Temat: Czy warto jest mówić, że jest się na diecie?

Hej wam! Dla tych, które pamiętają mój ostatni temat na forum: moja siostra się nie zmieniła, a ja mam na minusie 5,2 kg po 5 tygodniu ;D 

Temat właściwy:
Zastanawia mnie to, czy warto mówić, że jest się na diecie. Jesteśmy np u rodziny i słyszymy ''zjedz jeszcze kawałek ciasta'', ''zobacz, jakie dobre ciasteczka upiekłam'', ''zostaw te surówki, mięsa więcej weź, sosik taki dobry''. A nasza odpowiedź? ''Nie dziękuję'' i słyszymy, ale ten będzie smutny, tamtemu będzie przykro ble ble ble. 

Przesadzam, ale też tak się zdarza. Są osoby, którym nie wystarczy powiedzieć ''nie dziękuję'', a mam wrażenie, że od wiadomości że jesteśmy na diecie, będziemy cały czas obserwowani. Zjesz 1 kawałek ciasta i usłyszysz ''a ty przypadkiem nie jesteś na diecie? A tu ciasto jesz!'' Wiecie o co mi chodzi?

Ja np słyszę od babci, że jest jej przykro, jak zjem kawałek ciasta to, że mi nie smakuje. 

Jak sobie z tym radzicie? 

Czuję, że moja rodzina jest jakaś dziwna pod tym względem...

roogirl napisał(a):

Absolutnie nie warto nikomu takich rzeczy mówić. Czy zjesz czy nie zjesz i tak usłyszysz, ale jak powiesz nie dziękuję to o wiele mniej niż jak powiesz o diecie. Wtedy to się dopiero zaczyna... a po co, a na co, będziesz dosłownie na świeczniku i staniesz się nie wiadomo jaką sensacją na wszelkich spotkaniach rodzinnych. Wszyscy specjaliści od diety i odchudzania w postaci wujka Henia i cioci Jadwigi będą cię raczyć złotymi radami, przytaczać historie z życia. A już najgorsze co cię spotka to jak schudniesz i nie daj boże przytyjesz znowu kilka kilo :) Generalnie mniejszym złem jest siedzieć cicho. Ja z resztą nie rozumiem ludzi chwalących się tym wszystkim dookoła, że też im się chce wysłuchiwać.

(puchar) dokładnie tak. Na co komu ta wiedza? Moja dawna koleżanka, która długi czas zmagała się z anoreksją nie jadła słodyczy, zupełnie nic a nic, nawet cukierka miętowego nie wzięła do ust. Trwało to no z 6 lat o ile nie dłużej i to co najbardziej zapamiętałam to właśnie te momenty kiedy padało pytanie "a ty nie jesz ciastka?-ja nie jem słodyczy od 2 lat, od 4 lat od 6 lat" wtedy oczywiście zaczynało się gadanie i pełen podziw. Nie potrafiła powiedzieć zwyczajnie "nie dziękuje". Jeżeli szukasz zainteresowania to powiedz, jeżeli Ci na tym nie zależy to nie musisz się przed nikim tłumaczyć.

Pasek wagi

.

Pasek wagi

o matko, ukochany temat w mojej rodzinie... 

"A zjedz....czasem mozna....jeden kawałek Ci nie zaszkodzi... A wiadomo kiedy nastepnym razem będziesz mieć okazje cos takiego zjeść.... Słodycze tez sa potrzebne w organizmie... Ty zamiast sie odchudzać, to sie zacznij ruszać, samo spadnie.... A jak to jeść bez tłuszczu? Przecież to niedobre... (np kartacze, że bez polewania roztopionym smalcem ze skwarkami i cebulą).... Tłuszcz potrzebny jest w diecie, zwłaszcza właśnie smalec, bo inaczej kupy nie zrobisz... A po co sie odchudzasz, jak potem i tak znowu zaczniesz jeść i utyjesz"

I jeszcze wiele innych tekstów by sie pewnie znalazło. Najlepsza na takich rodzinnych spędach jest jedna ciotka, ktora cale życie była otyła chorobliwie, teraz schudła, ale tylko dlatego, ze sobie zrobiła operacje bariatryczną... Wiec w sumie żaden wyczyn. No ale rozumy pozjadala, bo przecież jej sie schudnąć udało. 

