Wege trend jest eko!

Wysłuchując z uwagą drugiego odcinka podcastu Vitalii „Mielony bez grama mięsa, ale jak to” możemy dojść do wniosku, że przejście na dietę wegetariańską lub wegańską może przysłużyć się naszej planecie. Do rezygnacji z mięsa z powodów klimatycznych nawoływał nawet na początku tego roku Dalajlama, choć sam lubi zjeść od czasu do czasu półkrwistego steka z polędwicy wołowej.

W podcaście Vitalii wspomniano o kalkulatorze wegańskim, dzięki któremu można wyliczyć sobie, ile zwierząt oraz zasobów planety oszczędzamy, stosując dietę roślinną. Ja wpisałam tam swój wegetariański staż - 20 lat - i wyszło mi, że przez ten okres czasu ocaliłam życie 7 tysięcy zwierząt oraz przyczyniłam się do sporych oszczędności wody, zasobów leśnych, ziarna oraz niższej emisji dwutlenku węgla. Wszystko to brzmi optymistycznie, niestety stan naszego środowiska i zmiany klimatyczne zapędziły się w niebezpieczne rejony.

Czy jeżeli coraz więcej ludzi przejdzie na wege, to świat zmieni się przez to na lepsze? Czy hodowla zwierząt oraz produkcja mięsa jest rzeczywiście tak bardzo obciążającym klimatycznie problemem? Te oraz wiele innych pytań nie dawało mi spokoju po wysłuchaniu podcastu Vitalii, więc postanowiłam zbadać temat dogłębniej. Dzięki temu udało mi się dotrzeć do takich informacji, o których istnieniu nie miałam pojęcia. Artykuł ten jest wynikiem moich poszukiwań i wniosków, do jakich doszłam. Fakty, które tutaj przedstawię, nie są powszechnie znane i mogą budzić kontrowersje.

Dieta roślinna jako panaceum na zatrute środowisko?

Media alarmują nas o tym, że hodowle zwierząt są przyczyną dewastacji naszej planety oraz przyczyniają się do ogromnych strat wody oraz energii zużytej w przemyśle przetwórstwa mięsnego.

W całej tej dyskusji na temat wpływu diety na środowisko wybrzmiewają katastroficzne wizje załamania się rynku żywności, masowego głodu w związku z rosnącą populacją ludzi na świecie oraz bardzo niepokojące dane na temat zmian klimatycznych. Nic dziwnego, że coraz więcej ludzi ze strachu o przyszłość swoją i swoich dzieci, decyduje się na diety roślinne, wierząc, że dzięki temu są w stanie odwrócić pęd ku zagładzie i choć trochę pomóc Matce Ziemi.

W podcaście Vitalii podsumowuje się to słowami - „jest strasznie, ale może być pięknie” - jeżeli tylko zrezygnujemy z mięsa. Czy te wege wizje są naprawdę tak optymistyczne? Czy jedzenie mięsa rzeczywiście aż tak rujnuje środowisko?

Hodowla krów zagraża planecie!

Wołowina w dzisiejszych czasach nie ma dobrej passy. Lekarze i naukowcy straszą, że jej spożycie wywołuje choroby układu krążenia, raka a nawet cukrzycę. Dodatkowo ostrzega się, że hodowla bydła i produkcja mięsa wołowego pochłania ogromne ilości ziemskich zasobów naturalnych. Rezygnacja ze spożywania wołowiny wydaje się więc słusznym rozwiązaniem z troski o środowisko.

Do tego nawołuje właśnie Leonardo DiCaprio w swoim filmie dokumentalnym o zmianach klimatycznych pt. „Czy czeka nas koniec?” Rozmawiając z ekspertem, dochodzą do wniosku, że jeżeli człowiek musi już jeść mięso, ponieważ tofu staje mu w gardle, to lepszym wyborem od wołowiny będzie kurczak, z tego względu, że jego hodowla nie wymaga aż tak dużego terenu jak w przypadku krów i nie zatruwa w tak ogromnym stopniu środowiska.

Bezmięsne mięso z warzyw

Kolejny wpływowy człowiek świata - Bill Gates w swojej najnowszej książce „How To Avoid a Climate Disaster” również obwinia przemysł mięsny za większość klimatycznego zła na świecie. Szczególnie piętnowana jest przez niego hodowla krów. Gates jest wizjonerem, który postanowił zainwestować w produkcję fake’owego mięsa z roślin.

