Temat: Zły dzień

 Ogólnie to w tym tygodniu trochę poszalałam ze słodkim. Ostatni tydzień wakacji i urodziny więc chciałam skorzystać, wyluzować. Jednak mimo dużej ilości cukru trzymałam się w bilansie 1900 kcal. Jednak dzisiaj coś pękło. Wyjątkowo zjadlam słodkie sniadanie( zauważyłam że zawsze bylam po nim bardzo głodna cały dzień-myslałam że może to już przeszłość). Potem normalnie do godziny 15 ok 1500 kcal. I puf! 8 cukierków, 4 Kanapki, 2 batony, 3 porcje płatek, porcja lodów, 2 szklanki kakao, kawałek sernika i brzoskwinia. Wyszło mi ok 2500kcal z samego obżarstwa. Humor czy lepszy? No nie wiem... Jedynie to że spróbowałam coś czego nie jadłam od dawna (np majonez i sernik wow). O 18 na siłownię. Ale boję się. Bo wciąż mam ochotę, straszną ochotę na coś słodkiego... A po drodze sklepy... 3 dokładnie. No i trzeba zjeść kolację normalną. W domu już nic słodkiego prawie nie ma na szczęście. Więc teraz 2 dni detoksu zapowiadają się udane. Ale co robić żeby nie wejść po batona? Nie chce kupować piwa, a też mam ochotę. Ale alkohol zwalnia metabolizm no i zwiększa głód więc zwlaszcza dzisiaj unikam. Co robić. Wejść po tego jednego batona czy coś i to zjeść już, niż potem się rzucić na 10 kolejnych. Czy może macie pomysły jak to zwalczyć? W sumie wyjdzie pewnie koło 4500 kcal na dzisiaj Max.  Kilogram to 7000. Nie nazywam tego kompulsem, ani nie drmatyzuje to mój pierwszy taki napad, taka ochota od 2 miesięcy. Po prostu miałam taki zły dzień nie wiedziałam co robić. I nadal nie wiem... Pomożecie?

niewiadoma_a napisał(a):

Cierpię tak jak Ty, chciałabym pożreć czekoladę.... a potem drugą i trzecią.... 

Przynajmniej nie jestem sama. Myślę że każdy ma prawo do upadku zwłaszcza w diecie bo to trudny czas... Jedynie jestem z siebie dumna, że mimo wielu takich napadów nie zrezygnowałam z diety, za każdym razem nastepnego dnia robiłam swoje i kontynuowałam ją. No i mam efekty. Wierzę że tym razem również dam sobie radę przy tych wszystkich pokusach i wrócę do osiągniętych efektów(aczkolwiek smutno mi, że przy końcu znowu taki uapdek).

Wikkii napisał(a):

niewiadoma_a napisał(a):

Cierpię tak jak Ty, chciałabym pożreć czekoladę.... a potem drugą i trzecią.... 
Przynajmniej nie jestem sama. Myślę że każdy ma prawo do upadku zwłaszcza w diecie bo to trudny czas... Jedynie jestem z siebie dumna, że mimo wielu takich napadów nie zrezygnowałam z diety, za każdym razem nastepnego dnia robiłam swoje i kontynuowałam ją. No i mam efekty. Wierzę że tym razem również dam sobie radę przy tych wszystkich pokusach i wrócę do osiągniętych efektów(aczkolwiek smutno mi, że przy końcu znowu taki uapdek).

;)

Nie myśleć o jedzeniu, zając czymś innym głowę, a sama nie zauważysz jak dzień zleci do NORMALNEJ kolacji

Barbabietola98 napisał(a):

Nie myśleć o jedzeniu, zając czymś innym głowę, a sama nie zauważysz jak dzień zleci do NORMALNEJ kolacji

No tak to też jest sposób. Czasami mam tak że obsesyjnie myślę o tym żeby nie zjeść za dużo, czy żeby mieć tą kontrolę i wtedy jestem głodna cały czas. Ale nad tym pracuje tak samo jak nad kontrolowanie każdej kalorii. Po tym okresie kompulsowym kiedyś jestem trochę przerważliwiona... Dlatego dzisiejszy dzień to dla mnie wyzwanie psychiczne. Ale nie poddaje się i próbuje nie przejmować. Nie da się zniszczyć pół roku diety w jeden dzień I tego się trzymam( zwłaszcza że nie zjadlam tych 7000 kcal). Kilka dni i wszystko wróci do normy.

No zwykły atak obżarstwa niestety ;( 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.