Wiele tradycji bożonarodzeniowych wywodzi się z czasów pogańskich, przed nastaniem chrześcijaństwa. Szczodre Gody były pradawnym, słowiańskim świętem, którego symbole, obrzędy i zwyczaje zostały z nami po dzień dzisiejszy. Być może nie zdajesz sobie z tego sprawy, jak dużo tradycji Bożego Narodzenia wywodzi się z czasów przed narodzeniem Jezusa.

Szczodre Gody były obrządkiem, w czasie którego świętowano przesilenie zimowe. Jest to okres, w którym dzień zrównuje się z nocą i od tego momentu dni robią się coraz dłuższe. Inną nazwą Szczodrych Godów jest Święto Zimowego Staniasłońca lub Kolęda. W czasie tego święta, które rozpoczynało się zazwyczaj 24 grudnia (tak jak dzisiejsza Wigilia), liczne i wesołe gromady chłopów odwiedzały się wzajemnie po chałupach, śpiewając przy tym pieśni (współcześnie są to kolędy na cześć narodzenia pańskiego).

Szczodre Gody to czas przejściowy, moment śmierci dawnego słońca - Swaroga i narodziny nowego, młodego - Swarożyca, który miał od tego momentu rosnąć w siłę, by na wiosnę ożywić przyrodę. W tym czasie żegnano także Welesa, pana podziemi i zaświatów, który panował w ciemnych, bezsłonecznych miesiącach roku. W okresie Szczodrych Godów oddawano cześć zmarłym przodkom, których pamięć bardzo mocno pielęgnowano. Wiele wigilijnych zwyczajów, które przetrwały do dziś, wywodzi się z dawnego łączenia okresu przesilenia zimowego ze światem zmarłych.

Dawniej w okresie tym na stole znajdowały się postne potrawy, które były charakterystyczne dla stypy: mak, grzyby, miód oraz kutia. Pozostałością związku ze zmarłymi był zwyczaj zostawiania pustego miejsca dla nieżyjącego krewnego. Dzisiaj jest to miejsce dla zbłąkanego wędrowca, bezdomnego. Komunikacja z duchami odbywała się według wierzeń słowiańskich poprzez mówiące ludzkim głosem zwierzęta. Dziś określa się to jako cud wigilijny. Światełka bożonarodzeniowe zdobiące nasze ulice, domy i choinki to pozostałość po dawnych wierzeniach, według których należało pozostawić w oknie świecę, by pomóc zmarłym odnaleźć do nas drogę, ale też miały za zadanie odstraszyć złe duchy i demony.

W kącie chaty stawiano snop żyta zwany dawniej Diduchem. Słowo to oznacza dziadka czyli naszego przodka. Był on symbolem zaproszenia na ucztę dusz zmarłych krewnych. U mojej babci w kącie pokoju podczas wieczerzy wigilijnej stał snop owsa, który babcia nazywała Dziadem. Miał on przynosić szczęście na następny rok i zapewniać obfite plony. Sianko wkładane pod obrus było u Słowian próbą udobruchania boga zbóż – Rgieła i wróżbą na dobre zbiory, dziś tłumaczymy, że jest to sianko ze żłobu, w którym narodził się Jezus.

Grzyby na kolacji wigilijnej są obecne w wielu potrawach. Spożywamy uszka lub pierogi z grzybami, zupę grzybową, kapustę z grzybami, czy kaszę z sosem grzybowym. Słowianie należą do grupy ludów mykofilskich, które grzyby znają, zbierają, jedzą i szanują. Przeciwieństwem były ludy mykofobiczne, obawiające się grzybów i nie potrafiące ich rozpoznawać ani wykorzystywać w kuchni. Grzyby były pokarmem, który miał dawniej zjednać łaski boga Leszego - rogacza, który był opiekunem lasów. Grzyby były kojarzone również z zaświatami i duchami. Podczas Szczodrych Godów społeczności wiejskie spożywając dania z grzybami, chciały tym samym zaprosić swoich zmarłych przodków na uroczystą kolację.

Mak, bakalie i miód należą dziś do tradycyjnych dodatków świątecznych. Mak był wykorzystywany jako dar dla zmarłych podczas stypy, ale jednocześnie symbolizował również obfitość i bogactwo. Był dodawany do potraw podczas świętowania Szczodrych Godów jako pokarm dla zmarłych krewnych, o których nie zapominano oraz symbol dobrobytu i pomyślności na następny rok. Miód był dla Słowian jednym z najważniejszych symboli fortuny i szczęścia. Nie mogło go zabraknąć podczas świętowania Szczodrych Godów, dziś jest także obecny w bożonarodzeniowych daniach takich jak kutia czy wypiekach - pierniczki. Orzechy oraz suszone owoce wykorzystywano do robienia ozdób świątecznych i dekorowania podłaźniczek – gałązek jodłowych lub sosnowych, które były wieszane pod sufitem. Dziś zostały one zastąpione choinką.

