tak jak myślałam nie zdążyłam wczoraj nic napisać a raczej nie byłam w stanie :)
Impreza pożegnalna była bardzo fajna. W ciekawym klimatycznym pubie z muzyką na żywo.
W domu byłam grubo po 23 :) przez co dzisiaj na uczelnie dojechałam dopiero na 10:30 :)
Na szczęście zajęcia ze studentami zaczynam o 13 :) więc zdążę się jeszcze do nich przygotować :)
Wczorajasze menu:
Ś: parówka + pół kromki chleba + kawa z mlekiem i 1 łyżeczką cukru
herbata z cytryną na rozgrzanie w pracy + 1 łyżeczka cukru
2Ś: bułka grahamka z sałatą, 2 plasterkami szynki, 1 plasterkiem sera, 2 plastrami pomidora i 3 plastrami ogórka zielnego :) + herbata owocowa
O: pulpety - jeżyki (z ryżem i cebulą) uparowane do tego sos z prawdziwych pomidorów + herbata z cytryną
P: -
Grzaniec galicyjski na rozgrzewkę w pubie
K: pierś z grilla + 6 ogórków kiszonych + z dwie garście frytek, _ trójkącik serka pleśniowego + 2 kromki chebla ze smalcem i więcej grzechów nie pamiętam (tak to jest jak się głodnym idzie na impreze do pubu który słynie z dań z grilla) + dzbanek herabty z cytryną
Ćwiczenia:
godzina chodzenia po centrum handlowym w poszukiwaniu idealnego prezentu dla koleżanki - kupiłam w końcu książkę "Pięćdziesiąt twarzy Greaya"
420 brzuszków - tak tak po imprezie jak tylko weszłam do domu to musiałam zrobić te brzuszki bo inaczej sumienie nie dawało mi spać!
Buziaki :)