Wyłożył ogromne środki finansowe na dwa przedsiębiorstwa odpowiedzialne za produkcję alternatywy dla wyrobów mięsnych: Beyond Meat oraz Impossible Foods. Wielkim marzeniem Billa Gates’a, które będzie z pewnością nachalnie forsowane, jest aby sto procent ludności bogatych krajów zastąpiło prawdziwą wołowinę - produktami roślinnymi imitującymi mięso, najlepiej z jego firm oczywiście!

W Holandii powstał pierwszy zakład produkcyjny Beyond Meat w Europie. Roślinne alternatywy mięsa tej firmy są dostępne również w Polsce w niektórych sklepach i restauracjach. Ja spróbowałam produktu tej firmy o nazwie Beyond Mince, który jest roślinnym odpowiednikiem mielonego mięsa. Kupiłam to bezmięsne mięsiwo w supermarkecie Albert Heijn, burgery, kiełbaski i inne produkty tej firmy były już wyprzedane. Czy mi smakowało? Po podsmażeniu na patelni i doprawieniu solą i pieprzem - bardzo dobre. Jako składnik tacos - wyśmienite!

Firma Impossible Foods ma trudności z dystrybucją swoich produktów w Europie z powodu wyśrubowanych normy i zasad wprowadzenia na teren Unii Europejskiej żywności modyfikowanej, a taką jest sztuczne mięso produkowane przez tę firmę. Sławę przyniosło jej stworzenie „krwawiącego” roślinnego Impossible Burgera, w którym wykorzystano sojową leghemoglobinę (znaną też jako hem), czyli roślinnego białka bardzo zbliżonego budową do hemoglobiny z krwi zwierząt.

Na stronie internetowej Impossible Foods wybrzmiewa hasło „Eat Meat. Save The Planet”. Chodzi oczywiście o „mięso” roślinne. Dodatkowo istnieje tam zakładka „Impact Calculator” dzięki której można sobie wyliczyć ślad środowiskowy, który służy do oceny stopnia oddziaływania produktu lub przedsiębiorstwa na środowisko naturalne.

Źródło: Impossible Foods

Grafika na tej stronie jest bardzo sugestywna i pokazuje, że im więcej zjadasz produktów Impossible Foods, tym korzystniej wpływasz na ekologię. Konsument ma moc zmiany świata: ze zniszczonego i brzydkiego - na cudowny krajobraz z roślinami, czystą wodą i szczęśliwymi zwierzątkami - wystarczy tylko jeść roślinne alternatywy mięsa z Impossible Foods. Zakładając, że zjem ok. 250 tysięcy kilogramów wege burgerów grafika pokazuje mi, że mogę żyć w rajskim ogrodzie. Nic, tylko jeść! I raz jeszcze jeść! I jeszcze raz! Pamiętaj konsumencie: raj na ciebie czeka, smacznego! 😉

Niesamowita fantazja specjalistów od marketingu sugeruje ludziom, żeby zamiast steka wcinali wege kotleta, a przy okazji stawali się bohaterami, którzy ocalą świat.

Jak wygląda dzisiaj uprawa roślin?

Większość współczesnych upraw roślin oparte jest na rolnictwie przemysłowym i monokulturach. To system w którym przez wiele lat na jednym terenie utrzymuje się ten sam gatunek roślin. W krótkiej perspektywie przynosi to rolnikowi zysk, ponieważ taka uprawa upraszcza prace rolnicze i zmniejsza rozdrobnienie działań. W perspektywie dłuższej prowadzi do zmęczenia gleby, zubożenia jej w wyniku intensywnej eksploatacji. W monokulturze ziemia narażona jest również na nadmierne wysychanie i rozwój szkodliwych mikroorganizmów. Aby przeciwdziałać tym problemom rolnicy stosują na takie uprawy duże dawki nawozów i pestycydów.

Jeżeli wyobrazimy sobie, że gleba jest „kontem bankowym”, to uprawa monokulturowa kosztuje nas pobieranie z tego konta „pieniędzy” – czyli związków mineralnych zawartych w ziemi. Nie można kontynuować upraw i obfitych zbiorów rok za rokiem w takim samym stopniu, ponieważ gleba potrzebuje odżywiania i regeneracji. Problemem jest to, że w uprawach przemysłowych ziemia staje się z każdym rokiem coraz bardziej uboga i wyjałowiona, a im więcej używa się nawozów sztucznych, tym więcej ich potrzeba, żeby utrzymać ją w dobrym stanie.