Okres świąteczny jest głęboko zakorzeniony w naszej tradycji, ale nie wszyscy wiedzą, że większość bożonarodzeniowych zwyczajów i obrzędów zostało wchłonięte przez chrześcijaństwo, a pochodzą one z czasów pogańskich Słowian. 12 potraw wigilijnych dziś interpretujemy jako symbol 12 apostołów, u naszych przodków oznaczały one miesiące w roku i spożywano taką ilość potraw, żeby zapewnić sobie pomyślność i obfite plony. Dzieci w Szczodry Wieczór, który u nas jest Wigilią dostawały drobne upominki zwane Szczodrakami w postaci orzechów, jabłek, placków w kształcie zwierząt lub lalek. Zwyczaj obdarowywania się pozostał z nami do dzisiaj.

Jeżeli zaintrygowały cię zwyczaje kulinarne naszych przodków, możesz zajrzeć do książki "Kuchnia Słowian, czyli o poszukiwaniu dawnych smaków", w której autorzy: Hanna i Paweł Lis zdradzają wiele ciekawostek, m.in. genezę rosołu oraz dlaczego barszcz nazywamy barszczem, jakich przypraw używano, kiedy nie znano pieprzu oraz inne. Fakty kulinarne z dawnych czasów są dodatkowo wzbogacone o przepisy i porady, które możemy wykorzystać współcześnie, a dotyczą one wędzenia owoców, gotowania w glinianych garnkach czy nawet pieczenia w ziemnej jamie.

W porównaniu z innymi narodami Polacy przywiązują dużą wagę do świąt spędzanych w tradycyjny sposób. Wiele vitalijek mieszka w różnych zakątkach świata, mają czasem za partnerów obcokrajowców, więc obrzędy świąteczne wyniesione z rodzinnych domów, bywają wzbogacone o nowe elementy. Każdy kraj ma swoje potrawy świąteczne i trochę inne tradycje niż te, które znamy.

Ja sama mieszkając w Belgii wiem, że tamtejsi ludzie, moi koledzy i koleżanki z pracy nie mają takiego samego podejścia do świąt Bożego Narodzenia, jakie panuje u nas. Tradycje nie są dla nich ważne, większość w ogóle nie pamięta, żeby jakiekolwiek zwyczaje poza ubieraniem choinki, prezentami czy uroczystą kolacją, były obecne w ich rodzinnych domach. Podczas kiedy gospodynie w polskich gospodarstwach domowych kilka dni przed wigilią dwoją się i troją w kuchni, żeby przygotować 12 wigilijnych potraw oraz inne uroczyste dania na kolejne dni świąt, Belgowie są wyluzowani. Dlaczego?

Okazuje się, że większość z nich celebruje tylko jeden dzień świąt. Niektórzy celebrują wigilijną wieczerzę, inni zaś spożywają świąteczny obiad w pierwszy dzień Bożego Narodzenia. Nikt z pytanych przeze mnie kolegów i koleżanek nie biesiaduje aż 3 dni, od wigilii rozpoczynając. Dodatkowo nie stresują się tak przygotowaniem jedzenia jak my Polacy. Większość z nich zamawia gotowe zestawy potraw, które reklamowane są już na początku grudnia w sklepach czy firmach cateringowych. Jeżeli ktoś gotuje sam, to robi to z oszczędności albo dlatego, że lubi kucharzyć.

Co jedzą na święta Bożego Narodzenia Belgowie? Kolacja wigilijna nie jest u nich postna i jedzą to, na co mają ochotę. Mój kolega Patrick idzie do znajomych na fondue mięsne. Koleżanka Sarah będzie jadła w tym czasie tzw. gourmet, czyli gotowe, zamawiane zestawy kawałków różnych mięs, owoców morza czy ryb, które grilluje się na specjalnym urządzeniu służącym do tego celu. Franky lubi gotować i przyrządzi indyka nadziewanego wątróbką kurzą z bakaliami, do tego zrobi również sam tiramisu i … na tym koniec.

Geert wystawia ucztę dla całej rodziny na 15 osób i będzie u niego ragout z jelenia z sosem żurawinowym, do tego fasolka szparagowa zawijana w plasterki boczku oraz zapiekana cykoria z masłem. Jako deser rolada lodowa kupiona ze sklepu oraz specjalne, świąteczne ciasto w kształcie pnia drzewa, zwane Bûche de Noël (franc.), Boomstronk (niderl.).

Nancy nie miała zupełnie pojęcia, co zamówi na wigilię i była tym faktem w ogóle niezestresowana. Nie zamierzała nic specjalnego gotować, kolejne dni świąt to dla niej po prostu wolne od pracy. Marleen - moja najlepsza koleżanka, z którą pracuję na jednym stanowisku nie zamierza w kuchni palcem kiwnąć, wszystko ugotuje jej partner - ma być wykwintnie i drogo, czyli krab, ostrygi i inne owoce morza.

