ostatnio nie pisałam ponieważ miałam bardzo dużo stresów w pracy i na studiach i po prostu nie wyrabiałam czasowo i troszkę też psychicznie. Dlatego też przerwałam dietę i zrezygnowałam z ćwiczeń w lutym (by mieć czas nadgonić studia). W pracy na szczęście okazało się, że mnie restrukturyzacja nie objęła uff, kamień z serca - pracę mam dalej na tych samych warunkach. Niestety niektórzy nie mieli tyle szczęścia co ja :( kilka fajnych osób odeszło samych część została zwolniona więc ogólnie atmosfera w firmie jest nieciekawa...
Jenak jest już marzec, ja postanowiłam sobie, że od marca wracam do gry.
Od dziś wracam do diety, a przede wszystkim do ćwiczeń, bo jeść będę jeść jak do tej pory czyli zdrowo jedynie odstawiam słodkości i temu podobne zachcianki, na które z powodu stresu się rzucałam.
Codziennie rano będę chciała robić serię brzuszków - 20 powtórzeń x 21 "pozycji" czyli łącznie 420 brzuszków - będę mieć w końcu płaski brzuch!
Cel ten co zawsze, jednak czasu coraz mniej.
27 kwietnia idziemy na wesele i chcę zaskoczyć moją Rodzinkę (ostatnio widzieliśmy się na początku lutego i do wesela widzieć się nie będziemy).
Chce być szczupła!
I to osiągnę!
Dzisiaj rano waga pokazała 62,2 kg - czyli do stracenia mam 7,2 kg.
Czyli muszę chudnąć z prędkością 1 kg na tydzień to uda mi się osiągnąć swój cel.
W połowie marca "odzyskam" swój rower więc powinno być łatwiej, bo przyjdzie codzienny ruch, już nie mogę się doczekać :).
Plan na osiągnięcie celu:
- 2 x w tygodniu siłownia -> 15 min rozgrzewki + ćwiczenia na różne partie ciała + 1 h aerobów + seria ćwiczeń rozciągających
- 2 x w tygodniu basen -> za każdym razem 20 długości basenu
- mam zamiar jeść bardziej zdrowo niż dotychczas - na drugie śniadanie do pracy częściej jakiś owoc, bułeczka pełnoziarnista lub serek; na obiady częściej jakaś sałatka niż normalny obiad, a jeśli już to kurczak lub ryba i ryż oraz kasza zamiast ziemniaków, od czasu do czasu jakaś zapiekanka ale zawsze bez tłuszczu i beszamelu oraz sera (no może w minimalnej ilości).
- częściej gotować na parze, smażyć bez tłuszczu (to akurat już chyba mi weszła w nawyk)
- raz w tygodniu ważenie i pomiar
- jak już będę mieć rower to w każdą niedziele kiedy ja i mąż będziemy mieć wolne to pojechać gdzieś na wycieczkę rowerową
- zamienić komunikację miejską ponownie na rower
ale się rozpisałam.
Wiem, że nie raz już tak pisałam, ze zaczynam, że tym razem się uda.
Jednak tym razem musi się udać!
I mocno w to wierzę, że dam radę!
jogifanka
1 marca 2013, 21:47dasz radę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jestem z Tobą!
NigdyNieKochalam
1 marca 2013, 13:363mam za Ciebie kciuki ! ;** ;))
ZielonaTruskaffka
1 marca 2013, 12:07Dasz rade !!!