Rośliny, pochodzące z uprawy monokulturowej nie są bogate w minerały, ponieważ gleba jest w coraz gorszej kondycji. Dodatkowo stosowanie oprysków wpływa niekorzystnie na ekosystemy w pobliżu upraw monokulturowych i obniżenie bioróżnorodności. Maleje populacja motyli, pszczół i innych owadów, które niezbyt dobrze reagują na chemiczne środki ochrony roślin. Naukowcy określają to zjawisko nazwą "Insectageddon".

Większość składników wykorzystywanych w firmach produkujących roślinne alternatywy mięsa pochodzi z upraw monokulturowych. Misją Impossible Foods jest troska o środowisko, a mimo to korzystają z soi, kukurydzy czy grochu uprawianych na masową skalę, przyczyniając się do degradacji gleby oraz zanieczyszczania wód gruntowych (w wyniku stosowania pestycydów).

W burgerach marki Impossible Foods wykryto niebezpieczne ilości glifosatu pochodzącego z oprysków soi, wykorzystywanej do wege burgera, Roundupem. Badania wykonane przez Health Research Institute Laboratories wykazały, że poziom glifosatu zawartego w "Niemożliwym Burgerze" był jedenastokrotnie wyższy niż w burgerze Beyond Meat.

To tylko mały przykład hipokryzji jaką stosują korporacje w trosce o nasze środowisko. Pamiętacie hasło firmy Impossible Foods? „Eat Meat. Save The Planet”. A przy okazji truj swój organizm zajadając to ich "Niemożliwe Mięso" z opryskiwanych pestycydami roślin.

Mity na temat hodowli bydła i śladu środowiskowego, który wywołuje

Odpowiedzialność za 18% emisji (niektóre źródła podają, że nawet 50%) wszystkich gazów cieplarnianych na świecie spada na sektor hodowli zwierząt, w większości przypadków chodzi o bydło i stanowi to większą ilość niż suma wszystkich spalin produkowana przez auta, samoloty i inne środki transportu na całym świecie. Ta informacja powtarzana jest jak mantra i nawet moja mama usłyszała te dane z telewizji, przekonana o ich prawdziwości. Okazuje się jednak, że z naukowego punktu widzenia nie jest to prawdą. Mit ten został obalony, szczegóły na ten temat są dostępne na portalu Nauka o klimacie.

Kolejnym zarzutem dotyczącym hodowli zwierząt, szczególnie krów jest to, że zużywają za dużo wody. W filmie dokumentalnym „Cowspiracy”, który oglądałam kilka lat temu, podaje się, że na wyprodukowanie 110 gramowego burgera zużywa się ponad 2500 litrów wody, co jest równoznaczne braniu prysznica przez jedną osobą w ciągu 2 miesięcy.

Ślad wodny burgera jest całkowitą ilością wody zużytej na jego wytworzenie, zaczynając od życia krowy, a kończąc na zrobieniu z jej mięsa kotleta. Zapomniano jednak w tym filmie dodać, że ponad 90% wody potrzebnej do produkcji burgera reprezentuje zielony ślad wodny, czyli jest to woda pochodząca z deszczu, magazynowana przez rośliny oraz glebę. Czyżby drobne przeoczenie twórców filmu, czy może celowy zabieg mający wprowadzić w błąd i przekonać do swoich racji?

Źródło: sacredcow.info

Przykładowo plantacje migdałów w Kalifornii, awokado w Meksyku, czy cukru w Indiach pochłaniają ogromne ilości wody niebieskiej, czyli powierzchniowej lub podziemnej. Należy pamiętać, że źródła te są na razie dostępne, ponieważ woda jest zasobem odnawialnym, ale nie oznacza to, że jest zasobem nieograniczonym.

W Meksyku wycinane są lasy, żeby zyskać nowe grunty dla plantacji awokado. Woda potrzebna do uprawy tych smacznych owoców pobierana jest na masową skalę, co może prowadzić do zwiększonego ryzyka susz i pożarów. Transport tych owoców do Europy zostawia ogromne ilości śladu węglowego.

