Weekend był fajny, ale nie obyło się bez dramatu. Mężuś potłukł sobie nogę, a dzieciaki się potłukły na wzajem. Czasami się czuję z nimi, jak w domu wariatów, ale kocham ich i nie mogłabym bez nich żyć.
Mam taki pakt z wagą, że wejdę na nią w przyszłym tygodniu i zobaczę, jak to moje odtłuszczone menu się sprawdza. Zaczęłam jeść normalne śniadania, obiady są spoko, opanować muszę jeszcze kolację i wtedy wskoczę na wyrocznię i zobaczymy co ona mi powie.
miłego poniedziałku i uśmiechu życzę :)
Aniutka2015
17 sierpnia 2015, 10:58wzajemnie :)) wygranej walki z wagą ;))
zytazgrzyta
21 sierpnia 2015, 10:08troche mam pietra. A co jak nie wyjdzie nic z tego? Boje sie, że stracę motywacje... Kalkulacje są narazie dobre, ale co jak sie nie powiedzie?
Aniutka2015
21 sierpnia 2015, 11:59wiesz, jeszcze nie raz waga zaskoczy Cię niemile, sama wiem po sobie. Człowiek się stara, pilnuje a tu ...ta-dam! na plusie :/ wtedy mimo wściekłości i żalu trzeba zacisnąć zęby i dalej robić swoje. Zawsze jest tak, że raz z górki, raz pod górkę :)
zytazgrzyta
21 sierpnia 2015, 13:08Czyli po prostu biorę na klatę wynik i się nie przejmuję, robię swoje dalej? Rozsądnie :)