Witajcie,
Na wstępie chciałabym podziękować za życzenia urodzinowe jakie otrzymałam, nie sądziłam, że ktoś zwróci na to uwagę.
Dochodzę do wniosku, że za każdym razem gdy chce coś ze sobą zrobić to mam pecha i coś się dzieje... od poniedziałku praktycznie mam grypę, dzisiaj do takiego stopnia, że ledwo się ruszam, tak wszystko mnie boli
Dzisiaj widziałam metamorfozę Dominiki Gwit, którą polubiłam z serialu "Przepis na życie" (gruba Zośka), która straciła aż 40 kg! i przyszły kolejne refleksje, czemu ja nie potrafię? Raz w życiu schudłam prawie 9 kg, gdzie byłam z siebie dumna jak paw, mogłam znacznie więcej, moja kondycja była niczego sobie, a wygląd mnie nawet zadowalał. Miałam wtedy jakieś 17 lat, a ważyłam ok 80 kg... Dziś moja waga to koszmar, bo pobiłam najśmielsze moje oczekiwania, a modliłam się w duchu by nigdy nie przekroczyć magicznej 100. Niestety złe hormony, stres, lenistwo i inne sprawiły wpłynęły na to jak dzisiaj wyglądam.
Wiecie, chciałabym móc być z siebie tak dumna jak Dominika Gwit, która z wielkim uśmiechem opowiadała o sobie. Chciałabym móc zaakceptować siebie, by widzieć w sobie to co wartościowe. Moim problemem jest zakrzywiony obraz siebie, nie widzę siebie taką jaką jestem. Może nie powinnam o tym tu pisać, ale widzę siebie czasem znacznie szczuplejszą niż jestem, to przykre jak idę do sklepu i widzę takiego grubasa, ale mimo to nie potrafię się zmienić. Moja motywacja trwa chwilę, po czym znika na miesiące.
Mam nadzieję, że tym razem małymi kroczkami osiągnę to o czym marzę, czyli o ciele które będę kochać, które będę mogła zaakceptować i w którym będę się dobrze czuła.
Teraz mam kilka dni wolnego, więc leżąc w łóżku poszukam ćwiczeń i zajęć tanecznych
Pozdrowienia Vitalijki i pozdrawiam, bardzo gorąco wszystkich Vitaliszy! :*
Ruda
nowa_duszka
2 października 2014, 10:14Ja tez zawsze wydałam się sobie szczupła do momentu spotkań ze szczupłą (naprawdę) przyjaciółką, widziałam jak ona bierze ciuchy w rozmiarze 36 do przymierzalni a mi zostają te w rozmiarze 42-44 :/ Najważniejsze to dobre chęci i dobry start, który Ty przez grypę masz trochę utrudniony, ale Trzymam kciuki, będzie dobrze! 102 kg to nie tragedia, spokojnie dasz radę zejść do 90,80,70 :), pomyśl sobie co by było gdybyś decyzje o odchudzaniu podjęła dobijając do 120-130 kg, wtedy byłby na prawdę ciężko! DASZ RADĘ!
britishgirll
1 października 2014, 18:38Najważniejszy krok już za Tobą czyli zdecydowałaś się, że chcesz poprawić swój wygląd. To już duży postęp bo większość osób po prostu kończy na narzekaniu ale nic więcej z tym nie robi. Więc życzę powodzenia i trzymam kciuki. :* PS. Szybkiego powrotu do zdrowia. :)