Wczorajszy poniedziałek był naprawdę roztańczony
Najpierw z mężem poszliśmy na kurs tańca towarzyskiego.Ponad godzinę ćwiczyliśmy kroki tanga ," czaczy", walca i jeszce paru innych.Nie jesteśmy może zbyt pojętni , bo czasem deptamy się po nogach.Mój mąż wkurza się , bo ja za wszelką ceną probuje prowadzić i nasz taniec przypomina trochę przepychanie.Ale ogólnie dobrze się bawimy.
A o 21 poszłam na Zumbę.Jak zwykle było super.
Koszulkę można było wykręcać.
Pierszy raz nie bolaly mnie łydki,, ale może dlatego , że miałam już rozgrzewkę na tańcach.Ten bol towarzyszył mi zawsze przez 20 minut Zumby, potem trochę mijał. No , ale nie ma czemu sie dziwić .Przecież moje nogi noszą 40 kg sadła.
Po przyjściu do domu mówię do meża , żeby zobaczył mokrą mam koszulkę i włosy.Chciałam , aby docenił moje wysiłki.
I wiecie ci powiedział.Że jego interesują tylko wyniki i jak zobaczy mój płaski brzuch , to uwierzy , że ta zumba daję jakieś wyniki.
Wredzioch jeden !!!!!!, ale z drugiej strony moj mężuś "przeżył "juz aerobik , bieganie , aerobik w wodzie, tenisa, gimnastyke dla puszystych, calanetics, marsz z kijami, rower, basen.
Więc może ma prawo nie wierzyć
Terka1965
31 stycznia 2013, 23:05Ha ha ha przed Tobą nic się nie da ukryć ,oczywiście że nie zmieniłam paska tak lepiej wygląda.Niestety daleko mi do paskowej lecz szable w dłoń i do walki . Ja też żałuję że nie mieszkamy blisko uwielbiam zumbę zresztą również tańczyć,masz szczęscie że Twój mąż z Tobą chodzi .A co do zdolności to tylko początki będę Wam dawkować różne dziedziny ,a jest tego trochę . Buziaki.
JAG6910
22 stycznia 2013, 11:28Mam już zumbę ściagniętą, ale nie mogę się zmobilizować jakoś, ale może dziś spróbuję;)))) A mąż jak niedowiarek, to go w kostkę:))))) Mój się martwi, że jak schudnę, to kolejka adoratorów będzie pod furtką, no bo do słonicy chętnych brak przecież:)))))) Niech myśli, co chce, ja i tak nie odpuszczę, bo muszę wreszcie dojść do końca tego programu :)))))))))))
tina84
18 stycznia 2013, 20:49o super :) tez czasem idę na zumbę. :D taniec towarzyski też lubie :D ale męża ni eda rady zaciągnąc.. może i lepiej bo z obecną wagą dziwnie bym wyglądała :P
Windsong
15 stycznia 2013, 22:10Ja się ciągle nie mogę zmobilizować z tą zumbą , co przeczytam u Ciebie, to się zapalam, a potem jak zwykle zapał mija. Mój mąż ma podobne podejście, pamiętam jaka byłam zbulwersowana, jak nie chciał mi kupić nowego orbitka, tylko używany. Powiedział, że nie będzie inwestował kupy forsy w wieszak na ręczniki do sypialni .... kurczę jasnowidz jakiś ;) bo na orbitku faktycznie często wiszą ręczniki. :))))) Orbitek trafił mi się używany po takiej "sportsmence" mojego formatu, widocznie przestał sprawdzać się jako wieszak ;)))
kamileczka344
15 stycznia 2013, 13:20kurde wszyscy tak chwalą tę zumbę chyba się zapisze !