Waga 103.6 czyli spadek 0.80.(od 01.01.201200.Malo, ale i trochę podjadałam i niestety za mało ćwiczeń.
Niedziela to obiad u mamy, ktory niestety do dietetycznych nie należał.ALE TO SŁODYCZE MNIE GUBIĄ.
Macie jakieś metody na opanowanie apetytu na coś slodkiego.Ja nie potrafię się oprzećGdy widzę słodycze to kwiczę.
Windsong
8 stycznia 2012, 22:18Ja jestem nałogowym słodyczopochłaniaczem, postanowiłam najpierw odstawić je na tydzień. Było baardzo ciężko, każdy baton się do mnie uśmiechał. Potem zainspirował mnie mój kolega z pracy, który w adwent co roku rezygnuje ze słodyczy, razem było łatwiej, on pilnował mnie w pracy, mój mąż w domu. Każdy dzień był co raz łatwiejszy i mogę teraz przechadzać się wśród słodyczy, kupować co nie co dla dzieci i nie rusza mnie to wcale. Mam napady apetytu na słodkie, mówię sobie a co tam zjem cztery białe michałki, nie przytyje od nich. Zjadam góra dwa i mnie mdli, bo za słodkie. To samo mam z kawą, kiedyś słodziłam 2 łyżeczki, naczytałam się o jego szkodliwości i z dnia na dzień przestałam słodzić (ok 11 lat temu) wystarczy wytrzymać najgorsze pierwsze dni, przyzwyczaić się. Dziś jak ktoś mi posłodzi kawę czy herbatę to mnie mdli i nie potrafię się zmusić do wypicia takiego ulepku. Teraz dorzucam sobie jeszcze ideologię "To ja decyduję o tym co jem i żaden baton nie będzie mną rządził" albo czytam skład i kiedy pomyślę, że ten tłuszcz, cukier, konserwanty i sztuczności mam pochłonąć dla 1 min przyjemności, której potem ciężko się pozbyć z ud, to rezygnuję. Nie mówię, że nie jem słodyczy wcale, ale bardzo małe ilości od święta i im mniej i rzadziej jem tym rzadziej mam na nie ochotę.