- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
29 listopada 2018, 16:42
Cześć,
Nie spodziewałam się, że przyjdzie mi to pisać... Nigdy się nie spodziewalam, że wpadnę w anoreksję...
Od lipca przeszłam na dietę. Dość radykalnie, rygorystycznie podeszłam do tematu: maksymalnie obcielam kalorie i wymeczalam się podczas ćwiczeń. W drugiej połowie października zdałam sobie sprawę, że od 4 miesięcy jem 450-500 kcal i ćwiczę 2 godziny dziennie. Schudłam, a jakże. Z 68 kg na 50 przy 158 cm wzrostu.
Zatrzymał mi się okres, poza tym innych objawów nie odczuwalam. Byłam czasami zmęczona, ale żadnych zwrotów głowy, omdlen, wypadajacych włosów. Nie czułam się źle, ale niepokój rodziców którzy nie dawali mi żyć zmusił mnie do małej zmiany. Przeskoczylam właściwie z dnia na dzień na 750-800 kcal i tak jem do dziś. Obecnie ważę około 43 kg. Ćwiczę po 40 minut codziennie na rowerku stacjonarnym, czasami dorzucam 20-30 minut steppera.
Od dwóch tygodni próbuje zwiększyć kaloryczność diety, ale nie potrafię. Rozpisuje sobie jedzenie, zliczam, zgadza mi się, ale zawsze czegoś z listy nie zjem bo mam już za dużo. Nie zdążę w pracy, albo nie mam czasu w domu, nie czuję głodu. Poza tym mam w sobie paniczny lęk przed przytyciem. Wiem, ile mogę zjeść mięsa, że tyle sobie rozpisalam, ale i tak wezmę mniej. Mam straszną nerwice, współczuję mojemu otoczeniu, bo lęki żywieniowe przerzucam na wszystkich wokół.
Staram się jeść różnorodnie, wykluczylam jedynie z menu tluszcze, słodycze i fast foody. Jem ciemny chleb, jajka gotowane, drób pieczony/ gotowany/grillowany, gotowany brokuł i kalafior, surową marchewkę, gotowana na parze rybę, chudy twaróg, drobiowa szynkę, ogórki, pomidory, jogurt naturalny 0%, pieczone placki ziemniaczane/z cukinii, leczo wegetariańskie, bigos, zupy bez tłuszczu. Dzisiaj od dawien dawna zjadłam 100 g jabłka. Od czasu do czasu zjem chleb tostowy pelnoziarnisty. Jako przekąskę jem też błonnik, suszone śliwki, poduszki owsiane, od kilku dni czasami zjem fit kisiel. Pije dużo wody, mnóstwo herbat na trawienie.
Miałam długo problemy z wyproznianiem, używałam sensu, ale od kilku dni troszkę się poprawiło, to mój mały sukces i bardzo mnie to cieszy.
Chciałabym powoli zwiększyć kaloryczność, dodawać systematycznie po 50 kcal co 10 dni. Najlepiej w albo zwiększonej porcji śniadania/obiadu, albo dorzucić jakiś owoc, warzywo. Chciałbym dojść przynajmniej do PPM. Wstępnie rozpisalam to sobie na 2 miesiące, ale który to już raz...
Nie boję się, że rzucę się na jedzenie. Moja największa pasją jest gotowanie, a jeszcze większą pieczenie, właściwie codziennie godzinę lub dwie spędzam przy garach, niczego nie podjadajac. Robię to dla innych, mam bardzo silną wolę. Przez ten okres 5 miesięcy zjadłam 5 razy coś słodkiego, około 40-50 g ciasta z okazji jakiś urodzin. Nie ciągnie mnie nawet do ulubionej czekolady, kiedy ją komuś podaję.
Czy tak powoli zwiększając kalorie mogę zacząć tyc? Wiem, że trochę powinnam, jak przytyje do 46 kg to świat się nie zawali, chodzi mi raczej o więcej niż 3, 4 kg.
Czy mogę powoli dokładać kalorie, przez te 2 miesiące żeby dojść do PPM, potem znowu zrobić z miesiąc przerwy na tej kaloryczności i wrócić do podbijania kalorii, przynajmniej do 1400?
Jak z ćwiczeniami, coś zmienić? Zostawić to 40 minut dziennie, czy obniżyć nieco czas?