Nie jesz mięsa z powodu zmian klimatycznych, a czy z takich samych powodów rezygnujesz z awokado lub napoju migdałowego?

Krowy zabierają za dużo ziemi, która mogłaby służyć uprawie roślin dla rosnącej populacji ludzi. To kolejny zarzut jaki przypisuje się hodowli bydła, a który nie jest do końca słuszny, ponieważ krowy i inne przeżuwacze jak kozy czy owce, mogą być wypasane na terenach nienadających się pod uprawy roślinne. Okazuje się, że około 60% obszarów na ziemi jest nieodpowiednie dla plantacji roślin, ze względu na specyfikę terenu, nadając się tym samym na wypas bydła i innych przeżuwaczy.

Źródło: sacredcow.info

Co to jest rolnictwo regeneracyjne i dlaczego warto je promować?

Intensywna eksploatacja gleby oraz brak możliwości jej regeneracji prowadzi do coraz większego jałowienia ziemi i pustynnienia ogromnych terenów. Przykładem jest tu nadmierne i niekontrolowane wypasanie bydła na jednym obszarze, uprawy monokulturowe, zbyt duży udział chemicznych środków ochrony roślin. Wszystko to jest niezgodne z prawami natury, prowadzi do stagnacji plonów, dewastacji ekosystemów sąsiadujących z terenami wykorzystywanymi w rolnictwie i powolnego zamierania życia na tych obszarach.

Rolnictwo regeneracyjne kładzie nacisk na odnowę gleby naturalnymi sposobami, stawiając na bioróżnorodność roślin i udział zwierząt w odbudowie ekosystemów.

Źródło: sacredcow.info

Krowy na ratunek naturze!

Okazuje się, że właściwe wykorzystanie bydła może przywrócić ziemi żyzność, odwrócić pustynnienie i zregenerować ekosystem. Jak to możliwe? Zwierzęta stąpając po zdewastowanej, suchej glebie rozbijają ją, dzięki czemu nasiona traw mogą dostać się do jej wnętrza.

Dodatkowo krowy wzbogacają teren w naturalny kompost produkowany na miejscu poprzez oddawanie łajna i moczu. Przemieszczając się na inny obszar, dają szansę spulchnionej i użyźnionej glebie na regenerację. Po czasie trawa zaczyna rosnąć, wyjałowiona gleba odżywa i pojawia się utracona wcześniej bioróżnorodność roślin i zwierząt.

Przykładem stosowania tej praktyki jest pustynia na pograniczu Stanów Zjednoczonych i Meksyku - Chihuahuan Desert - jedna z najbardziej zróżnicowanych biologicznie pustyń świata, zamieszkiwana przez największą liczbę gatunków zwierząt.

W związku z niewłaściwym i rabunkowym wykorzystywaniem terenów pustyni, tamtejsze łąki porośnięte wysokimi trawami, zaczęły niszczeć, zagrażając tym samym wymieraniu licznych gatunków ptaków i innych zwierząt, które miały tam schronienie. Organizacje ekologiczne wpadły na pomysł regeneracji tych terenów za pomocą współpracy z lokalnymi farmerami, właścicielami bydła. Stosując rotacyjny wypas, udało się zazielenić ogromne obszary suchej ziemi, przywracając tym samym bioróżnorodność. Łąki znowu porosły bujnymi trawami, zwierzęta odzyskały swoje środowisko życia.

W jaki sposób bydło może pomóc w przywracaniu życia zdegradowanym terenom? Odpowiedź w tym filmie.

Czy zwierzęta hodowlane mają godne życie?

Krowy powinno się wypasać na trawie. To jest ich naturalny pokarm, który odżywia zwierzęta zapewniając im optymalny rozwój. Zwierzęta karmione trawą są zdrowsze, a mając dostęp do wybiegu i spędzając całe dnie na łące, są na pewno szczęśliwsze od kur, hodowanych w przeważającej mierze na małej przestrzeni w ogromnym natłoczeniu.

Jedna krowa waży około 500 - do nawet 700 kilogramów, jeżeli jest to rasa mięsna. Taka ilość mięsa wystarczy, aby wykarmić czteroosobową rodzinę przez cały rok, dostarczając jej produkt o wysokiej gęstości odżywczej. Ile kur trzeba by zabić, żeby wykarmić tę samą rodzinę przez okres jednego roku? Czy nie lepiej poświęcić życie jednej krowy, której mięso może wykarmić o wiele więcej osób niż mięso jednego kurczaka?

