Nigdy nie byłam wielką fanką, nie jadłam po prostu czekolady, nie słodziłam kawy/ herbaty, nawet nie miałam w domu cukru. Aż do chwili kiedy zamieszkałam ze swoim facetem. On potrafi usiąść przed TV i zjeść 2 tabliczki na raz. Dostosowałam się do jego trybu jedzenia, czekoladki, późne ogromne, tłuste obiado-kolacje, w ogóle 5 posiłków dziennie, słodkie napoje i chipsy, tylko, że on 4 razy w tyg jest na siłowni i wszystko spali, jak nie tam, to w pracy. A ja ? no cóż... Waga mówi sama za siebie... Nie naciska na mnie, nie słyszę od niego "kochanie, masz wałeczki na plecach" ale chciał wyciągnąć mnie na siłownie, dla towarzystwa. A ja nie chce iść, nie wiem, wstydzę się, może jestem trochę aspołeczna, nie chce żeby ktoś się na mnie gapił, albo coś mi nie będzie wychodzić będą się ze mnie nabijać. Już załapałam, że ludzie bywają niemili a ja nie potrafię przyjąć słowa krytyki, obrażam się od razu, albo włącza mi się "tryb bojowy"... mam nieskończoną ilość wymówek, najlepsza jest ta, ze ja lubię ćwiczyć rano, a czas mam tylko wieczorami :D jak sama to czytam to nie mogę uwierzyć, ze jestem takim paskudnym leniem....
Staram się odstawiać czekoladę, szczerze mówiąc łatwiej mi było rzucić palenie :/ czasami mam dni kiedy cały dzień jem tylko surową marchewkę i pije wodę, a na drugi dzień mam napady głodu. Wiem, że jedzenie jest ważne, ale jest tyle informacji na necie, że nawet nie wiem od czego zacząć, zaczynam czytać, żeby się coś dowiedzieć, co dobrze jest zjeść i kiedy, a i m więcej czytam tym jestem głupsza...
Mam nadzieję, że obecność tutaj doda mi trochę wiary i wiatru w skrzydła i zrobię coś zamiast tylko narzekać.
Shellena
2 lipca 2015, 18:02No z tymi chłopami i ich jedzeniem to masakra jakaś, ale ja w końcu tupnęłam i powiedziałam ze skoro ja gotuję i generalnie robię zakupy to będzie w domu to co ja kupię i przygotuję, a nie jakieś jego zachcianki, one są na cheat meal ewentualnie na wyjścia z kumplami, taki ze mnie podły babsztyl :P Walczymy i nie dajemy się :)
Lenkaa8720
2 lipca 2015, 17:02Doskonale Cię rozumiem. Ja też nie dotykałam słodyczy dopóki nie poznałam swojego już męża. Teraz próbuję nas przestawić na zdrowe jedzenie, ale o ile mnie takie lekkie jedzonko odpowiada to mój mąż niestety woli jeść tłusto i ciężko. Trudniej jest kiedy wieczorem przy filmie ktoś zjada czekoladę, albo szeleści paczką chipsów. Wiem jednak po sobie, że można. Ja ćwiczę wieczorem kiedy mąż i syn śpią. Trzeba sobie spróbować rozplanować dzień i trochę wysiłku w to włożyć. Myślę jednak, że dla fajnej sylwetki i samopoczucia warto :) Pozdrawiam i trzymam kciuki :)