Pytam i proszę o pomoc, jestem bezradna sama ze sobą. Byłam u lekarza, ale do psychologa nie chce iść, nasiedzialam się u niego po śmierci narzeczonego i nie dałabym już rady. Ale teraz z sobą też sobie nie daje, przeżywam jakiś dramat wewnątrz. Tutaj są osoby znacznie mądrzejsze ode mnie i bardzo proszę o poradę.
Edytowany przez 29 listopada 2018, 16:48
12 marca 2019, 21:10
Ale ja jem, jem normalnie i nie chce być karmiona sonda. Jem też tłuszcze. Ostatnio mam tylko kłopot z przyswajaniem pożywienia, pojawiają się biegunki, silne bóle brzucha. Ale jem normalnie. W piątek mam tez wizytę u psychodietetyka.
12 marca 2019, 23:03
Nie. To nie jest prawdą. Człowiek, który je normalnie nie jest coraz bardziej zagłodzony. Oszukujesz. Tylko nie wiem po co.
18 marca 2019, 15:51
Wklejam menu od psychodietetyka na 2 dni:
WTOREK
ŚNIADANIE 8:00
- parówki Sokoliki – 2,5 sztuki
-2 plastry chleba
ŚNIADANIE 10:00
- plaster chleba
- ½ pomidora śliwkowego
- pierś z kurczaka 20 g
ŚNIADANIE 12:00
- 2 plastry chleba
- tuńczyk z wody (1/3 puszki)
- ½ pomidora śliwkowego
OBIAD 14:30
- pierś z kurczaka 130 g
- ziemniaki 60 g
- buraczki/surówka 100 g
- ogórek konserwowy/kiszony/konserwowa papryka
PODWIECZOREK 17:00
- 2 plastry chleba
- tuńczyk z wody (1/3 puszki)
- ½ pomidora śliwkowego
KOLACJA 19:00
- 3 plastry chleba
- tuńczyk z wody (1/3 puszki)
- ½ pomidora śliwkowego
- ogórek zielony
KOLACJA 21:00
- jogurt naturalny 0 % 400 g
ŚRODA
ŚNIADANIE 8:00
- jajecznica na wodzie z 1 jajka
- szczypiorek
-2 plastry chleba
ŚNIADANIE 10:00
- plaster chleba
- 1 parówka Sokoliki
- ½ pomidora śliwkowego
ŚNIADANIE 12:00
- 2 plastry chleba
- pierś z kurczaka 35 g
- ½ pomidora śliwkowego
OBIAD 14:30
- pierś z kurczaka 130 g
- ziemniaki 50 g
- buraczki/surówka 100 g
- ogórek konserwowy/kiszony/konserwowa papryka
PODWIECZOREK 17:00
- 2 plastry chleba
- pierś z kurczaka 35 g
- ½ pomidora
KOLACJA 19:00
- 2 plastry chleba
- 1,5 parówki Sokoliki
- ½ pomidora
KOLACJA 21:00
- jogurt naturalny 0 % 400 g/jogurt pitny 0 % 400 g
Co Wy na to? Dam radę na tym przytyć???
18 marca 2019, 16:02
ty tak trolujesz czy serio ? jogurt 0%, parowki, 1/2 pomidora , jajecznica na wodzie? co to za syf?
18 marca 2019, 17:13
Ja na redukcji jem więcej...
18 marca 2019, 17:14
Sama sobie to menu napisała...
Też tak uważam. Dietetyk nie będzie pisał o "plastrze chleba", bo to sformułowanie jest uknute przez autorkę. Dodatkowo ten totalny brak tłuszczu... to menu na wyniszczenie. Ale ona już podjęła decyzję.
Jajecznica na wodzie hahahaha, pół pomidora
, i ten syf - parówki i warzywa konserwowe - bleee... po co jeść takie g.?
Edytowany przez ggeisha 18 marca 2019, 17:18
18 marca 2019, 17:50
jak się robi jajecznicę na wodzie??
Nalewa się wodę na patelnię, a potem wbija jajko. Wróć, samo białko, bo żółtko mogłoby mieć za dużo tłuszczu.
Edytowany przez ggeisha 18 marca 2019, 17:51
18 marca 2019, 17:58
Jadłospis jest przepisany "na polskie" żeby rodzice mogli kontrolować że dobrze jem i pomagać mi szykować jedzenie..
A jajka jem całe. Za takie uwagi dziękuję i żegnam wszystkich, kończę się uaktywniac. Temat do zamknięcia.