Pasek wagi

Jajanka napisał(a):

o matko, ukochany temat w mojej rodzinie... "A zjedz....czasem mozna....jeden kawałek Ci nie zaszkodzi... A wiadomo kiedy nastepnym razem będziesz mieć okazje cos takiego zjeść.... Słodycze tez sa potrzebne w organizmie... Ty zamiast sie odchudzać, to sie zacznij ruszać, samo spadnie.... A jak to jeść bez tłuszczu? Przecież to niedobre... (np kartacze, że bez polewania roztopionym smalcem ze skwarkami i cebulą).... Tłuszcz potrzebny jest w diecie, zwłaszcza właśnie smalec, bo inaczej kupy nie zrobisz... A po co sie odchudzasz, jak potem i tak znowu zaczniesz jeść i utyjesz"I jeszcze wiele innych tekstów by sie pewnie znalazło. Najlepsza na takich rodzinnych spędach jest jedna ciotka, ktora cale życie była otyła chorobliwie, teraz schudła, ale tylko dlatego, ze sobie zrobiła operacje bariatryczną... Wiec w sumie żaden wyczyn. No ale rozumy pozjadala, bo przecież jej sie schudnąć udało. 

To nieciekawa sytuacja, w sumie nie będę mówić nikomu o tym, że chcę schudnąć. Ale mam nadzieję, że za jakiś czas sama będziesz mogła się pochwalić super sylwetką i wtedy każdemu ucichnie jadaczka ;)

E tam moja rodzina uważa, że zdrowe odżywianie to jakaś chora dieta. Cukier krzepi i ma duzo niezbędnych składników, a jak go nie będę jadła to na własne życzenie zachoruje na hipoglikemię. Pełnoziarniste produkty tylko dla chorych ludzi. Pieczywo, ale białe podstawą diety. Co za tym idzie każdego obiadu oraz kolacji. Muszę się za każdym razem tłumaczyć jak czegoś nie chcę. Z słodyczami im przechodzi, ale z pieczywem bardziej zaczyna odbijać. Ja się nie odchudzam po prostu staram się jeść zdrowo. Mój tata żeby zaczęłam jeść tak jak wszyscy w domu zaczął mi z tekstami, że przez to jak jem mam mniejsze cycki (to nie prawda xD). No i jeszcze, że mi się przygląda, bo na bank więcej niż 40kg nie ważę, a ważę 53kg :P

Wracając do pytania. Zawsze możesz cały dzień nic nie jeść i potem zjeść trochę więcej niż zjadłabyś gdybyś jadła cały dzień.  Czy to jest mądre ? Jak nie wywoła u ciebie jakiś napadów i nie będzie to na siłę to tak. Ciężko powiedzieć czy mówienie, że się odchudzasz to dobry pomysl, bo jednak każdy człowiek jest inny. Niektórzy ludzie zawsze będą gadać. Lepiej po prostu dziękuj i jakoś znoś te teksty. To twoja sprawa co jesz. Nic na siłę. Chociaż jak chcesz to zaryzykuj i powiedz, że się odchudzasz. Jak się będ pytali czemu to powiedz czemu. Jak będą teksty typu czemu jesz słodycze skoro się odchudzasz to powiedz, że żeby schudnąć jest potrzebny deficyt kcal, więc jak zjesz 1 kawałek ciastka to dalej będziesz w deficycie. Wszystko można wytłumaczyć, ale nie każdy chce tego słuchać ii woli wiedzieć swoje.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.