Czy wegetarianie, którzy spożywają mleko, sery i masło, zdają sobie sprawę, że aby mieć dostęp do tych produktów, krowy muszą być non stop zapładniane, więc ich populacja wzrasta. Gdyby nie było zapotrzebowania na mięso i nagle wszyscy ludzie przeszliby na wegetarianizm, nadmiar krów prowadziłby do wyniszczenia terenów w wyniku zatłoczenia i nadmiernego wypasu. Tak samo jak w przyrodzie ilość antylop jest naturalnie ograniczana przez drapieżników, tak samo osoby jedzące mięso, wspierają równowagę. Nie każdy wegetarianin jest gotowy zostać weganinem.

Czy jako wegetarianin rezygnujący z jedzenia mięsa z powodów etycznych i niechęci do zabijania, zastanawiałeś się, czy nabiał, który kupujesz pochodzi od krów wypasanych na trawie, czy raczej jest produktem od zwierząt spędzających większość życia w oborze? Czy jedząc jajka wybierasz zawsze tylko te od rolnika, którego kury ganiają po wolnym wybiegu? Czy zastanawiałeś się w jakich warunkach żyją zwierzęta, których produkty spożywasz?

Krowy wypasające się na trawie korzystają z roślin, które czerpią energię do wzrostu ze światła słonecznego, wody i CO2 w procesie fotosyntezy. Pożywienie dla krów, jakim jest trawa i rośliny łąkowe, oczyszcza więc przy okazji atmosferę z dwutlenku węgla. Taki pokarm nie kosztuje zbyt wiele w porównaniu z hodowlą kur, które są karmione w 100% ziarnem. Przystojniaczku Leo DiCaprio, Twój apel o jedzenie kurczaków sztucznie napędzanych do szybkiego wzrostu, karmionych zbożem, ściśniętych do granic możliwości na kurzej fermie, a omijanie wołowiny, jest chyba wielkim nieporozumieniem, co ty na to? 😉

Krowy rasy belgijskiej, mięsnej: biało-błękitnej. Osiągają wagę 700-900 kg.

Więcej łąk, mniej upraw monokulturowych!

Krajobraz Polski bardzo zmienił się na przestrzeni ostatnich 30 lat. Kiedyś standardem było hodowanie krów i innych zwierząt w małych gospodarstwach rolnych. Obecnie system produkcji żywności postawił na wielkie przedsiębiorstwa i ogromne farmy. Niestety krowy zniknęły też z polskich łąk i coraz trudniej je dostrzec.

Jeżdżąc na rowerze 300 km po terenach wiejskich w Polsce na urlopie, wypatrzyłam aż jedną krowę, pasącą się na łące. W Belgii robiąc dwudziestokilometrową, rowerową rundę wokół mojego miejsca zamieszkania, nie potrafię zliczyć jaką ilość krów napotykam, jest ich tak dużo. Krowy tutaj pasą się na świeżym powietrzu, przeżuwają trawę i są na pewno szczęśliwsze od tych, trzymanych w zamknięciu. Sery od krów wypasanych na trawie smakują wyśmienicie.

W Polsce wraz z krowami zniknęła też większa część łąk i pastwisk. Tereny te przekształcono częściowo na działki budowlane oraz w ogromnej mierze w pola uprawne, głównie monokultury, które z ekologicznego punktu widzenia, są wyzyskiem ziemi i zagrożeniem dla bioróżnorodności.

Kiedy myślimy o pochłanianiu dwutlenku węgla z atmosfery, mamy na myśli głównie lasy, wymieniane jako zielone płuca planety. Kalifornijskie badania na Uniwersytecie Devis wykazały, że łąki wraz z trawami i ziołami efektywniej wiążą nadmiar CO2, ponieważ potrafią zatrzymać węgiel w glebie dzięki bogatemu systemowi korzennemu. Jest to o tyle ważne, że w przypadku pożarów, dwutlenek węgla nie zostanie ponownie utracony do atmosfery, jak to się dzieje, kiedy płoną ogromne połacie lasów.