Ja święta spędzam zawsze w Polsce, więc nie omija mnie gorączka przygotowań i przedświątecznej krzątaniny w kuchni. Wigilię zawsze celebrujemy u rodziny, więc nie stresuję się lepieniem pierogów czy gotowaniem zupy grzybowej, ale w kolejne dni mamy gości u siebie w domu, dlatego stawiam sobie za punkt honoru ugoszczenie ich czymś wyjątkowym. Z każdym rokiem staram się, aby potrawy bożonarodzeniowe były zróżnicowane i poza tradycyjnymi, serwuję jakieś nowości, których nikt z naszych rodzin nie przyrządza.

W ubiegłym roku był u nas barszcz według Magdy Gessler, paszteciki z pieczarkami i kiszoną kapustą, wędzony karp, pieczony schab w ziołowo - czosnkowej panierce, śledzie w oleju z suszonymi pomidorami, pasztet z gęsi faszerowany grzybami leśnymi, do tego przyrządziłam konfiturę z żurawiny i dodatkowo z czerwonej cebuli. Ta ostatnia była faworytem gości. Jedliśmy też carpaccio z buraka z serem kozim i rukolą. Ciastem świątecznym było banoffee i pieczony sernik oraz blok czekoladowy.

W tym roku chcę zrobić bigos, zupę gołąbkową, śledzie z suszonymi pomidorami w oleju będą ponownie, ponieważ stały się przysmakiem mojego partnera, dodatkowo wybraliśmy sobie nowy przepis do spróbowania - boczniaki po kaszubsku. Upiekę również schab nadziewany pieczarkami oraz francuski pasztet z wątróbki. Będzie też sałatka z sera holenderskiego, jajek oraz szynki. Z ciast planuję piernik pomidorowy podany z miodem piernikowym od rodziny Sadowskich, który podbił już moje podniebienie cudownym smakiem, a jest tegoroczną nowością. Do tego keto makowiec z mlekiem kokosowym oraz sernik straciatella na zimno z kawałkami gorzkiej czekolady 100% kakao. Dla gości będą również obowiązkowo belgijskie czekoladki. Być może uda nam się też zrobić eggnog po raz pierwszy - mam nadzieję, że wyjdzie, ponieważ czasami testując nowe przepisy, zdarzają mi się kulinarne wpadki i niepowodzenia.

Nasza ulubiona koleżanka vitaliowa - Mania zrobiła ostatnio w swoim wpisie (klik) przewspaniałe zestawienie potraw wigilijnych, które jadało się u niej w domu rodzinnym, u teściów i które ona jako gospodyni przyrządza u siebie. Pisałyście też o swoich kulinarnych upodobaniach i daniach wigilijnych w komentarzach pod wpisem Manii. Z tego co zdradziłyście wynikało, że większość z was przywiązuje wagę do tradycyjnych potraw, ale są również wśród vitalijek osoby, które nowoczesnym okiem spoglądają na ten świąteczny jarmark potraw i smakołyków.

Być może niektórzy ze względu na różne schorzenia mają ograniczone menu i unikają typowych, świątecznych potraw oraz dań. Są też osoby wege, które również mają nieco inne menu niż nakazuje tradycja. Być może są wśród was osoby mieszkające za granicą, którym nie widzi się pielęgnowanie tradycji przyrządzania 12 potraw na Wigilię albo nawet połowy z tego. Przecież to ogrom jedzenia, a vitalijki o linię dbają szczególnie wyjątkowo, choć może na czas świąt przyznajemy sobie dyspensę i popuszczamy nieco pasa 😉

Wiecie już, że Belgowie wśród których żyję na co dzień, nie przywiązują do dań świątecznych i tradycji tak dużej wagi jak my Polacy. Zapewne niektóre z was żyją również w innych krajach, być może macie za męża obcokrajowca i dostosowujecie się do zwyczajów panujących w danym kraju. Jeśli macie ochotę, napiszcie jak wyglądają u was święta. Może są wśród was osoby na wskroś nowoczesne, których nie obchodzą tradycje, ponieważ chcą podczas świąt odpocząć, a nie nadwyrężać się w kuchni. Dziś dania można przecież z łatwością zamówić lub kupić gotowce. Myślę, że obecnie mamy większy wybór niż nasze mamy i babcie, więc możemy decydować o tym, w jaki sposób chcemy spędzić te święta. Tradycyjnie czy nowocześnie? - oto jest pytanie. Ja wybieram tradycję z odrobinką nowoczesności, a ty?

Życzę nam wszystkich Wesołych i Spokojnych Świąt. Oby były smaczne i rodzinne. Niech potrawy świąteczne nas nie tuczą, a nawet jeśli tak się stanie, wrócimy ochoczo na vitalię w poszukiwaniu nowej motywacji do odchudzania. Bawmy się cudnie, bądźmy zdrowi. Radosnych Świąt 😊