Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dzień 104-110


dziki tydzień...nie miałam ani czasu ani ochoty pisać cokolwiek...działo się i w pracy i w domu i u rodziców...wszędzie wszystko szybko nagle

babcia wyszla ze szpitala, jutro idzie na oddział rehabilitacyjny, popracowac nad ruchem i mową, mnie dopadł cholerny ból zęba i trzyma kilka już dni, ale dentysta mnie odesłal z kwitkiem bo mi się cos na ustach wirusowego zrobiło, a z takim czymś nie rusza się zębów, ból był tak okropny, że mama zaczęła mnie straszyć zapaleniem okostnej...na szczęście powoli mija...

wczoraj teściówka miała urodziny, ostatnie 50...zjadlam dwa kawałki ciasta, takiego lekkiego ciasta jeszcze nie jadłam! biszkoptu tyle co nic, odrobina banana i śmietana na górze, biała i ciemna, no cudowne to było! potem ryba i sałatka jarzynowa...ogólnie tydzień był jedzeniowo w kratkę i trochę ze skrajności w skrajność- albo wcale, czy bardzo białkowo, albo smażone i pieczone...to chyba przez ta całą niestabilność- chaos straszny...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.