- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
3 września 2018, 12:48
...kompulsy. Był spokój 2 miesiące waga prawie idealna (58 kg A cel to 57). I wszystko stracone w 3 dni. Mimo dosyć aktywnego w imprezy/świętowanie tygodnia wszystkie ciasta i słodycze udało mi się wyliczać w bilans. Już miałam plany kończyć ten deficyt. To mnie odpadły 3 kompulsy w 4 dni. Co jadłam? Pisać nie będę dokładnie, ale wyszło mi w piątek ok. 5000 kcal, w sobotę przerwa ok 2000 i wczoraj znowu 6000kcal. I dzisiaj wróciłam do domu i już na moment obecny mam zjedzone 3500, A jeszcze 13 nie ma... Miał być miesiąc bez słodyczy... Detoks po całym tygodniu czekoladek, tortów i ciast. 29 wrzesnia wesele siostry mialam wygladac jak milion dolarów, a nie ciężarna (bedzie widac kazdy kilogram-obcisła kiecka). Ja po prostu nie umiem przestać jak zacznę. Już nie wiem co robić... waga pokazuje 63 kg, a ja wyglądam jak balooon. Straciłam wiare w siebie, nienawidze swojej osoby za to jaką porażką jest, że wszystko zniszczy i zaprzepaści. Ale nie umim po prostu no, jak mam ochotę na coś np maslo orzechowe to mam i już muszę zjeść nie 1 czy 2, ale 5 kanapek. I nie da się tego powstrzymać no nie umiem nie znalazłam sposobu,ani woda, ani spacery (dzisiaj zrobiłam już 7km wróciłam i i tak się rzucilam). Co robić? Jestem załamana i mam rozepchany żołądek więc jestem wiecznie GŁODNA teraz.
3 września 2018, 12:54
Nie przesadzaj, to tylko 3 dni, nic nie jest stracone. Lepiej pomysl, dlaczego tak sie rzucasz na jedzenie? Jesz za malo? Odmawiasz sobie rzeczy, bez ktorych nie potrafisz zyc, zamiast jesc w malych ilosciach od czasu do czasu? Nie mow, ze tak nie umiesz, to bez sensu, skoro bez tez nie umiesz i zjadasz 13000 kalorii w 3 dni. Tylko ty mozesz zapanowac nad soba i zjesc 2 kanapki z maslem orzechowym, nie 5, albo 1 kawalek ciasta 2 razy w tygodniu, nie codziennie po 3. To tylko twoja decyzja. Powodzenia!
3 września 2018, 13:10
Właśnie nie wiem czemu. Wyeliminowałam zauważone problemy- alkohol , słodkie śniadania itd. Jadłam po 1900 kcal, wiec nie jest to mało zwłaszcza że przez wyjazdy była przerwa od siłowni. Jem słodkości według zasady 80/20. Pozwalam sobie na slodycze i czekolade (głównie gorzka lub z orzechami bo mlecznej i białej nie lubię). W piątek prawda miałam zły dzień, ale wczoraj i dzisiaj już lepiej. Po 2 miesiącach wreszcie w tym tygodniu odetchnelam od stresu (zdrowie, egzaminy, prawko itd) więc zajadanie stresu też to nie było... Nie mam pojęcia co wywołało te napady. I nie wiem jak je zatrzymać bo opieram się kilka godzin A i tak pękam i wsuwam 5000 kcal. Potem jest mi smutno i wyglądam grubo obiecuje sobie że już tak nie będzie, zaczynam nowy dzień z nowym postanowieniem, bez rozmyślania nad dniem poprzednim i przeżywania go i w końcu nie wiem czemu nawet i kiedy i tak w końcu powtórka z rozrywki. Nie poddaje się, nie chce, ale to bardzo męczące. Serio od czegoś takiego siada mi psychika. Ta dieta miała zmienić wszystko-miałam się sobie wreszcie podobać. Teraz nie dość że nie mogę patrzeć w lustro to jeszcze bardziej siebie nienawidzę...
3 września 2018, 13:36
Kompulsów nie mam, ale wspominając początki diety- to jak miałam straszną ochotę na coś-a z racji diety rzeczywiście potrafiłam tego czegoś w danym momencie zjeść zdecydowanie za dużo-to jedyną radą okazało się kompletne wyczyszczenie szafek....kupowałam(i to długo) wyłącznie to co co do jadłospisu+np jabłka jako nietuczący substytut którego nie potrafie zjeść więcej jak dwie sztuki ;)) .I jak mnie brała ochota na podżarcie wieczorem to chodziłam jak błąd od szafki do szafki i lodówki i no jasna cholera nic w nich nie było zjadliwego na co miała bym ochotę ;) w efekcie kończyłam w końcu 4tą rundę z jabłkiem albo herbatą i szłam spać. W dzień na szczęście mnie to nie dopadało- mam za dużo pracy na taką nudę i szukanie jedzenia :)) Może i w twoim problemie sprawę rozwiązał by po prostu brak produktów tego typu?przecież jak nie było by tych słodyczy czy masła orzechowego czy czym tam te 5-6tys kcal nabijasz- no to bys tego nie zjadła choćby nie wiem jak cię pragnienie miotało po mieszkaniu ;)
3 września 2018, 13:43
Hmm pomysł niezły, ale mój tata niestety maniak słodyczy i orzechow niestety nie pozwala żeby ich w domu zabrakło...
3 września 2018, 13:54
Jeżeli nie chcesz rzucać się na jedzenie, musisz pozbyć się wszystkiego z domu co powoduje napady. Nie ma innego wyjścia.
3 września 2018, 14:17
Spróbuje takiego patentu na zachcianki- zjedzone 10kcal= 1 przysiad, 1 brzuszek i 2 pajacyki. Po zrobieniu 310 pajacyków, 155 przysiadów i 155 brzuszków nawet przy podzieleniu na serie MAM DOSYĆ!
W ten sposób na głoda nie zjadlam 3 kanapek, tylko wzięłam jabłko. Jestem dumna że po pierwsze ruszyłam się, zamiast zajadać moją porażkę, po drugie zmęczenie sprawiło że nie mam siły być głodna. Może nie jest to patent na dłuższą metę(jak każdy), ale na jakiś czas wystarczy, trochę uciszy wyrzuty sumienia i zawsze coś spalę.
3 września 2018, 14:39
Przeanalizuj co dokładnie jesz. Być może kalorii dużo, ale wartości odżywczych mało i organizm głodny jest.
3 września 2018, 15:02
Przeanalizuj co dokładnie jesz. Być może kalorii dużo, ale wartości odżywczych mało i organizm głodny jest.
Zazwyczaj przy napadach nie tylko mam ochotę na słodkie czy słone. Ale zazwyczaj mam potrzebę zjedzenia orzechow w dowolnej postaci. Baton, maslo orzechowe, lub same orzechy garściami. Moze byc napad bez nabialu/miesa/duzej ilosci czekolady czy slodkiego, ale zawsze są tam orzechy. Nie jest to dobre dla mnie o tyle że puchne po nich strasznie-dlatego ich unikam w codziennej diecie(nie jestem uczulona, po prostu tak mam). Wiec dodoatkowo czuje sie jak balon i wtedy już robi mi się smutno, wpadam w wir i jem co popadnie...