Źródło: OSU Natural Resources Extension

Gromadzenie węgla w glebie może być odpowiedzią na nadmiar CO2 i związane z tym zmiany klimatyczne. Opracowywane są specjalne procedury rolnicze nazwane „carbon farming”, które mają na celu wychwytywanie i sekwestrację atmosferycznego dwutlenku węgla, który może zostać zgromadzony w materiale roślinnym oraz w glebie w formie materii organicznej. Rośliny łąkowe takie jak trawy, koniczyny i lucerny, mając mocno rozwinięte systemy korzeniowe, wspierają „carbon farming” - po polsku rolnictwo węglowe.

Kiedy więc zobaczycie łąkę i pasące się na niej krowy, będziecie wiedzieć, jakie znaczenie mają te tereny zielone dla poprawy klimatu.

Jedyna krowa w Polsce jaką udało mi się zobaczyć. Gdzie się podziały polskie krowy? Dlaczego zniknęły z łąk?

Wątpliwości i kolejne pytania

Niektórzy mogą odnieść wrażenie, że diety wege są dziś stawiane wyżej w hierarchii aniżeli tradycyjny model odżywiania włączający mięso do menu. Hodowle zwierząt i przemysł przetwórstwa mięsnego obwinia się za zużycie ogromnej ilości energii do produkcji swoich wyrobów, ale nikt nie pyta się - ile kosztuje wyprodukowanie zamienników mięsa? Czy ich dystrybucja do klientów nie zanieczyszcza środowiska? Czy surowce pozyskiwane do tych produktów pochodzą z opryskiwanych pestycydami upraw monokulturowych czy z małych, lokalnych, organicznych gospodarstw rolnych? Jeżeli porównujemy jakiś model żywienia, oceniając jego wpływ na planetę, warto zadać te same pytania drugiej stronie.

Bill Gates chce karmić nas roślinnym mięsem, uważając że w ten sposób zapobiegnie zmianom klimatycznym. Czy jednak przetworzony produkt z fabryki, wzbogacony syntetycznymi witaminami i minerałami będzie tak samo odżywczy jak produkt naturalny? Czy to kolejny eksperyment na ludzkości, jaki chciałby przeprowadzić Bill? Nikt nie wie, jak będzie wyglądało zdrowie wielu generacji ludzi, których matki czy babki były wegankami i czy następne pokolenia wegan będą zdrowe. Nie każdy człowiek dobrze reaguje na dietę roślinną.

Czy forsowanie niejedzenia mięsa przez roślinnych aktywistów, którzy chcą aby cały świat został wege, propozycje nakładania podatków na mięso, jest dobrym pomysłem? Co by się stało z ludźmi z biednych krajów, których nie stać na system nawadniania upraw warzyw, mieszkają w terenach suchych, a ich dieta opiera się głównie na produktach pochodzących od zwierząt? Jeżeli zabroniłoby się im trzymania krowy, kozy lub owcy w zagrodzie, a ich dieta z tej tradycyjnej, na której wyrosły całe pokolenia, musiałaby się zmienić na 100% roślinną, staliby się wtedy uzależnieni od żywności dostarczanej im przez bogate państwa, które wpierają model wielohektarowych upraw monokulturowych. Czy to byłoby bardziej etyczne niż pozwolenie tym ludziom na zabijanie swoich zwierząt i jedzenie ich mięsa?

Człowiek jest częścią natury

W przyrodzie nie ma hierarchii wartości jeżeli chodzi o rodzaj pokarmu. Jest głód. Istnieją drapieżcy, którzy rozrywają swoją ofiarę na kawałki, tym samym zapewniając sobie przetrwanie. Wegetarianie i weganie nie chcą uczestniczyć w zabijaniu zwierząt hodowlanych, mają do tego prawo, ale niech zdają sobie sprawę z tego, że w naturze śmierć zwierząt nie jest łatwa, szybka i bezbolesna. Często zwierzęta są rozszarpywane żywcem, taka śmierć nie jest humanitarna z ludzkiego punktu widzenia, ale tak działa natura.

Jeżeli jesteś wege z powodów etycznych i nie chcesz przyczyniać się do zabijania zwierząt, zastanawiałeś się kiedyś ile zwierząt łąkowych i polnych umiera podczas przekształcania tych terenów na pola uprawne i plantację roślin? Czy śmierć setek tysięcy gryzoni polnych, zająców, dzikich królików, ptaków, które giną podczas żniw, jest mniej ważna od śmierci zwierząt hodowlanych? Być może nigdy o tych małych, dzikich zwierzętach nie pomyślałeś, jedząc tylko rośliny.

