Najpierw byłam w pracy. Oczywiście miałam wyjść o 12:20 by zdążyć na zajęcia na uczelni. Nawet nastawiłam sobie budzik na 11:55 by zdążyć jeszcze zjeść ale jak zwykle przed samym wyjściem najwięcej było do zrobienia. Więc jadłam w pośpiechu i spóźniłam się na zajęcia na szczęście tylko 5 minut więc grupa jeszcze nie zdążyła uciec.
Było wesoło - w sumie to były moje ostatnie zajęcia z tą grupą (jedną z tych lepszych - i nie chodzi tylko o wiedzę ale również o kulturę, sposób zachowania) - niektóre grupy to po prostu porażka dydaktyczna totalna :(
Korzystając z okazji, że skończyłam zajęcia przed 16. Wybrałam się dziś na siłownię. Oczywiście podróż z uczelni do domu nie odbyła się bez niespodzianek. Autobus którym jechałam wjechał w tył jakiegoś samochodu no i tak musiałam stać 20 minut w padającym śniegu czekając na kolejny autobus (akurat na tym przystanku połowa autobus się nie zatrzymywała :()
A tak w ogóle spadł u mnie dziś śnieg jest cudownie biało, że aż miło :)
Na siłowni dałam sobie trochę w 4 litery ale wiem, że do końca tygodnia raczej nie będzie okazji na jej odwiedzenie.
A więc tak:
1 h i 15 minut rowerek stacjonarny poziomy - 364 kcal - 19,17 km
30 minut wave - 211 kcal - 8,10 km
15 minut orbitrek - 108 kcal - 0,73 km
łącznie 2 h ćwiczeń, 683 kcal i 28 km
Menu:
6:00 Ś: 1 bułka razowa z pestkami dyni + 2 plastry sera żółtego + 2 plastry wędzonej szynki mojego teścia + plasterki ogórka zielonego + kawa z mlekiem bez cukru + herbata z miodem i cytryną
8:20: herbata waniliowo-malinowa
10:30: małe espresso (słabe) z kostką cukru i mlekiem + 2 szklanki wody mineralnej
12:10 2Ś-O: 40 g mieszanki sałat + 40 g grillowanej piersi z kurczaka + 56 g sera sałatkowego z mleka krowiego + 4 pomidorki koktajlowe + kawałek ogórka zielonego i kawałek czerwonej papryki + szklanka wody mineralnej
14:15: 0,25 l wody mineralnej żywiec zdrój z cytryną
17 - 19 0,7 l wody mineralnej + 0,25 l wody mineralnej żywiec zdrój z cytryną (siłownia)
19:15 K: activia mango i brzoskwinia do picia 330 ml
Dziś z uwagi na to, że mój mąż pracuje do późna (jeszcze nie wrócił) zrobiłam sobie wieczór relaksująco-odprężający. Więc po siłowni był długi prysznic, peeling, maseczki no i pomalowane paznokcie :)
Czuje się odprężona i mam nadzieje, że to zwiastuje dobry sen.
Buziaki.
Tay_Curlyhead
16 stycznia 2014, 18:35super ćwiczenia :) u mnie spadło trochę śniegu, ale już prawie nic nie widać