łatwiej tracę nad sobą panowanie i na głodówkach głupieję), zdrowia (tarczyca, hormony, mikroelementy, zaburzenie wydzielania neuroprzekaźników, może niedobór D3, Mg lub B?), nieprzemyślanego stylu wychowania, ale także tego, że jesteś przemęczona, masz za dużo na głowie i chciałabyś zrobić tysiąc rzeczy za jednym zamachem - a tak się nie da. Jaki "czas dla siebie" i relaks, jak ciągniesz ze sobą 11latka i przy okazji chcesz mu też coś kupić? Ani on nie odpocznie ani Ty. Jak jesteś zajechana to i nerwy siadają. Galeria handlowa z zamieszaniem, hałasem, atakującymi bodźcami też nie jest dobrym miejscem relaksu. Ja po godzinie w centrum handlowym dostaję nerwówki i wścieklizny, nawet Ciebie nosiło i cierpliwości nie stało, to czemu nie miałoby nosić 11letniego dzieciaka? I włóczyć 11latka kilka godzin(!) po sklepach, w dodatku z dorosłymi babami, matką i trzema ciotkami? Odbija choćby z czystego zmęczenia i przebodźcowania. Tak na serio, to teraz jako dorosła nawet nie wytrzymałabym spokojnie 3 godzin z koleżankami podczas łażenia na ciuchach i przymierzania szmat. Brrr... A chłopak i to dzieciak? 

Nie chodzi teraz o to, byś się katowała, ani byś została supermatką. To niestety nie działa :-/ Ale myśleć, uczyć się na błędach i pracować nad własnym opanowaniem warto. Nie jesteś wszystkomogącym cyborgiem, ale Twój syn też nie. Co więcej nie jest dorosły, nie jest Twoim partnerem i nie ma obowiązku ani możliwości w dojrzały sposób zaspokajania Twoich potrzeb, współpracowania z Tobą w Twoich zamysłach, pomagania Ci i dbania o Twój komfort. To nie jego rola w ogóle. To Ty jesteś mamą. Ty - rodzic, on - dziecko, amen. Fakt, że jesteś samotną mamą i Ci ciężej niż przeciętnej mamie nie daje niestety supermocy Twemu synowi, by Ci ułatwił życie. Jemu też jest ciężej z samotną mamą, niż gdyby miał dwoje zaangażowanych rodziców. Generalnie oboje macie cięższy bagaż i oboje macie trudniej, oboje jesteście przeciążeni i oboje więcej płacicie za cierpliwość. Ale on nie musi płacić Twoich życiowych podatków, a Ty jego tak. Taka psia fucha rodzica. Życzę Ci dużo rozsądku, siły i wytrwałości, byś nie zamęczyła swoją nerwowością ani siebie ani syna :)

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.