Czy jesteś wege, czy mięsożercą, masz krew na swoich rękach, bo żaden system produkcji żywności nie jest pozbawiony ofiar.

Możesz uważać za nieetyczne zabijanie krów czy kurczaków, ale czy pamiętasz ile owadów, w tym pożytecznych pszczół zostaje unicestwionych podczas oprysków roślin przez rolnika? Czy te stworzenia są mniej warte uwagi niż zwierzęta hodowlane? Czy ich życie jest mniej cenne?

Co by się stało, jakby bezduszne i nastawione na zysk korporacje, farmerzy stawiający na monokultury, zostali zastąpieni przez ludzi z misją, lokalnych rolników, dbających o bioróżnorodność roślin i zwierząt w swoich gospodarstwach? Czy taki model współistnienia człowieka i każdego innego zwierzęcia, nie byłby lepszy i zdrowszy dla planety od tego, co mamy teraz?

Źródło: sacredcow.info

W filmie dokumentalnym „The Biggest Little Farm” obsypanym wieloma nagrodami, te pytania uzyskały odpowiedzi. Film pokazuje historię małżeństwa Molly i Johna Chester, które musiało się wyprowadzić z miasta Los Angeles, ponieważ ich pies Todd niemiłosiernie hałasował podczas ich nieobecności w domu, wzbudzając stanowczy sprzeciw sąsiadów. Molly postanowiła przeprowadzić się na wieś i założyć farmę.

Apricot Lane Farms powstała na ruinach i zdegradowanym terenie. Molly i John z pomocą swojego przyjaciela, eksperta od rolnictwa regeneracyjnego, przywrócili temu miejscu życie, a wszystko to zgodnie z prawami natury, ponieważ farma była organiczna. Pustynne wcześniej tereny zostały obsadzone tysiącami drzew owocowych i zasiedlone przez różnorodne zwierzęta: kury, kaczki, krowy, świnie, owce, które sprawiły, że jałowa ziemia znów odżyła.

Obejrzałam ten film z wielkim zaangażowaniem, wykupując do niego dostęp online za 2,99 euro i nie mogłam ukryć swojego podziwu dla tego typu przedsięwzięcia. Niesamowita historia! Film po polsku nosi tytuł: „Nasze miejsce na ziemi”. Gorąco wam polecam seans.

Gdyby takich farm jak ta z filmu powstało więcej, gdyby system produkcji rolnictwa zmienił się z przemysłowego - nastawionego na zysk, w rolnictwo regeneracyjne, być może byłaby szansa na zdrowszą produkcję żywności z poszanowaniem natury i prawem do życia wszystkich zwierząt w godnych warunkach. Gdybyśmy kupowali naszą żywność lokalnie, nie sprowadzając jej z innego kontynentu, zatrucie środowiska i zmiany klimatyczne mogłyby w jakimś stopniu zostać zredukowane.

Źródło: biggestlittlefarmmovie
Źródło: biggestlittlefarmmovie

Nie tylko jedzenie mięsa zagraża naszej planecie

Możesz wybrać „mięso” roślinne nadal wierząc, że tym samym przyczyniasz się do klimatycznego dobra planety, nie zdając sobie sprawy, jak rujnująca środowisko jest uprawa awokado czy migdałów, z których pijesz „mleko”. Możesz też wybierać produkty, w tym mięso od lokalnych rolników, którzy dbają o ekosystem i pozwalają swoim zwierzętom korzystać z ich prawa do wolnego wybiegu.

Nie powinniśmy się dzielić na tych dobrych - co nie jedzą mięsa i złych mięsożerców. Każdemu człowiekowi powinno w jakimś stopniu zależeć na wspieraniu inicjatywy dla dobra Ziemi, nieważne czy jesteśmy wege czy nie.

W moim mieście został wprowadzony od tego roku zupełnie nowy system zbierania odpadów żywnościowych, które zostają odbierane co dwa tygodnie i zawożone do rolników, którzy zrobią z nich kompost. Pomysł jest genialny, ponieważ zdrowie gleby jest bardzo cenne, a to co ją odżywia, zamiast na śmietnik, zostaje z powrotem jej oddane. Gdyby wielkie miasta świata poszły w tym kierunku, być może byłby to kolejny krok ku lepszej zmianie świata.

