Powoli chyba zaczynam zauważać zmiany - ot jakoś boczków stało się chyba jakby mniej. Jak człowiek opiera ręce na boczkach, to jakoś tak mniej górzyście. Wizualnie jakoś nadal tak średnio widzę. Ostatnio doszłam do wniosku, że widzę siebie taką samą jak miałam 50 kg i 90 kg. Nie widzę siebie jako wychudzonej kiedyś i bardzo otłuszczonej. Mój obraz siebie zatrzymał się gdzieś po środku i nie jest obiektywny. Na razie mam więcej niż moje wyobrażenie o sobie nadal.
Dieta nadal trzymana, czasem jedynie wcinam orzeszki z rzeczy bardziej kalorycznych, poza tym w sumie nie mam nawet ochoty na fast foody, czy słodycze. Jeśli jem coś słodkiego, to w sumie tylko z racji częstowania u kogoś.
Zapisałam się nareszcie na siłownię (z cardio korzystam i tak)- ot o ciało jednak trzeba zadbać. I nadal zastanawiam się czy kupić cięższe (regulowane) ciężarki do domu, czy na razie jeszcze nie. Nie wiem czy będzie mi się chciało aż tak korzystać, czy będzie to kolejny bibelot.