To znaczy zwycieczki rowerowej-nic nie wyszło.Bo najpierw pogoda była nie za fajna.Zachmurzyło sie i i strasznie wiało.Jak wyjrzało słoneczko i zaczęłam szykować się na rower to przyszli znajomi .Na 5 minut , a zasiedzieli się 1,5 godziny.Potem musieliśmy zrobić zakupy.Tak więc wróciliśmy ze sklepu to mimo, że było późno postanowiłam jednak pomaszerować z kijami. I 1,5 godziny zleciało i trochę kalorii spalonych.Zapomniałam dodać , że z pracy pedałowalam na rowerku , zresztą pod wiatr.BO GRUBEMU TO ZAWSZE WIATR W TWARZ WIEJE!