Każdy z nas jest w stanie zrobić nawet małe rzeczy, żeby nie zanieczyszczać nadmiernie planety. Być może zrezygnowałeś z jedzenia mięsa w trosce o klimat, ale zamawiasz większość rzeczy online, które dostarczane są pod twoje drzwi, więc ich transport truje spalinami środowisko. Czy wyjeżdżasz kilka razy w roku w dalekie podróże jak miliony innych ludzi na świecie? Czy byłbyś w stanie z tego zrezygnować dla dobra planety? Czy kupując warzywa używasz wielorazowych siatek z materiału czy nadal ładujesz zakupy w plastikowe zrywki? Czy kupujesz produkty lokalne czy sprowadzane z dalekich krajów? Takich pytań można by mnożyć w nieskończoność, wielkie korporacje też powinny je sobie zadawać! Jak widzisz, nie tylko jedzenie mięsa wpływa na pogorszenie klimatu, jak starają się nam wmówić media mainstreamowe.

Eat Meat. Save The Planet!

Jaki rodzaj "mięsa" wybierzesz, to już twoja prywatna sprawa. Roślinne alternatywy też mogą być smaczne, ponieważ sama spróbowałam Beyond Meat i uważam ten produkt za OK, lubię też wędzone tofu. Możesz wierzyć, że nie jedząc mięsa, dbasz o środowisko, pomimo przedstawionych przeze mnie informacji, że nie zawsze jest to prawda. Być może nie masz ochoty na jedzenie mięsa, ponieważ ci nie smakuje - masz do tego prawo - jedz rośliny, smacznego. Ja jako wegetarianka z dwudziestoletnim stażem, postanowiłam teraz jeść więcej wołowiny, szczególnie od zwierząt wypasanych na trawie, też mam prawo do zmiany swoich poglądów.

Mam nadzieję, że potrafimy pomimo różnicy w sposobie odżywiania, rozmawiać na te tematy bez zbędnej agresji i forsowania na siłę swojego zdania. W książce "Ponad przekonaniami. Weganie, wegetarianie i mięsożercy przy jednym stole" autorka Melanie Joy, specjalistka od relacji międzyludzkich i psychologii jedzenia namawia do kulturalnego dialogu nawet na najtrudniejsze tematy, pomimo dzielących nas różnic. Jeżeli zainteresował cię ten artykuł, masz swoje przemyślenia i uwagi, możesz wyrazić swoje zdanie. Chętnie poznam twoją opinię na temat kwestii, które poruszyłam.


Źródła:

  • Książka "Sacred Cow" Diana Rodgers i Robb Wolffilm dokumentalny: "The Biggest Little Farm",
  • https://www.youtube.com/watch?v=WdtvsHgsnPo&t=26s
  • https://www.youtube.com/watch?v=V6m-XlPnqxI
  • https://www.youtube.com/watch?v=KHIrbyd-5yo
  • https://childrenshealthdefense.org/defender/bill-gates-fake-meat/
  • https://dzikiezycie.pl/archiwum/2019/pazdziernik-2019/sztuczna-zywnosc-sztuczne-mieso-nastepny-krok-w-historii-zywnosciowego-imperializmu
  • https://www.sacredcow.info/
  • https://www.bezpluga.pl/wiadomosci/kalifornia-uzytki-zielone-zatrzymuja-wiecej-co2-niz-drzewa,97203.html
  • https://www.bezpluga.pl/wiadomosci/rolnictwo-regeneracyjne-sposob-na-zdrowa-glebe-i-srodowisko,90873.html
  • http://naturanapokolenia.pl/ekosystemy-laki/
  • http://agroserwis.biz.pl/monokultura-w-rolnictwie-wady-i-zalety-upraw-plantacyjnych/
  • https://savory.global/dispatch-from-the-chihuahuan-desert-grasslands/
  • https://swiatoze.pl/awokado-dobre-w-smaku-ale-zle-dla-srodowiska-czy-wiesz-dlaczego/
  • https://www.theguardian.com/commentisfree/2017/oct/20/insectageddon-farming-catastrophe-climate-breakdown-insect-populations
  • https://www.radiowroclaw.pl/articles/view/52087/Przysmaki-Dalajlamy-dania-pary-krolewskiej-i-polskich-prezydentow