wszystko fajnie szło, już byłam po kolacji i tylko zająć się sobą mi zostało. no, ale.
dobrze, że chociaż ćwiczeń nie przełożyłam na jutro i zaliczyłam 60 minut na rowerku i na początek 30 squatów. chociaż tego nie zawaliłam.
w zasadzie to mogę jeszcze dzisiaj trochę squatów zrobić.
corall
23 października 2014, 21:59najważniejsze to zebyś się nie poddała, nawet po chwili słabości...
zjadamsmutki
23 października 2014, 22:00święte słowa : )